Rozdział 36 Z odsieczą

1.8K 140 14
                                    


PERSPEKTYWA KRÓLA

-Witaj wnusiu - zawołali z uśmiechem, a następnie zaczęli iść w moim kierunku

Wilki jak obiecały tak zrobiły stanęli koło mnie i nie pozwalali im się zbliżyć. Lucas złożył obietnicę moje złośnicy i teraz stara się jej dotrzymać.

-Zawarłeś pakt z tymi kundlami. Nie tak powinno być

-Musimy to naprawić - powiedziała z pustym wzrokiem moja babka kiwając przy tym głową

-Nie pozwolimy Wam go tknąć - przede mną stanął Lucas

-Urocze, kundle, które bronią jednego z nas - zrzekła z sarkazmem 

-Nie martw się moja Pearl osobiście dam Ci się z nim później rozprawić

-Wybornie - zawołała ucieszona

-Przejdźmy do rzeczy! Gdzie ją ukryłeś! 

-Tego nigdy się nie dowiesz. A jeśli spróbujesz jej szukać zostaniesz zabity 

-Jak Ty się zwracasz do swojej rodziny, ale brawo nasz wnuczek dorósł. Ponoć jesteś niepokonany sprawdzimy?

Do pomieszczenia weszła reszta wampirów, a wraz z nimi towarzyszyła im jakaś stara wiedźma. Wilki nie czekając ani minuty dłużej zaatakowały, lecz czarownica ich powstrzymała. Rzuciła jakiś czar, który momentalnie ich sparaliżował, a wampiry rzuciły się na mnie. Nie starałem się zbytnio bronić, walczyłem, ale nie długo. Dobrze wiem, że moja walka nic nie da, a tylko narazi Bellę na niebezpieczeństwo. 

Kto by pomyślał, że ktokolwiek zmusi najpotężniejszego Króla Wampirów by przed nim uklęk, ale w sumie to nie trudne, gdy trzyma Cię prawie dziesięciu wampirów.

-Wyglądasz żałośnie, a niby taki potężny - nachylił się nade mną,a  następnie zadał cios prosto obok mojego serca

-Warto było?

-Warto było pokochać nędzną śmiertelniczkę, a teraz za nią umrzeć! - wykrzyczał w moją stronę

-Jesteś taki sam jak ojciec. A my nie pozwolimy by przepowiednia się dopełniła! 

PERSPEKTYWA BELLI

-Zawracaj! - krzyknęłam do Carlosa

-Nie możemy 

-Natychmiast! Odwieź mnie do pałacu

-Mamy inny rozkaz

-Błagam, nie pozwolę Aaronowi umrzeć - wydukałam przez łzy, a Carlos natychmiast zawrócił samochód

Posłuchał mnie. Zawracamy. Mam teraz tylko nadzieję, że zdążę na czas i uda mi się uratować mojego ukochanego męża.

Jechaliśmy bardzo szybko, ponaglałam co chwila Carlosa bo chciałam być już na miejscu.

-To może Ci się przydać - Logan odwrócił się do mnie i wręczył sztylet

-Skąd go masz?

-Wiedziałem, że nie poddasz się bez walki - ponaglił Carlosa, a mi posłał uśmiech

-Ja również - Ethan uśmiechnął się i wręczył mi drugi sztylet

Byliśmy coraz bliżej pałacu, schowałam sztylety i czekałam, aż auto się zatrzyma. Kiedy tylko się zatrzymaliśmy wysiadłam i biegiem ruszyłam do środka, a wilki za mną.

-O...chyba mamy gościa - weszłam pewnym krokiem do pomieszczenia i usłyszałam głos jakieś mężczyzny 

A więc dziadkowie przybyli z obstawą.

Arcymistrz nocy i jego KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz