《 1 》

814 73 0
                                    


Wspięła się po rurze, by wejść na rampę. Zajęło jej to dosłownie chwilę. Ewentualnie patrzenie na ciebie było tak przyjemne, że nie zwróciłem uwagi na mijający czas. Wahałem się przez kolejne piętnaście minut. Stałem jak ten pajac za drzewem i nie mogłem się ruszyć. Onieśmielała mnie, chociaż z nią nie rozmawiałem. Czułem motylki w brzuchu, gdy  patrzyłem na brunetkę, mimo że ty nigdy na mnie nie spojrzała. Poprawiłem flanelową koszulkę, która spoczywała na moich barkach. Przeczesałem włosy ręką. Szedłem w stronę rampy. Patrzyła na jeżdżące w oddali samochody towarowe. W większości tylko takie jeździły tutaj, ewentualnie kilka osób zjeżdżających na drogę do pobliskiej wsi. Idąc, cały czas patrzyłem na dziewczynę. Gdy już prawie doszedłem na miejsce, przystanąłem. Nie dlatego, że zacząłem się znów wahać, tylko po protu moje dłonie zaczęły się pocić. Można powiedzieć, że się stresowałem naszym pierwszym spotkaniem. Wdrapałem się na samą górę. Nawet nie odwróciła głowę w moją stronę. Usiadłem na drugim końcu rampy i starałem patrzeć się w ten sam punkt, co ona. Szukałem tego czegoś, w co tak bardzo się wpatrywała, ale nie dostrzegłem nic. Nie wiem, ile czasu minęło. Zaczął powiewać delikatny wiatr. Była ubrana w cienki, bawełniany sweterek. Klasycznie, czarna rozkloszowana spódniczka i te niepospolite rajstopy. Nie odzywaliśmy się do siebie. Zachodziło już słońce, więc postanowiłem, że zostawię już ją samą. Wyciągnąłem z kieszeni kapsel i popatrzałem na niego przez chwilę. Warto spróbować, pomyślałem. Położyłem go na stali i popchnąłem w jej stroną. Jednak zatrzymał się w połowie, bo metal nie był śliski, tylko przetarty. Zjechałem po rurze i wróciłem tą samą drogą, co przyszedłem. Jeszcze ostatecznie zerknąłem na brunetkę. Złapałem ją na tym jak bierze zakrętkę do ręki. To dobrze. Przynajmniej mogłem spokojnie spać z myślą, że zostawiłem coś po sobie i z nadzieję, że jednak mnie polubi.

kapsel: wyrzuć mnie, chyba, że zbierasz   

Jak bawić to się bawić. Macie pierwszy rozdział.

marta

bottle cap // luke hemmingsNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