Rozdział 20 Pożałujesz

2K 139 5
                                    


Shane dał mi się pożywić i momentalnie zrobiło mi się lepiej. Wszystkie siły wróciły, a najważniejsze jest to, że dostarczyłam dziecku jego najważniejszy składnik. Nie czuję się z tym najlepiej, że posiliłam się akurat na nim, ale szczerze mówiąc nie miałam innego wyjścia jeśli mam go pokonać. Ciekawi mnie co kombinuje, że nagle stał się dla mnie taki miły, ale tego zapewne się nie dowiem.

-Odprowadzę Cię do Twojego pokoju - wstał, a następnie podał mi rękę, aby pomóc mi wstać

-Dobrze - skinęłam głową i opuściliśmy jego gabinet

Szliśmy mrocznym korytarzem oświetlonym tylko za pomocą czerwonych i czarnych świec. Doszliśmy do schodów, a następnie zeszliśmy piętro niżej, na którym znajdował się mój pokój. Udaliśmy się korytarzem na wprost do drzwi na jego końcu.

-Dlaczego od razu mnie nie zabijesz? - spytałam zdziwiona jego ostatnim zachowaniem

-Mam inne plany względem Ciebie

-Tak jak kiedyś z Aaronem?

-Owszem - otworzył drzwi od mojego pokoju i gestem ręki zaprosił mnie do środka.

Weszłam do środka pomieszczenia.

-Zaczekaj - zawołałam nim zdążył zamknąć drzwi

-Słucham? - wrócił się 

-Masz coś wspólnego z Aaronem?

-Nie - zaprzeczył 

-A Czy to co mi opowiadałeś o Waszym poznaniu na pewno jest prawdą?

-Tak - a teraz potwierdził hm...coś mi tutaj nie pasuje 

-Podejrzewasz coś Królowo? - spojrzał mi prosto w oczy

-Nie, skądże - wysiliłam się na sztuczny uśmiech, a on zamknął drzwi i odszedł

Coraz bardziej zaczyna mi tutaj coś nie pasować. Tylko sama jeszcze do końca nie wiem dokładnie co. Wydaje mi się, że Shane chce bym w czymś mu pomogła to by tłumaczyło jego dzisiejsze zachowanie. Nie chcę mnie od razu zabić, ale pozwala mi odzyskać siły wiedząc, że coś na niego planujemy. Chyba, że on właśnie tego chce by Aaron tu przyszedł.

Muszę wyczuć teraz tylko idealny moment i muszę wykonać moją część planu. Nie ma na co czekać dłużej. Shane się czegoś domyśla i ewidentnie stara się doprowadzić swój plan do skutku, a więc ja też się postaram.

Czas zacząć działać. 

Nie mam za dużo czasu. A muszę jak najszybciej pozwolić Królowi wkroczyć.

Podeszłam do drzwi z nadzieją, że są otwarte chodź przecież to oczywiste ze jakby zostawił otwarte to zaraz bym uciekła, więc czemu miałyby być otwarte, ale sprawdzić zawsze można. Nacisnęłam klamkę oraz popchnęłam drzwi do przodu i doznałam szoku. Teraz jestem już pewna, że coś planuje, a jestem pewna z tego powodu, iż drzwi były otwarte, a nie wierzę, że zapomniał ich zamknąć albo nagle mi zaufał. Dał mi możliwość ucieczki i jest świadom tego, że ją wykorzystam. 

Nie wiem co mam zrobić w obecnej sytuacji, przecież wiem, że to pułapka, ale z drugiej strony druga taka okazja może się nie przydarzyć. Tylko jeśli ja skorzystam z tej okazji, a ona okaże się dla mnie błędną i jeszcze on pierwszy mnie pokona, a nie tak to ma wyglądać.

Poczekam lepiej i będę udawać, że nic nie wiem o tym, że zamek jest otwarty, ale z drugiej strony korci i to nie da się ukryć.

Dobra zaryzykuję.

Przekroczyłam próg pokoju i już znajdowałam się na ciemny korytarzu. Postanowiłam, że udam się do jego gabinetu bo może tam znajdę coś interesującego. W końcu te ważne wampiry mają to do siebie, że wszystkie istotne rzeczy trzymają właśnie tam. Zresztą Aaron też tak robi. Wszystko co istotne trzyma w swoim gabinecie, którego w dodatku nigdy nie zamyka i zapewne teraz też mnie nie zaskoczy jeśli drzwi od jego pokoju będą otwarte.

