Rozdział 20

4.5K 289 86
                                    

                    

Po paru dniach Ryan został zaproszony na imprezę organizowaną przez parę, alfę i omegę. Remington i Emerson mimo iż młodzi, osiągnęli całkiem sporą sławę w przemyśle muzycznym. Więc zgodził się przyjąć zaproszenie i wyszykował siebie i omegę która od jakiegoś czasu zachowywała się... inaczej. Brendon był jakby bardziej potulny, posłuszny i z głową w chmurach. I mimo iż Alfa tego nie rozumiał, nie narzekał. Jedynie drapał go za czarnymi uszkami i uśmiechał się do niego opowiadając mu swoje historie i wychodząc z nim na spacery. 

- Bibi, spóźnimy się. Ubieraj te portki i nie chcę słyszeć sprzeciwu, tak? - Spytał unosząc brew. Szczeniak od razu energicznie pokiwał główką i ubrał się jak tatuś prosił. Ryan chcąc spróbować czegoś... dodatkowego, jakby sprawdzić granice, wyjął błękitną obrożę z kółeczkiem z przodu. Uniósł ją na poziom wzroku chłopca spodziewając się sprzeciwu ale ten jedynie... podsunął się radośnie i nadstawił. Zaskoczony mężczyzna założył mu ją i...

- Chcesz do tego smycz, tatusiu? Wiem jak bardzo ją lubisz – Powiedział Brendon czując jak jego wewnętrzny wilk, jego dusza błaga i skomle by zrobić wszystko co alfa chce. Ross skinął jedynie głową nie mówiąc ni słowa i już po chwili miał zapiętą do szczeniaka smycz w dłoni. Ryan przysunął chłopca do siebie marszcząc brwi.

- Coś się zmieniło... Malutki, czemu się tak zachowujesz? - Spytał ujmując go delikatnie za poliko i głaszcząc kciukiem. Martwił się, prawdę mówiąc.

- Nic się nie zmieniło, alfo. Chcę po prostu żebyś był szczęśliwy, nie podoba ci się? - Spytał kładąc łapkę na smyczą. Ryan zaprzeczył kiwnięciem głowy... może... hmm... miał pewien pomysł.

- Oh nie, jest cudownie. Podoba mi się mój szczeniaczku... A teraz chciałbyś, żeby tatuś był szczęśliwy? Zejdziesz na kolanka? Zrobisz przyjemnie swoimi ślicznymi usteczkami? - Wymamrotał wplątując mu dłoń we włoski. Dzieciak nawet nie potrzebował zachęty, sam z siebie ochoczo klęknął i zaczął rozpinać spodnie mężczyzny.


~~~~~~~*~~~~~~~


Dojechali na imprezę dłuższy czas później gdzie weszli wciąż połączeni smyczą. Brendon zaczął od razu podekscytowany oglądać wszystko dookoła. Tyle ludzi! Tyle nowych zapachów! Trzymał się palcami marynarki tatusia starając się być jak najbliżej niego. Aż w końcu alfa się zatrzymał więc tak samo zrobił Urie patrząc na dwójkę wysokich mężczyzn i schował się lekko za swoją alfą. 

- Ryan! Dotarłeś! Oh i przyprowadziłeś ze sobą szczeniaczka? - Mruknął mężczyzna z włosami pod górę i eyelinerem rozmytym wokół oczu. Podsunął się do Brendona i kucnął wyciągając w jego stronę dłoń. Brendon jedynie wtulił się twarzą pod rękę Rossa nie chcąc aby ktoś na niego patrzył. Powoli wsunął mu się pod rozpiętą marynarkę na co cała trójka się zaśmiała.

- Bibi bywa nieśmiały, le to nie byle jaki szczeniak. To moja omega – Powiedział wręcz dumnie. Emerson uśmiechnął się w ten słodki sposób.

- Oh, oznaczyłeś go? - Spytał samemu kładąc dłoń na swoim ramieniu gdzie miał ślad ugryzienia. Pogłaskał go kciukiem, kochał to oznaczenie najbardziej na świecie.

- Jeszcze nie. Jest za malutki psychicznie – Puścił im oczko. Oczywiście, że go oznaczy. Planował to zrobić, po prostu czekał na okazję. Gdy gospodarze zostali zawołani, szatyn z czarnowłosym udali się do stolika z przystawkami gdzie Brendon wyglądał na dość zamyślonego. W końcu Ryan nie wytrzymał i spytał go co się dzieje.

- No bo... oni są oznaczeni... ja też chce być oznaczony... - Powiedział prawdę mówiąc nie rozumiejąc co to znaczyło. Nadął lekko wargę patrząc na stolik. Ryan zaśmiał się cicho

- Kochany, nie wiesz nawet co to znaczy... - Powiedział idąc kawałek dalej a przez smycz Urie także ruszył po chwili i swoimi krótszymi nóżkami dotruchtał do alfy. A sposób w jaki na niego patrzył sprawił iż mężczyzna w końcu postanowił mu powiedzieć. - Gdy uprawiasz seks z odpowiednią omegą i czujesz, że... to jest ten jedyny, twój instynkt każe ci go oznaczyć. Zatopić w nim zęby bo rany zadane przez tą jedyną alfę nie zanikają. Tworzą blizny. Tak by każdy wiedział, że omega jest zajęta. Zapach i oznaczenia alfy zapewniają bezpieczeństwo słabszemu w związku. No i u kobiecych omeg oznaczają pewną ciążę, u męskich nie ma takich sytuacji – Wyjaśnił samemu sięgając po mały kawałek mięsa na wykałaczce. W pewnym momencie poczuł dłoń na rękawie koszuli która ciągnie go dla zwrócenia uwagi. A potem ta malutka omega którą kupił powiedziała coś na co włoski na karku alfy stanęły dęba a jego instynkt zaczął wariować.

- Gdy wrócimy do domu... chcę spróbować. Chcę zostać oznaczonym... zobaczyć czy naprawdę jesteś moją alfą... czy mój wilk się nie myli...

Edit.
Wszystkiego najlepszego z okazji dni kobiet!

You Don't Own Me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz