– Może usiądziemy? – wskazałem na znajdująca się w pobliżu ławkę.
– Jasne – odpowiedziała.
Biłem się z myślami, bo nie miałem pojęcia od czego zacząć. Nie zastanawiałem się, co mogę jej powiedzieć. Zareagowałem spontanicznie i nie myślałem o konsekwencjach. Odkaszlnąłem, a dziewczyna przestała patrzeć na swoje palce i zwróciła na mnie uwagę.
– Nie wiedziałem, że się unikamy – burknąłem, przeczesując swoje włosy.
– Myślałam, że ta rozmowa będzie przyjemna – odparła spokojnie.
– Chyba nie sądzisz, że powiem ci teraz, że wyglądasz pięknie i kupię ci kwiaty – powiedziałem z drwiną i kiwnąłem w stronę pani siedzącej na przeciwko ulicy z różnokolorowymi różami.
– A wyglądam pięknie? – spytała prześmiewczo.
– Wręcz obłędnie – stwierdziłam i uśmiechnąłem się lekko.
Między nami zapadła cisza, która była dosyć niezręczna. Nie przemyślałem tego. Tak naprawdę nie wiedziałem do końca, co powiedzieć i tak naprawdę czego oczekuję. Zerknąłem na zegarek w telefonie.
– Minął już kwadrans – mruknąłem.
– To wszystko co chciałeś mi powiedzieć? – podniosła się z ławeczki i stanęła przede mną z założonymi rękami.
– W sumie to nie – rzuciłem szczerze. Wpatrywaliśmy się w siebie. Spuściłem wzrok na poszarpane czarne spodnie. – Mamie to pasuje? – zapytałem.
– Słuchaj, jeśli naprawdę chciałeś ze mną porozmawiać o tym, czy mojej matce pasuje jak się ubieram, to zmarnowałeś mój czas.
– Jestem Luke – uśmiechnąłem się krzywo i ignorując jej słowa, wyciągnąłem do niej rękę. Spojrzała na mnie z unoszonymi brwiami.
– Nie interesuję mnie jak się nazywasz – pokręciła głową na boki, a kosmyk brązowych włosów opadł na czoło dziewczyny. Kolejny raz żadne z nas nie czuło potrzeby odezwania, więc mierzyliśmy się nawzajem wzrokiem.
– Jak masz na imię? – wypaliłem. Od dłuższego czasu chodziło mi to po głowie.
– Nora – powiedziała, wkładając dłonie w kieszenie bluz.
Uśmiechnąłem się szeroko. Dostałem w zamian niezrozumiałe spojrzenie brunetki. Poklepałem miejsce obok, a ona zaprzeczyła głową, kręcąc na boki.
– Wolisz stać?
– Właściwe to już chcę wrócić do przyjaciółek – powiedziała, odwracając się do tyłu. – Pewnie już mnie szukają. Już powiedziałeś to, co chciałeś? – wzruszyłem ramionami. Sam nie byłem tego pewien.
– Dlaczego ty musisz być taka obojętna? – mruknąłem bardziej do siebie, ale to usłyszała.
– Nie jestem obojętna – przygryzła wargę ze zdenerwowania. Wzięła kilka krótkich wdechów. – Wkurzasz mnie tym, że przychodzisz na moje miejsce ot tak. Nawet nie potrafisz uszanować tego, że chcę być sama.
– Przecież odszedłem, jak mi to powiedziałaś, żebym to zrobił – westchnąłem, mówiąc.
– Sądziłam, że jesteś na tyle spostrzegawczy, iż się domyślisz sam – powiedziała chłodniej.
– Więc mam grafik rozpisać, kiedy przychodzimy na rampę czy co? – zażartowałem, próbując rozluźnić między nami napięcie, które nawet nie wiedziałem, kiedy się pojawiło.
– Bylebym cię nie widziała – odparła.
Wstałem z pomalowanej białą farbą ławki i przystanąłem przed nią. Chuchnąłem jej w twarz, na co zmarszczyła nos i brwi. Zaśmiałem się cicho na reakcję dziewczyny.
– Z czego się śmiejesz? – wymamrotała. Zauważyłem jak zaciska pięści.
– Masz problemy z agresją? – zerknąłem na jej ręce, a później wróciłem wzrokiem do jej ciemnych oczu.
– A chcesz to sprawdzić? – syknęła. Przewróciłem oczami.
– Aż dziwię się, że nie powiedziałaś mi, że śmierdzi mi z buzi – wzdrygnęła się.
– Masz nieświeży oddech – powiedziała z szerokim uśmiechem.
– Dla ciebie – wyciągnąłem z tyłu spodni gumę i włożyłem dwie do ust.
Prychnęła, ale zauważyłem w jej oku błysk. Uniosłem niewinnie kąciki ust. Stała ślepo wpatrzona we mnie albo w krajobraz za mną.
– Idę już – rzuciła.
– Czekaj – chwyciłem ją za ramię. – Nie zapominajmy o tradycji.
Wsunąłem kapsel do kieszeni szarej bluzy dziewczyny. Wzdrygnęła się.
– Wprawdzie widzieliśmy się jeszcze wczoraj, ale nie chciałem psuć ci zabawy.
– To byłeś ty? – udawała zdziwioną. Wybuchnąłem niekontrolowanie śmiechem.
– Przyglądałaś mi się – skomentowałem. – Jak mogłaś nie wiedzieć, że to ja – dodałem.
Przygryzła poraz kolejny wargę tego dnia i zauważyłem niewielkie, ale jednak widoczne rumieńce na jej twarzy.
– Do zobaczenia – powiedziałem, odchodząc. Pomachałem do niej, ale tylko ślepo wpatrywała we mnie.
kapsel: miło cię znów usłyszeć
Mamy kapsel i wszyscy są zadowoleni.
Dodatkowo już wiemy, jak nazywa się brunetka!
Liczę na komentarze, miłego dnia. Jak widzicie jakieś błędy, to piszcie x
marta
BẠN ĐANG ĐỌC
bottle cap // luke hemmings
Fanfiction❝Przynajmniej mogłem spokojnie spać z myślą, że zostawiłem coś po sobie.❞ gdzie Luke ubiega się o uśmiech zwykłej dziewczyny. {przyjemnie i lekko pisane} ©2017 sierpień, alta67 cover by reuses