《 25 》

142 27 0
                                    


Wziąłem ostatni kęs kanapki. Mama nie spuszczała ze mnie wzorku. Wstałem od stołu i włożyłem brudny talerz od ketchupu, z którego korzystałam przy jedzeniu parówek do umywalki.

– Dziękuję – powiedziałem. Może i to drobna rzecz jak zjedzenie z rodzicielką śniadania, ale byłem za to wdzięczny.

– Wyrzuć śmieci – przytaknąłem i w czarnym podkoszulku i ułożonych włosach, wyszedłem na dwór.

Na parkingu stał samochód Hooda, zatrąbił, więc przyspieszyłem krok. Zawsze to robił, gdy był trochę poirytowany. Nie zaprzeczę, że nie musiał na mnie czekać.

– No ileż można – parsknął, jak otwierałem tylne drzwi.

– Nie narzekaj. Patrz, jaki nam cudowny poranek – zmieniłem temat na milszy.

– Dobry dzień wybrałeś na kąpiel w jeziorze – pochwalił Ashton, który jak zwykle siedział na miejscu pasażera.

– Myślałem, że nie umiesz pływać, Hemmo – Michael uderzył przyjaźnie w moje ramię. Oddałem mu dwa razy mocniej. – Taka prawda – burknął pod nosem. Mruczał coś jeszcze, ale przestałem go słuchać. Obserwowałem drogę, jaką pokonywaliśmy i myślałem z nadzieją, że spotkam tam Noreen.

Dotarliśmy na miejsce. Jak dobrze pamiętałem, ludzi było od groma na każdym kroku. Nora też nie kłamała. Rozłożyliśmy się na drugim końcu plaży, bo tam nie rozsiadło się tak wiele osób, jak na samym początku. Przewidzieliśmy to, dlatego nawet się nie przepychaliśmy się i od razu ruszyliśmy w innym kierunku od sklepików.

Ściągnąłem bluzkę. Obejrzałem się dookoła, czy aby nikogo znajomego nie widzę w pobliżu.

– Stary, nie wiem czego się wstydzisz – mruknął Ashton.

– Każdego roku się to powtarza – parsknął Calum.

– Zamknij się – rzucił Michael w mojej obronie.

Wybuchnęliśmy śmiechem, a ja nieco się rozluźniłem. Przyjrzałem się Ashtonowi, który rozmawiał z niską blondynką.

– A ten znów wyrywa – odezwał się czerwonowłosy.

– Robi to z taką łatwością – stwierdziłem zahipnotyzowany. Dziewczyna już wpisywała do jego telefonu swój numer.

– W przeciwieństwie do ciebie. Właśnie, jak z tamtą dziewczyną? – spytał z ciekawością Calum.

– Ma na imię Noreen – wypaliłem.

– To wiem, Michael też wie, Ashton również. Ona w ogóle żyje? Co tak mało o niej mówisz?

– Próbuje ją zachować dla siebie – rzucił żartobliwe Michael. Zaśmiałem się z resztą.

– Przetrzymuję ją w piwnicy – dodałem do żartu chłopaka, ale oni tylko zmarszczyli brwi, a Ashton wydobył z siebie dźwięk wygranej.

– Widzieliście Pepe? To ta, z którą przed chwileczkę rozmawiałem – wyjaśnił. – Przed chwilą, dosłownie, dostałem jej numer.

– Gratki - klasnął Calum dwa razy w dłonie i przerzucił zielony ręcznik przez ramię. – Nie wiem jak wy, ale ja idę się kąpać.

– Idę z tobą – od razu powiedział blondyn.

Zostaliśmy tylko z Michaelem sami. Położyłem się na rozłożonym kocu.

– Nakremować cię?

– Chętnie – przystanąłem na jego propozycję. Nie chciałem następnego dnia być cały speszony na plecach i z drugiej strony było to całkiem przyjemne.




– Luke!

Poczułem jak ktoś siada na moich plecach. Wzdrygnąłem się, gdy na moje nagrzane ciało spadały krople wody. W dodatku spodenki, który były całe przemoczone, dotykały pleców.

– Kimkolwiek jesteś, złaź – warknąłem groźnie i zacząłem się przekręcać, by napastnik ze mnie zszedł.

– Nie tak agresywnie – poczułem luz, a przede mną stanęła Noreen z zadziornym uśmiechem na twarzy. Założyła ręce przy piersi, a włosy miała rozpuszczone, gdzieniegdzie mokre. Samotne kosmyki zaciągnęła za ucho, odkrywając swoją całą bladą twarz.

– Noreen! Co ty tutaj robisz? – zareagowałem gwałtownie. Starałem się brzmieć obojętnie, choć bardzo liczyłem, że ją tutaj spotkam.

– Chyba przyszłam popływać – machnęła ręką, wskazując na znajdujący się kilka kroków od nas brzeg jeziora.

– Mam na myśli tu, jak mnie znalazłaś? – spytałem lekko zszokowany.

– Spotkałam Caluma, dał znać, że tutaj jesteś i chcesz ze mną porozmawiać, więc jestem – sprostowała.

– Tak, tak. Chcę z tobą porozmawiać – wydukałem zdezorientowany. Szukałem w zasięgu wzroku Nowozelandczyka, ale nie mogłem go dostrzec. Później mu podziękuję.

– Co chciałeś?

– Siądziesz? – zaproponowałem.

– Myślałam, że nie spytasz. Dziwnie jest, kiedy stoję tak nad tobą.

– Racja – posłałem jej mały uśmiech. Ucieszyłem się na widok brunetki.

Minęło kilka krótkich chwil, zanim się wreszcie odezwałem. Myślałem nad punktem zaczepienia. Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę, więc rzuciłem cztery bezsensowne słowa.

– Mamy dzisiaj ładną pogodę.

– Wręcz jak z moich czerwcowych oczekiwań.

– Ładna – powtórzyłem. – Ty ładna.

– Co?

– Nie wiem – wydukałem.

– Ja też nie wiem – zaśmiała się. – Masz coś do jedzenia? Może pączki?

– Nie – powiedziałem, lekko się krzywiąc, bo o tym nie pomyślałem.

– Idziemy do kawiarni? Słyszałem od znajomych, że mają tam właśnie pyszne pączki – mówiła całkiem luźno. Nie denerwowała się w przeciwieństwie do mnie.

– Jasne. Tylko wezmę telefon i portfel.


szukam jakiejś fajnej okładki

marta


bottle cap // luke hemmingsOnde histórias criam vida. Descubra agora