《 5 》

270 40 12
                                    



Wstałem wraz ze wschodem słońca. Zjadłem pospiesznie śniadanie. Wpakowałem do plecaka więcej jedzenia i dwie butelki wody gazowanej oraz inne przydatne rzeczy, o których pomyślałem. Słonce grzało od samego ranka, nie litując się. Całe szczęście ubrałem szary tank top. Czułem mrowienie na ramionach. Było piekielnie gorąco. Rampa była pusta. Bardzo się ucieszyłem. Mój plan się powiedzie. Obudziłem się tak wcześnie, by być przed nią.

Wspiąłem się na samą górę. Zerknąłem na swoje ręce, które były całe czerwone. Rozłożyłem niebieski koc na nagrzanej powierzchni. Po lewej stronie rampy, tam gdzie zawsze siedziała przy samej barierce. Włożyłem słuchawki do uszu, położyłem się, podwijając nogi. Zamknąłem oczy i powoli zasypiałem przy muzyce mojego ulubionego zespołu.

Czułem na sobie czyjś wzrok. Przymrużyłem oczy, kiedy je otwierałem. Poderwałem się, kiedy ktoś oblał moją koszulkę. Otworzyłem szeroko oczy. Minęło kilka sekund, żeby obraz stał się jaśniejsze. Przede mną stała ona. Założyła ręce na klatce piersiowej i wbijając we mnie karcące spojrzenie.

–Siedzisz na moim miejscu – syknęła.

Wziąłem wdech, a następnie wypuściłem powoli powietrze, zastanawiając się nad tym, co mogę jej powiedzieć. Szukałem wyjaśnień swojego zachowania.

– Mogę –wypaliłem. Oczy dziewczyny się powiększyły. Zacisnęła pięści. Często to robiła.

– Co ty sobie wyobrażasz? –wrzasnęła.– Przychodzisz tutaj nie wiadomo skąd i zajmujesz moje miejsce - zaczęła wymachiwać rękami.

Patrzyłem na nią ze spokojem, czekałem aż sama unormuje oddech i porozmawiamy bez żadnych krzyków. Łatwo było ją wytrącić z równowagi. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Klatka piersiowa dziewczyny nie robiła już takich głębokich i szybkich ruchów.

– Powiedziałem, że nie możesz tutaj być? Usiądź obok mnie – wyjaśniłem.

Bez emocji, z opanowaniem, zajęła miejsce na kocyku, zachowując dystans. Z początku siedziała spięta. Rozluźniła się dopiero po jakimś czasie. Leżałem na plecach i patrzyłem w niebo. Siedzieliśmy w ciszy aż do późnego popołudnia. Podziwiałaś widoki przed nami. Położyłem za brunetką kapsel i wstałem. Otrzepałem spodnie z okruszków. Ubrałem plecak i już miałem zjechać po rurze, ale usłyszałem jej głos.

– Ej, koleś – zawołała głośno. – A co z kocykiem?

–Wrócę po niego w piątek –powiedziałem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wróciłem zadowolony do domu, gdzie czekał na mnie rosół i moja kochana mama.

kapsel: czekałem na ciebie


Niesprawdzony. Będę starała się codziennie dodawać choć jeden rozdział. buziaki 💋

marta

bottle cap // luke hemmingsWo Geschichten leben. Entdecke jetzt