Rozdział 9

5.9K 336 97
                                    

Powoli się umył w zimnej już wodzie i powoli umył także uszka z którymi chwile się męczył bo gdy tylko dotknął ich zimną wodą te momentalnie się kładły bez jego wiedzy. Po dłuższej chwili wyszedł i spojrzał na swoje mokre ciało w lustrze. Nie był już tak wychudzony jak wcześniej, zdecydowanie nabrał paru kilogramów. Szara wcześniej skóra zmieniła teraz kolor na lekki beż, zawsze był blady. Ledwo widoczne piegi na plecach i nosie odznaczały się delikatnie również pod oczami co było rzadkością. Kruczoczarne włosy były pozlepiane wodą i przyklejone do jego czoła, zaś uszka... cóż, jedno było u góry a drugie lekko położone. Wytarł się w ręcznik i wyszedł w nim idąc w stronę sypialni ale zanim coś zrobił, ktoś złapał go za rękę i pociągnął do siebie na co pisnął. 

-Spokojnie - Nakazał Ryan na co westchnął i się posłuchał. No bo co innego miał zrobić? Wtulił się w mężczyznę który ułożył dłoń na mokrych włosach i zaczął go głaskać. W pewnym momencie dostał pstryczka w ucho na co sapnął i spojrzał w górę, Ryan  uśmiechał się lekko. - Są bardziej puchate niż moje - Zaśmiał się. 

-Zawsze takie były, nie pstrykaj w nie. Są wrażliwe - Mruknął i zakrył je dłońmi. Usłyszał jedynie cichy śmiech z góry który był dość stłamszony przez zakryte uszy. Chłopiec odwrócił się i poszedł do sypialni. Założył na siebie bieliznę i za dużą koszulkę Rossa która była mu jak sukienka gdy nagle coś usłyszał. Uniósł pionowo uszy, uwielbiał tą piosenkę! Szybko zbiegł na dół gdzie w salonie Ryan siedział na kanapie a telewizja była włączona na jakiś program muzyczny.

-Is there anybody going to listen to my story, All about the girl who came to stay? She's the kind of girl you want so much - Zaśpiewał radośnie, powoli a Ryan od razu spojrzał w jego stronę zainteresowany. Chłopiec potrafił śpiewać i to... jak dobrze... - It makes you sorry. Still, you don't regret a single day.  Ah girl! Girl! - Dośpiewał równo z "ah girl" padając powoli na kanapę. Alfa nie miał zamiaru przeszkadzać chłopcu, ale w powietrzu wyczuwał szczęście - When I think of all the times I've tried so hard to leave her. She will turn to me and start to cry. And she promises the earth to me. And I believe her. After all this time I don't know why. Ah, girl! Girl! - Brendon z uśmiechem śpiewał sięgając dłońmi po mężczyznę który szybko nad nim zagórował. Ale zamiast cokolwiek zrobić, chłopiec zaczął przyjemnie masować go po brązowych uszach na co stęknął i położył się na nim. Piosenka się skończyła a Ryan już spał, Urie spojrzał na swój brzuch gdzie ten leżał. 

-Gdybyśmy tylko spotkali się w innych okolicznościach... może mógłbym cię pokochać? - Szepnął miziając go po uszkach a potem włosach. Ale nie. Ryan musiał go kupić. Dać nadzieje a następnie ją odebrać. Chłopiec przymknął oczy i także zasnął.


Obudzili się po jakimś czasie, na dworze było już ciemno. Wpierw wstał Ryan który przeciągnął się i zawarczał cicho gdy jakaś kość wskoczyła mu na miejsce. Brendon podniósł się chwilę po nim i ziewnął uroczo przecierając oczka. 

-Głodny? - Spytał Ross na co omega pokiwał głową i dźgnął go w nogę by poszedł coś zrobić samemu także powoli wstał. Uniósł dłonie przeciągając się, na co dostał lekkiego klapsa bo wyeksponował tyłek. 

-EJ! - Pisnął odsuwając się i łapiąc za pośladki.

-Kusiłeś, kara. A teraz chodź do kuchni, powiesz mi co chcesz. 


Do godziny ósmej wieczorem zdążyli wszystko zjeść i nawet trochę poleniuchować gdy Ryan powiedział nagle, że niedługo przyjedzie jego znajomy. I to niedługo, to była minuta na co Urie wciąż w samej bluzce i bokserkach uniósł zawstydzony wzrok na całkiem przystojnego mężczyznę. Miał lekki zarost na twarzy w kolorze czerni oraz farbowane, blond włosy. Szeroki uśmiech widniał na jego twarzy. Zdjął skórzaną kurtkę a następnie odwiesił ją na wieszak i przytulił Ryana. Oboje wrócili do salonu gdzie siedział zawstydzony omega.

-Pete, to jest Brendon. Brendon, poznaj mojego przyjaciela Petera - Przedstawił ich a Urie wyciągnął rękę i zawęszył, alfa. Wentz zmarszczył brwi patrząc na rękę.

-Omega i próbuje się przywitać w taki sposób? Przynieś lepiej coś do picia dla swojego pana i mnie - Powiedział na co brwi Uriego powędrowały wysoko do góry. Spojrzał na Ryana nie wiedząc co zrobić, ale ten nawet nie uraczył go spojrzeniem. - Na co tak czekasz? Przynieś whisky i dwie szklanki. No już, Ryan, jak go wytresowałeś? - Spytał. Uszka Brendona poszybowały szybko na dół, zaczynał się bać. Czemu alfa mu nic nie powiedział? Czemu go nie obronił? Kruczoczarnowłosy powoli wstał i skierował się do barku gdy został nagle klepnięty. Odwrócił się szybko, bo to było mocne i bolesne uderzenie, Pete się uśmiechał. 

-Mów co chcesz, ale nie dotykaj go. Za dużo za niego zapłaciłem by inne łapska były na należącym do mnie ciele - Mruknął spokojnie szatyn na co Urie położył uszy aż dotknęły jego czaszki i szybko uciekł po picie. Dlaczego... dlaczego Ryan...? Mówił, że będzie mu dobrze jeśli będzie... będzie grzeczny... Wracał właśnie z jakąś whisky i trzema szklankami, miał także na nią ochotę. Położył wszystko na stole, ale jedna ze szklanek została zrzucona przez Petera. 

-Powiedziałem dwie, Ryan, niczego go nie nauczyłeś? A teraz, omego, idź to posprzątać...

You Don't Own Me | RydenWhere stories live. Discover now