Doszłam do schodów, którymi weszłam na wyższe piętro i powoli zaczęłam kierować się do drzwi na jego końcu. Już prawie byłam na miejscu, gdy zauważyłam uchylone drzwi. Zajrzałam przez szparę do pomieszczenia i dostrzegłam Shane'a rozmawiającego z dwójką mężczyzn. Żaden z nich nie był mężczyzną, który mnie tutaj przywiózł oraz usługiwał swojemu szefowi. Tych widziałam po raz pierwszy. Postanowiłam podsłuchać ich rozmowę mimo, że to nie jest najlepszy pomysł.

-Myślisz, że uda Ci się to? - spytał jeden z mężczyzn

-Na razie się opiera - Shane westchnął

-Właśnie i co chcesz na to poradzić? - dodał drugi mężczyzna

-Kwestia czasu - odwrócił się w stronę drzwi, a ja od razu od nich odskoczyłam

-Zapraszamy Królowo - wskazał ręką na drzwi

Wiedział o mojej obecności bezsensu było się ukrywać, a więc weszłam do środka. Swoją drogą to było do przewidzenia, ale nigdy w takich sytuacjach nie myśli się rozsądnie.

-Przedstawiam panom Królową Elizabeth Williams - zbliżył się do mnie

-Miło nam poznać - powiedzieli jednocześnie mężczyźni

-Nie wiesz co powiedzieć? Czekaj pomogę Ci - objął mnie ramieniem i spojrzał mi w oczy

-Przepraszam, że chciałam uciec i podsłuchiwałam - przewróciłam oczami

-Nie to chciałaś powiedzieć? 

-Dokładnie to. Wyjąłeś mi to z ust - wolałam się z nim nie sprzeczać, ponieważ widziałam jego nerwy

Wyprosił mężczyzn z pokoju, abyśmy mogli zostać sam na sam. Następnie rozsiadł się na czarnej, skórzanej kanapie i gestem ręki zaprosił mnie, abym usiadła koło niego. A więc zrobiłam to, gdyż wolę już nie powiększać jego nerwów bo nigdy dobrze się to dla mnie nie kończy.

 -Czy Ty nie miałaś siedzieć w pokoju? - rzucił ozięble

-Postanowiłam zwiedzić zamek, a że nie zamknąłeś drzwi to nadarzyła się idealna okazja do tego

-Widzę humor Ci dopisuje

-O co chodziło w tej rozmowie? Czyżby o mnie? - spytałam pewnym siebie głosem

-Może, a może jednak nie...a Ty jak myślisz Królowo - posłał mi szyderczy uśmiech

-Myślę, że jednak tak i jeśli myślisz, że w czymś Ci pomogę to jesteś w wielkim błędzie. Możesz trzymać mnie tu ile chcesz, ale wiedz, że nic nie powiem, więc szkoda Twojego czasu 

-Może masz rację, że szkoda mojego czasu na Ciebie - spojrzałam na niego pytająco

-Naprawdę się nie domyślasz? - dodał po chwili

-Uświadomię Cię. Zgoda?

-Mam Cię serdecznie dość. Działasz mi na nerwy i nie chcesz współpracować. Twój upór powoli doprowadza mnie do szału. Podobnie jak cała Ty i Twoja obecność tutaj, dlatego bądź świadoma tego, że za dwa dni zginiesz i jeśli do tego czasu nic mi nie powiesz, zabije twojego ukochane Króla, wybiję wszystkich, którzy mieszkają w jego pałacu, następnie dopadnę Twoją rodzinę i będę się rozkoszować faktem, że Was pokonałem, a kiedy rozprawię się z Twoimi bliski odwiedzę podopieczną Króla, ale nie wiem może tak od razu jej nie zabiję tylko najpierw zrobię z niej takiego samego potwora jak ja. Zadowolona?! - ostatnie słowo głośno wykrzyczał

-Zabrać mi stąd tą małolatę i tym razem dokładnie zamknąć drzwi

Zostałam siłą zmuszona, aby wstać, a następnie zostałam zaciągnięta i wepchnięta do swojego pokoju. Nie zdążyłam mu nawet powiedzieć, że ten jego plan mu się nie uda.

Naprawdę nie rozumiem jak można być tak okrutnym. Nie mogę pozwolić, aby to co mi powiedział stało się prawdą. Prędzej ja się poświęcę niż pozwolę, aby z mojego powodu życiu tylu niewinnych niczemu osób zostało narażone na niebezpieczeństwo. Teraz możesz być pewny, że szybko zaatakuje.

Nie pozwolę na taki bieg wydarzeń. Pożałujesz, że z nami zadarłeś.

Arcymistrz nocy i jego KrólowaWhere stories live. Discover now