Rozdział 42 Poród

2.5K 138 10
                                    


CZTERY DNI PÓŹNIEJ

Do ślubu Anastazji i Matta zostało trzy dni mam jej pomóc w przygotowaniach i organizacji wesela. Jednakże od rana czuję się bardzo źle. Nie wiem z jakiego powodu tak się czuję i nawet nie podejrzewam. Przecież dziecko rozwija się dobrze, szybko ale dobrze, a poród ma być jeszcze za jakiś czas. Od rana ktoś do mnie zagląda i pyta jak się czuję, ponieważ Król wraz z Mercy gdzieś zniknęli, ale mieli sprowadzić lekarza, więc wybaczam to zniknięcie. 

Rano odwiedził mnie Matt. Widać, że bardzo przejęła go ta sytuacja, ale nie mówił nic rodzicom. Stwierdziliśmy, że póki nie dowiemy się z jakiej to przyczyny to zachowamy to dla siebie. Potem odwiedziła mnie jeszcze Penny zapewniając, że wszystko będzie dobrze i jest przy mnie. Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę. Zawsze mogę na nią liczyć. Po obiedzie miałam pomagać Anastazji ze ślubem, ale wydaje mi się, że chyba będę musiała ją zawieść.

Leżałam na łóżku i przeklinałam towarzyszący mi ból oraz narzekałam na nieobecność mojego męża. Kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zawołałam cicho proszę, a do pokoju weszła Anastazja. A akurat o niej myślałam. Wyczucie czasu do ona ma idealne.

-Przepraszam nie pomogę Ci - wyszeptałam cicho

-Nie przejmuj się tym teraz. To nie jest takie istotne - usiadła obok mnie

-To ma być Twój ważny dzień

-Ty jesteś ważniejsza - przytuliła mnie

-Wiesz może czy Aaron i Mercy już wrócili? - spytałam z nadzieją

-Jeszcze nie

Przeklęłam w myślach, przecież zbliża się już wieczór to może i ktoś wytłumaczyć gdzie oni podziewają się tyle czasu. Anastazja siedzi przy mnie cały czas. Przyszła do mnie po obiedzie i powiedziała, że będzie przy mnie do powrotu Króla. Od razu przyjemniej mi się robi wiedząc, że otaczając mnie osoby, na których zawsze mogę polegać. Nie odzywała się po prostu przy mnie siedziała trzymając mnie za dłoń bądź od czasu do czasu głaszcząc po włosach. Nie miałam siły na rozmowy, ale dzięki jej obecności czułam się trochę lepiej. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

-Anastazjo, powiem Ci coś tylko nie panikuj, zgoda? - wyszeptałam, a dziewczyna pokiwała przytakująco głową

-Ja rodzę! - zawołałam

-Zawołam kogoś - Anastazja zaczęła panikować, nie wiedziała co ma ze sobą zrobić i do kogo biec po pomoc

-Bardzo dowcipna jesteś z tym nie panikuj! - krzyknęła i wybiegła z pokoju

Nie myślałam, że poród nastąpi tak wcześniej. Przewidziany był na później choć można była się tego spodziewać bo dziecko szybko się rozwija.

Myślałam, że zwariuje nagle zaczęłam odczuwać silne bóle brzucha, a skurcze nie ustępowały, czyli to już tylko kwestia czasu, a co z tego wynika, a to, że nie zdążymy do szpitala i co mam rodzić w domu? O nie wyobrażam sobie tego, ale to chyba nie nieuniknione.

-Aaron! - zawołałam, gdy zauważyłam, że wchodzi do pokoju

-Anastazja mi powiedziała, lekarz już idzie, a więc spokojnie - starał się mnie pocieszyć 

-Ja Ci dam spokojnie! To Twoja wina! - krzyknęłam zła z powodu braku lekarza

-I gdzie ten cholerny lekarz! 

-Zaraz będzie

-Lepiej żeby się pośpieszył bo zaraz straci głowę...Przysięgam! 

Do pokoju weszła Mercy .

Arcymistrz nocy i jego KrólowaWhere stories live. Discover now