《 7 》

224 41 2
                                    


Minąłem pchli targ, który znajdował się w centrum miasta. Mama wysłała mnie po pocztę i zakupy. Podpisałem ostatni papierek i odebrałem paczkę. Schowałem ją do plecaka. Powędrowałem do marketu, który był chwalony przez Liz, ponieważ miał bogaty asortyment, a ceny nie były wygórowane. Wepchnąłem monetę i odblokowałem wózek. Poszukiwałem listy, którą przygotowała rodzicielka, bym nie zapomniał o niczym. Mimo że mam siedemnaście lat to swojej pamięci nie ufam. Zbyt wiele razy mnie zawiodła. Trochę mi to zajęło, żebym wyciągnął papierek z kieszeni, bo puste one nie były. W końcu zacząłem buszować po hipermarkecie w poszukiwaniu produktów. Kosz powoli zaczął się napełnić, a lista zakupowa obejmowała mniejszą ilość artykułów, których nie wziąłem z półki. Przy lodówce zastanawiałem się nad wyborem frytek i cofając się, poczułem jak na kogoś wpadam. Odzyskałem równowagę i odwróciłem się.

– Przepraszam – zacząłem. Gdy zobaczyłem z kim się zderzyłem, odetchnąłem z ulgę, że nie będę musiał użerać się z jakimś facetem lub gorzej –ze starszą panią. – Nic ci nie jest? –  zapytałem.

 Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas. Poważnie się zmartwiłem.

– Zrobiłem ci coś? – spytałem jeszcze raz.

– Po pierwsze zamyka się lodówkę – jęknęła, widząc ją otwartą i domknęła. – Po drugie uważaj jak chodzisz. A po trzecie, serio? Mrożone frytki? Wiesz, ile tam jest oleju palmowego? – syknęła.

– Na pewno nie tyle, ile ty masz w sobie jadu – zażartowałem.

Zmarszczyła nos i zadarła głowę do góry. Teraz widziałem dokładnie jej twarz. Wiedziałem, że jest niska, ale miałem nadzieję, że ma przynajmniej metr siedemdziesiąt. Od razu zwróciłem uwagę na jej duże, ciemne oczy. Lekko zadarty, na którym znajdowało się kilka drobnych piegów. Widząc pełne, zaróżowiałe usta, oblizałem swoje. Wróciłem wzorkiem na oczy brunetki. Również mi się przyglądała.

– Chcesz mnie schrupać, co? – uniosła brew i pokiwała głową na boki, a kąciki jej ust drgnęły, jednak się nie uśmiechnęła. 

– To samo mogę powiedzieć tobie – odparła.

– Chyba ja jednak chcę bardziej – wypaliłem z uśmieszkiem.

Wzruszyła ramionami i odeszła, zostawiając mnie na środku samego. Przez cały pobyt w sklepie, drogę powrotną do domu i wieczór spędzony na hamaku nie opuszczała moich myśli. Byłem wkurzony na siebie, że nie dałem jej kapsla. Ciężko było mi się przy niej skupić, szczególnie przy tym spotkaniu czułem jak miękną mi kolana.

Zawsze nie wiem co tutaj napisać. Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział i zapraszam na moje również świeże ffs z calumem i ashtonem x

marta

bottle cap // luke hemmingsWhere stories live. Discover now