《 6 》

249 41 3
                                    

Był wczesny wieczór, kiedy wreszcie znalazłem czas dla siebie. Od samego rana pomagałem mamie w ogródku, a popołudniu zabrałem się wraz z mamą na rodzinny obiad do babci. Spotkałem się z kilkoma kuzynami. Przyszedł również mój starszy brat, Jack ze swoją córką i jego żoną, Celeste. Stęskniłam się za nim. Zajmowałem się Cece. Mimo że nie lubię dzieci i nie chcę mieć ich w przyszłości, polubiłem ją. Całe szczęście nie płakała, tylko grzecznie się bawiła. Miałem wrażenie, że opiekuję się aniołem. Po siedemnastej postanowiłem opuścić bliskich, by się spotkać z brunetką. Powiedziałem jej, że przyjdę w piątek i w głębi duszy miałem nadzieję, że pamięta o mnie i czeka na moje przyjście. Nie oczekiwałem zbyt wiele. Przebrałem się w czarną koszulę. Chciałem wyglądać dobrze.

Na niebie nie było żadnej chmury. Słońce grzało, ale nie tak jak kilka dni temu. Powiewał lekki wiatr. Uśmiechnąłem się na widok ciemnowłosej siedzącej na rampie. Wspiąłem się po rurze i wyprostowałem. Chrząknąłem, by zwróciła na mnie uwagę. Odwróciła się.


–Mogę usiąść bliżej czy mnie ugryziesz? –zapytałem. Podobało mi się drażnienie jej.

–Możesz, jak odpowiesz mi na jedno pytanie.

–Zamieniam się w słuch –powiedziałem pewnie.

–Nie widzę –prychnąłem. –Lubisz zakłócać powietrze? –zaśmiałem się. 

Schowałem ręce w kieszenie i przyjrzałem się uważnie dziewczynie. Pełne, duże, brązowe oczy przyglądały mi się. Puściłem jej oczko. Przewróciła oczami na ten gest i odwróciła głowę. Z profilu wyglądała równie dobrze. 

–Tylko mnie nie zjedz –zadrwiła.

–Z chęcią –uśmiechnąłem się. –Tylko nie będzie tak romantycznie jak w Pamiętnikach Wampirów –zaznaczyłem nie bez powodu. –Lubisz romantyków?

Spojrzała zdziwiona. Założyła spadający kosmyk włosów za ucho. Nie spuszczałem z niej wzroku. Wygląda na to, że moje spojrzenie nie krępuje brunetkę.

–Lubię –odpowiedziała.

–To dobrze –usiadłem na metalowej powierzchni. Bliżej niż zawsze, ale też niezbyt blisko.


Słońce już powoli zaczęło zachodzić. Siedziała z opartą głową o poręcz zamyślona. Popchnąłem w stronę dziewczyny trochę już zniszczony, zielony kapsel. Gdyby nie zbliżająca się późna godzina, zostałbym dłużej i cieszył się jej obecnością.

kapsel: ładnie dziś wyglądasz


Drugi dzisiaj!

kocham to opowiadanie, tak lekko mi się pisze jak nigdy. przysięgam haha. mam nadzieję, że również wam się podoba. liczę na komentarze x 

marta

bottle cap // luke hemmingsWhere stories live. Discover now