Rozdział 13 cz.1 Zapomniany Amor

1.2K 152 21
                                    

~ Rozdział 13 cz.1 Zapomniany Amor ~


Mała postać kryła się w cieniu, obserwując uważnie poczynania młodej kobiety. Istotka z trudem powstrzymywała chichot, kiedy słyszała rozszalałe myśli dziewczyny. Nastolatka przed nią była przerażona zmianami i przywiązaniem, które czuła wobec swego narzeczonego. Jednak ten strach nie był zły, każdy człowiek boi się nowości.

Klara krążyła po swoim pokoju rozmyślając gorączkowo o swoim pocałunku z Nicolasem. Świadomość, że sama go zainicjowała strasznie ją męczyła. Nie rozumiała jak mogła pozwolić zwykłemu impulsowi aż tak namieszać w swoim życiu.­­ ­Na dodatek te dziwne uczucie, które czuła, kiedy ich usta się spotkały. To tak jakby wreszcie odnalazła swoje miejsce na ziemi i nie musiała przejmować się wszystkim innym. Cały świat stracił znaczenie, była tylko ich dwójka. Klarę ciekawiło czy i Nicolas odczuł wszystko to co ona. Dłoń nastolatki powędrowała do jej ust. Były ciepłe, a dotyk na nich sprawił, że przez głowę Klary ponownie przetoczyło się wspomnienie pocałunku. - Co się ze mną stało? - spytała samą siebie. Nagle w jej głowie pojawiła się myśl, że Bóg zrobił jej coś przez co teraz czuję do niego to przywiązanie.

- Pan nic ci nie zrobił! - zawołała postać z rozbawieniem.

Klara podskoczyła, odwracając się w stronę, z której wydobył się dźwięk. Szukała wzrokiem osoby, która się odezwała, lecz nikogo nie dostrzegła.

- Kto tu jest? - spytała Klara z nutką strachu w głosie. W odpowiedzi uzyskała chichot. - Pokaż się albo...

- Albo co? - istota przerwała jej wypowiedź. - Powiesz narzeczonemu, że ktoś cię dręczy? Będziesz aż takim tchórzem? - pytała na spokojnie postać. Jej słowa wskazywałoby na to, że obraża ona Klarę, lecz ton jakiego używał sprawiał całkiem inne wrażenie. Nieznajomy był miły i mówił do dziewczyny z nutą szacunku w głosie.

Klara nabrała powietrza do płuc, unosząc wzrok na sufit nad nią. Słowa istoty sprawiły, że zrobiło się jej wstyd. Miała racje. Czarnowłosa w razie potrzeby doniosłaby o nękaniu narzeczonemu, a ten ukarałby tę istotę. Jak mogła zapomnieć o tym, że nigdy nie chciała wpływać na innych? Klara zastanawiała się, kiedy zaszła w niej aż tak ogromna zmiana.

- Przepraszam, moim celem nie było zasmucenie cię. Chciałem tylko z tobą porozmawiać!

Z cienie Klary znajdujące się na podłodze, wyłonił się mały chłopiec z burzą różowym włosów na głowie. Przez ramię miał przewieszony prosty, drewniany łuk. Klara zmarszczyła brwi, nie rozpoznając chłopca.

- Jestem Kupidyn - przedstawił się, delikatnie się kłaniając. - Miło mi cię spotkać, Klaro, ludzka kobieto, która była wstanie zbudzić ze snu serce mego stwórcy.

Połączywszy różne fakty, Klara pojęła, że stoi przed jedną ze sług Nicolasa. Wiedziała nawet kim dokładnie był Kupidyn. Chłopiec w ludzkim świecie postrzegany był za bożka miłości, którego charakterystycznym przedmiotem był łuk. Wszystko się zgadzało. Różowowłosy tak jak Bastet był pomniejszym bogiem na usługach stwórcy. Klarę zastanawiało to ile jeszcze razy spotka pomniejszych bogów.

Czarnowłosa odrzuciła włosy na bok w geście zdenerwowania. Jak miała się zachować? Pamiętała, że podczas jej spotkania z Bastetem prawie doszło do jego śmierci. Czy Kupidyn także miał zamiar jej grozić i sprzeciwiać się rozkazom Nicolasa? Nie sądziła, że ktokolwiek powinien być pozbawiony własnej woli, lecz nie chciała by komuś stała się krzywda.

- Kupidynie, co tutaj robisz? - spytała ostrożnie Klara.

