《 22 》

137 27 1
                                    


Wdrapałem się na górę. Jak zwykle siedziała po lewej stronie na skraju rampy, wymachując nogami. Potargałem swoje włosy, które opadły na moje czoło. Zrobiłem kilka naprawdę cichych i małych kroków. Chciałem ją wystraszyć.

– Witaj Noreen – powiedziałem, kładąc obie ręce na jej ramiona. Podskoczyła.

– Bardzo zabawne – skomentowała i przesunęła się bliżej do barierki, robiąc mi miejsce.

– Nie miało być – usiadłem obok.

Znów żadne z nas się nie odzywało przez dobre kilka godzin. Nie było dnia, kiedy głucha cisza nie towarzyszyłaby nam. Nie do końca mi się to podobało, ale zauważyłem, że brunetka polubiła to, więc nie przerywałem milczenia. Mimo wszystko siedzenie z nią tutaj sprawiło wiele przyjemności. Same jej towarzystwo było przyjemne. Czasem obdarowywała mnie zawistnym spojrzeniem, ale nie na długo. Odprężony westchnąłem. Z tej strony potężne dęby nie zasłaniały drogi kierującego do zjazdu na pobliską wieś. Nie byłem tam, mimo że śmiało można się wybrać pieszo, gdyż dojście nie zajmuje dłużej niż godzinę. Obok świeżo rozlanego asfaltu ciągnęła się ogromna, przepełniona kwiatami łąka.

– Co najbardziej lubisz podziwiać? – odwróciła się zdziwiona tym, że postanowiłem się odezwać. Naciągnęła kaptur szarej bluzy na głowę.

– Zimno mi w uszy – wyjaśniła.

– Jest dwadzieścia stopni – zaśmiałem się. Wzruszyła ramionami. Zrobiłem to samo. – Co cię fascynuje w widoku przed nami? – spytałem.

– Wszystko jest piękne – rzuciła mi krótkie spojrzenie i wróciła wzrokiem do jeżdżących samochodów.

– Wszystko?

– Dokładnie.

– Głębokie – mruknąłem, nie ukrywając zdziwienia.

– Wybacz, ale będę już szła – powiedziała.

Wstała. Naciągnęła rękawy i poprawiła kaptur. Zerwałem się na równo nogi, widząc jak schyla się po dżinsowy plecak obklejony gdzieniegdzie prasowanymi naszywkami.

– Coś się stało? – zaprzeczyła. – Zrobiłem coś źle? – zatrzymałem wzrok na jej ciemnych oczach, które w tamtym momencie błyszczały jak szalone.

– Nie – zaśmiała się krótko. Odepchnęła ręką moje ramie, drocząc się. Zastygłem w bezruchu, widząc bijące od niej piękno. Stałem osłupiały, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chciałem palnąć głupoty, ale nie mogłem się powstrzymać.

– Wyglądasz dzisiaj świetnie – szepnąłem. Posłała mi niezrozumiałe spojrzenie, przechylając w bok delikatnie głowę. Niewielki uśmiech nie schodził z jej ust. Cieszyłem się, iż ma dobry humor. – Mam na myśli tę bluzę. Dobrze, znaczy pasuje ci – uśmiechnąłem się, trochę speszony.

– Która nie jest moja.

– A kogo? – wypaliłem.

– Na pewno nie twoja – chciałbym, żeby była.

– Kogo? – powtórzyłem. Przygryzłem ze zdenerwowania wargę, kiedy odczekiwała z odpowiedzią i patrzyła na mnie tymi niepowtarzalnymi oczami. Czułem jak rozpływam się pod jej wzrokiem.

– Mojego brata – wyznała.

– Znam go?

– Nie sądzę, choć dwa tygodnie temu byłeś na imprezie, którą urządzał – skinąłem głową. Miała rację, nawet nie poznałem gospodarza. – Ja już pójdę.

– Dlaczego? Powiedziałem coś źle? – wydąłem wargę.

– Nie, Luke. Wszystko jest w porządku – odetchnąłem. – Po prostu się robi zimno.

– Nieprawda. Jestem w podkoszulku, nie ma wiatru ani nic – skrzywiłem się.

– Chyba będą chora.

– W takim razie – zrobiłem krok do przodu. Dzieliło nas kilkanaście centymetrów. – Może zacznę od tego, że w tym momencie bym cię przytulił, ale poczekam aż sama to zrobisz – odparłem zupełnie szczerze. – Mam coś dla ciebie – powiedziałem, wyciągając ze spodni czysty kapsel, który odkryłem dzień przed, otwierając sok wiśniowy z butelki. Włożyłem go do prawej kieszeni bluzy dziewczyny. Rozchyliła usta zdziwiona, a po chwili uśmiechnęła się.

– Też mam coś dla ciebie – podała mi małą karteczkę.

– Co to? – spytałem podejrzliwie.

– Mój numer.

kapsel: odbierasz mi mowę



dodaję go jeszcze dzisiaj, bo jestem zbyt podekscytowana! dosłownie, mogłabym biegać po ścianie, kocham Nore i Luke'a.

po cichu mogę powiedzieć, że pracuję nad ff z Lukiem, ale dopiero (o ile zacznę) publikować je po zakończeniu tego opowiadania, a na razie się na to nie zanosi. 

ogólnie dodawałam do każdego rozdziału półpauzy, żeby było poprawnie, dlatego trochę mi to zajęło. w ogóle jestem zdziwiona, że to już 22 rozdział.

jutro planuję skupić się całkowicie na tym opowiadaniu, mam na myśli, będę pisać przez cały dzień, a przynajmniej w większości.

boję się roku szkolnego, bo pewnie będę miała zapiernicz, a jak mam zapiernicz, to rozdziały dodaję w różnych odstępach czasowych. dotychczas byłam systematyczna, a za kilka dni...

to koniec tej za długiej notki xx

marta

bottle cap // luke hemmingsWhere stories live. Discover now