Rozdział 19 Zacznijmy od początku

2K 144 2
                                    


PERSPEKTYWA KRÓLA

Mojej złośnicy nie ma już prawie trzy dni. Co prawda moi ludzie bacznie ją obserwują, lecz to nie zmienia faktu, że bardzo się o nią martwię. Wierzę, że sobie poradzi, ale nie chcę by Shane ją skrzywdził. Zdaję sobie sprawę z tego, iż jeśli tak się o nią martwię mogłem jej tam ie puszczać,ale to było jedyne wyjście, aby móc się do niego zbliżyć i zadać ostateczny cios.

Zadzwonił telefon

-Tak słucham? - odebrałem telefon

-Królu pojawiły się komplikacje

-Co się stało? - spytałem z lekkim przerażeniem czy Belli nic nie jest

-Shane chyba się domyślił

-Jak to? - krzyknąłem do słuchawki

-Wczorajszego wieczoru kiedy obserwowaliśmy Królową do jej pokoju wszedł Shane. Nie wiemy co dokładnie mówił, ale po jego czynach dostrzec mogliśmy, że prawdopodobnie jej grozi

-Szczególnie jak nóż wyciągnął - usłyszałem czyjś głos w tle, ale mój rozmówca zaraz go uciszył

-Nic jej nie zrobił?

-Nie Królu, nic poważnego jej nie zrobił. Widzieliśmy jedynie jak płakała, ale to zapewne za Królem

-Bella jest silna, poradzi sobie, ale Shane gorzko tego pożałuje - rozłączyłem się

Shane domyśla się naszego planu hmm...szczerze wątpię by tak było. Może coś podejrzewa, ale na pewno się nie domyślił. Nigdy nie był zbyt spostrzegawczym i to była jego wada, którą wszyscy wiedzieli jak wykorzystać. Mój drogi przyjaciel zapłaci mi za wszystko co uczynił. Przeszłość wcale o nim nie zapomniała, a dodatkowo odpłacę mu się za krzywdę jaką wyrządził mojej złośnicy. 

Obawiam się tylko o jedną rzecz, a mianowicie o to, a żeby moich ludzi nie dostrzegł, którzy cały czas trzymają się blisko jego zamku. Bo jeśli tak by się stało musiałbym szybko interweniować, gdyż wtedy moja żona byłaby w naprawdę dużym niebezpieczeństwie, a przecież nie dopuszczę do tego by ten drań ją skrzywdził. Żeby nawet nie udało mi się go pokonać i tak bym wkroczył tam. Nie ukrywam, że do Belli należy najważniejsza część planu bo może i jestem najpotężniejszym i niepokonanym wampir, a Shane mimo swoich 700 lat nie jest dla mnie jakimś dużym zagrożeniem, ale może wykorzystać moją słabość, a zapewne nie muszę zdradzać co to za słabość lub raczej kto. Mógłby tak postąpić, a wtedy to pewne, że byłby w stanie mnie pokonać. 

PERSPEKTYWA BELLI

Właśnie mija trzeci dzień od kiedy jestem tutaj zamknięta. Wczoraj wieczorem po dwóch dniach w zamknięciu w końcu odwiedził mnie Shane i zrobił wielką awanturę o to, że go oszukałam, a on zna prawdę, że chcemy go przechytrzyć i pokonać. Jeśli faktycznie jakimś cudem domyślił się prawdy to może być ciężko go pokonać. Aaronowi może być trudno dać mu radę jeśli wcześniej nie zadam ciosu ze sztyletu, który wręczył mi w pałacu.

Stałam przy oknie i zastanawiałam się czy może wampiry, które miały mnie pilnować widzą wszystko co tutaj się dzieje i czy informują mojego męża o tym. Kiedy nagle drzwi pokoju otworzyły się, a przez nie wszedł ten sam mężczyzna, który mnie tutaj przywiózł.

-Idziemy - rzucił ozięble

-Dokąd? - przewróciłam oczami

-Niespodzianka - odrzekł z uśmiechem na twarzy

-Podoba Ci się bycie jego sługusem prawie jak taki piesek - posłałam mu szyderczy uśmiech i szybko tego pożałowałam, ponieważ zaraz dostałam siarczysty cios w policzek

Arcymistrz nocy i jego KrólowaWhere stories live. Discover now