Chłopiec ściągnął z ramienia swój łuk i oparł go o brzeg łóżka nastolatki. Wyciągnął z kieszeni zielonej bluzy mały dzienniczek i zaczął go kartkować. Dopiero teraz Klara skapnęła się, że bóstwo ubrane jest jak dziecko z jej czasów - zielone jensy i koszulka, i buty tego samego koloru.

Nagle szare oczy chłopca powędrowały na jej twarz. Czoło Kupidyna zmarszczyło się, choć nadal patrzył on prosto na Klarę. Obserwował ją i sprawdzał jej reakcje na to, co ją otacza. Chciał być pewny, że dziewczyna jest odpowiednia. W pewnym momencie uśmiechnął się.

- Nicolas o mnie zapomniał - stwierdził Kupidyn z radością. - Jestem poza jego kontrolą, lecz sam tego chciał. Dałem mu to czego pragnął. Stworzyłem byt, który w teorii powinien być wstanie sprawić, że ten poczuje do niego uczucie, nad którym tak długo pracowaliśmy.

Wyznanie bóstwa zaniepokoiło Klarę. Nie rozumiała, co Amor miał na myśli mówiąc, że jest poza kontrolą Nicolasa, ponieważ ten sam tego chciał. To zupełnie tak, jakby stwórca zrzekł się swojej władzy. Na dodatek ta część o tym, że Kupidyn kogoś stworzył tylko w jednym celu, była trochę przerażająca.

- Nie bój się. Nie jestem sługą zdrajcy. Przybyłem się z tobą spotkać, by powiedzieć ci, że...

Chłopiec niepodziewanie znikł, nie wyjaśniając niczego. Rozpłynął się w powietrzu, poddając wątpliwością fakt, że w ogóle tam stał. Klara przerażona pomyślała nawet, że to sprawka Nicolasa, lecz odrzuciła tę teorię. Bóg pojawiłby się obok niej. Mężczyzna nigdy nie przegapi szansy na rozmowę z narzeczoną. Nikt nawet nie wie jak Nicolas czuje się ze świadomością, że dzisiejszą noc spędzi bez swojej Klary. Czarnowłosy miał ochotę roznieść w pył ród Erica jak i skazać bezczelnego człowieka na tortury. Musiał się jednak powstrzymać. Chciał dać narzeczonej odrobinę wolności, lecz w zaistniałej sytuacji strasznie go to drażniło.

Klara wpatrywała się w miejsce, w którym jeszcze chwilę temu stał, gdy nagle ktoś zaczął pukać do drzwi pokoju. Wzrok dziewczyny od razu powędrował na drzwi. Powoli ruszyła w ich stronę w celu sprawdzenia, kto chciał się z nią spotkać. W momencie, kiedy drewniana powłoka ustąpiła, oczom Klary ukazał się Aren. Mężczyzna ubrany był w bardzo elegancki i uroczysty strój. Zupełnie tak jak ona. Czerwona, balowa suknia doskonale leżała na ciele Klary. Dziewczyna była piękna i nikt nie mógł tego zakwestionować, ale mając na sobie tę sukienkę w jej urodzie pojawiało się coś jeszcze. Aren uśmiechnął się życzliwie do swojej podopiecznej i podał jej mały, czerwony kapelusz z białą kokardą, z boku. Nastolatka przyjęła nakrycie głowy, po czym podeszła do lustra i włożyła je. Po krótkich poprawkach swoich rozpuszczonych włosów, odwróciła się w stronę mężczyzny.

- Za chwilę będziemy ruszać, a pan chciałby się z tobą spotkać - wyznał Aren.

Klara skrzywiła się. Nie chciała rozmawiać z Nicolasem, dopóki nie rozumie samej siebie. Niestety, ale bóstwo nie zamierzało jej na to najwyraźniej pozwolić. Dlaczego aż tak zależało mu na tym, by porozmawiać? Czy nie mógł poczekać do jutra?

- Pójdę, ale chcę byś odpowiedział mi na jedno pytanie.

Klara wiedziała o co, zapyta Arena. Kiedy tylko mężczyzna skinął głową na znak zgody, uśmiechnęła się.

- Z jakiej rasy pochodzisz, Arenie?

CDN

Klara zaskakuje wszystkich po kolei :) Co sądzicie o Kupidynie? Skradł on wasze serduszka?

(Data opublikowania tego rozdziału: 08.02.18r)

Pakt miłościWhere stories live. Discover now