Rozdział 1 cz.2 Uważaj...

3K 219 18
                                    

[NanoKarrin] Akuma no Riddle ED8 - "Mayonaka no toubou"『POLISH』

~ Rozdział 1 cz.2 Uważaj... ~

Humanista spojrzał na niego wzrokiem, który innych mógłby przyprawić o palpitacje serca. Michael jednak nie był normalny i Aren doskonale o tym wiedział. Przecież to właśnie wraz z tą irytującą istotą został zesłany do tego świata. Nie wiedział dlaczego ich pan rozkazał mu nie darzyć Michaela sympatią. Było to dziwne, mieli przecież współpracować, jednak Aren nigdy nie kwestionował rozkazów. Słowa Bezimiennego były dla niego święte. Tak przecież został stworzony.

Klarę cieszyła propozycja przyjaciela, jednak nie chciała robić sobie zaległości. Na dodatek jej szofer zdawał się chcieć rozszarpać chłopaka na strzępy. Zawsze zastanawiało ją, dlaczego chłopak nie lubuję się z nauczycielem, ale nigdy nie zapytała Michaela o powód. Uważała, że jeśli ktoś o czymś nie mówi to oznacza, że dana rzecz jest dla niego bardzo krępująca.

– Nie uważam tego za dobry pomysł – rzekł Aren po chwili milczenia.

Klara wyczuwała w powietrzu nadchodzącą kłótnię. Wolała więc wtrącić się teraz niż później szukać sposobu na uspokojenie Michaela i Arena.

– Profesorze, wydaję mi się, że pomysł Michaela jest bardzo dobry. Potrzebuję świeżego powietrza – oznajmiła, nawet tego nie przemyślując.

Aren zamrugał zaskoczony. Nie mógł uwierzyć w to, że Klara polubiła bardziej Michaela niż jego. Pan, co prawda, nie nakazał zdobyć jej sympatii na tym poziomie, by nazywała go przyjacielem, lecz czuł, że obecnie musi się trzymać blisko dziewczyny. Coś śmierdziało w powietrzu. I ten smród przypominał mu tylko jedną osobę. Aren był pewien, że Michael nic nie czuję. Drugi posłaniec był zbyt roztargniony, lecz nie mógł mu mieć tego za złe. Taki otrzymał rozkaz.

Po upływie kilkudziesięciu sekund dopiero się otrząsnął, kręcąc głową. Czasami irytowały go te ludzkie uczucia, jednak jeśli taka była wola jego pana to był gotowy je znosić.

– Jeśli tego chcesz... – mruknął, przyglądając się jednej z prac. – Pamiętaj tylko, by wrócić do domu przed osiemnastą. Jeśli skończysz dość późno, zadzwoń po mnie. Przyjadę – obiecał, a Klara skinęła głową.

– Dziękuję, profesorze.

Dziewczyna wzięła swój plecach, po czym pożegnała się z Arenem i opuściła klasę wraz z Michaelem. Dziewczynie nie umknął fakt, że nastolatek był bardzo zadowolony. Westchnęła, tłumiąc w sobie śmiech. Niebieskie oczy chłopaka rozbłysły srebrem, lecz Klara nie mogła tego zauważyć. Było to dość krótkie, lecz zachwycające zjawisko.

Szkołę opuścili kilka minut później. Nie odzywali się. Michael nie mógł rozpocząć rozmowy, jeśli Klara była pogrążona w swoich myślach. To mogłoby ją zranić albo zakłopotać. Pamiętał dokładnie słowa swojego pana – „Nie wolno ci wywoływać w niej negatywnych uczuć..." To jedno zdanie wdzięczyło mu w uszach za każdym razem, kiedy rozmawiał z czarnowłosą.

Nagle stanęli przed pasami. Świeciło się czerwone, lecz Klara nie zatrzymała się. Chciała wejść na ulicę, choć z drugiej strony pędził jeden z pojazdów. Michael pociągnął ją do tyłu, ratując tym samym przed zderzeniem z autem. Dziewczyna zamrugała parę razy, dopiero budząc się ze swojego zamyślenia.

– Musisz bardziej uważać – oznajmił nieznanym dla Klary głosem. Brzmiał na urażonego, lecz też i przerażonego. – Nie możesz pogrążać się aż tak w swoim myślach. Rozumiesz?

Klara skinęła głową, przyjmując skruszony wyraz twarzy. Przysunęła do siebie swoją dłoń i posłała chłopakowi naprzeciwko słaby uśmiech.

– Tak, przepraszam, że cię rozzłościłam... – wyznała, a nastolatek natychmiast się uśmiechnął.

– No co ty? Ja zły? Cha, cha! A to dobre! – zawołał.

Klara była zaskoczona. Jeszcze chwilę temu wydawało się jej, że Michael jest na nią śmiertelnie obrażony. Teraz jednak zachowuje się tak, jakby nic się nie stało.

Wiatr potargał jasne włosy chłopaka, a Klara dostrzegła te niezwykłe, białe kosmyki. Zawsze kiedy pytała się o prawdziwości jego włosów, Michael odpowiadał, że z takimi się już urodził. Czasami zastanawiała się czy chłopak nie jest spokrewniony z nauczycielem języka polskiego. Gdyby tak było wszystko na temat kolorów ich czupryn, by się wyjaśniło. Jednak Michael zapierał się, że nic go nie łączy z – jak lubił nazywać profesora – Kostuchom. Nie wiedziała skąd nastolatek wziął to przezwisko, lecz nigdy nie dociekała.

– Ej! – szturchnął ją delikatnie, wyrywając z zamyśleń. – Nie odpływaj znowu. Mieliśmy iść się bawić, a nie dumać nad sensem życia – przypomniał, przechylając głowę na bok.

– Tak, masz rację. Przepraszam.

Bez żadnych problemów dotarli do centrum miasta. Klara bardzo się pilnowała, by już więcej nie tracić kontaktu z realnym światem. Michael wydawał się być zainteresowany mijającymi go przedstawicielkami płci pięknej. Klara jednak wiedziała, że chłopak nie ma zamiaru mieć żadnej dziewczyny. Kiedyś wątpiła, kiedy nastolatek zaprzeczał chęcią posiadania drugiej połówki, lecz teraz była pewna, że to wszystko jest na pokaz. Ale dlaczego? Co mu da granie zainteresowanego? Niestety, ale nie potrafiła sobie odpowiedzieć.

Odetchnęła z ulgą, siadając na ławce. Była zmęczona. Zaczynała nawet żałować, że nie odmówiła Michaelowi. Gdyby to zrobiła, byłaby teraz pod ciepłym kocem w swoim pokoju i powtarzała materiał na sprawdzian z historii. Westchnęła.

– No więc? Gdzie chciałabyś pójść? – spytał radośnie Michael.

Klara rozejrzała się. Ludzie utrudniali jej trochę poszukiwania, lecz poradziła sobie z tym problemem. Zmrużyła oczy, dostrzegając sklep na przeciw. Na jego szybie widniał wielki, czerwony napis "Wyprzedaż!". Podniosła się nagle, przerzucając przez ramię plecak.

– Idziemy do tego sklepu! – zawołała, ruchem głowy wskazując na budynek, na przeciwko.

Michael rozszerzył oczy, a jego usta delikatnie się rozdziawiły. Nie dowierzał, że Klara ma zamiar iść na zakupy. Jak ma się zachować w takie sytuacji?

– E... To chyba...

– Nie marudź – Klara przerwała jego bełkot. – Sam chciałeś iść ze mną na miasto – przypomniała srogo. – Nie próbuj zaprzeczać – zagroziła, łapiąc go za dłoń. Śmiejąc się, pociągnęła go za sobą.

Michael musiał coś wymyślić. Czy miał prawo pomagać Klarze w wyborze ubrań? Czy pan nie będzie na niego zły?

Będąc już przed wejściem do sklepu, dziewczyna odwróciła głowę do tyłu, chcąc spojrzeć na przyjaciela. Ciekawiła ją jej mina. Już po chwili zrozumiała jak wielki był to błąd. Potknęła się i zaczęła lecieć w dół. Odruchowo puściła dłoń Michaela. Zacisnęła usta w wąską kreskę, nie chcąc, by uciekł z nich choćby najcichszy krzyk. Ku zaskoczeniu dziewczyny, ktoś chwycił ją za ramię i w dość brutalny sposób pociągnął do góry. Zamrugała parę razy odrobinę otępiała. Była pewna, że nie mógł jej pomóc Michael, a więc kto?

– Klara, boli cię coś? – zatroskany głos przyjaciela wyrwał Klarę z zamyślenia.

Uścisk znikł z jej ramienia. Stała już pewnie na swoich nogach, patrząc wprost na twarz Michaela i mężczyzny, który ją uratował.

CDN

Ach, jestem aż tak bardzo zachwycona waszymi komentarzami - naprawdę bardzo miło mi się je czyta. Dodaję, więc szybciej. Mam nadzieję, że się wam podoba. Kolejny tak jak wcześniej, są dwie opcje - dobry humor albo koniec Askalona.

(Data opublikowania tego rozdziału: 30.10.17r)

Pakt miłościWhere stories live. Discover now