Rozdział 10 Sen zamiast śmierci

1.4K 162 31
                                    

~ Rozdział 10 Sen zamiast śmierci ~

Sprawienie, by Nicolas rozmyślał o danym wydarzeniu, słowach dłużej niż trzy godziny, było nie lada wyczynem. Klara jednak znowu dokonała czegoś niemożliwego. Pytanie, które zadała, krążyło po głowie Boga od ponad tygodnia. Rozmyślał nad lepszą odpowiedzią niż tą, którą jej udzielił. Szukał i szukał, lecz nic nie zapowiadało się na to, że znajdzie to czego pragnął. Przez ten fakt chodził po rezydencji jak struty, odpływając co chwila gdzieś myślami. Sposób w jaki się zachowywał był bardzo dziwny. Nawet jego słudzy zauważyli, że coś dręczyło ich pana. Michael jak i Aren chcieli rozwiązać problem swego twórcy. Nie mieli jednak zamiaru się narzucać. Kostucha był pewien, że w dogodnym momencie ich pan wyda im odpowiedni do zaistniałej sytuacji rozkaz. Jedyną osobą, która nie widziała zmian w Nicolasie była Klara. Winą nie była jej ignorancja, a fakt, że bóstwo znowu zaczęło spędzać z nią czas pod postacią psa. Nie przeszkadzało to dziewczynie. Lubiła wplątywać palce w czarne futro zwierzęcia. Pomagało jej to w zachowaniu pozytywnego nastawienia. Klara raz uznała, że nie powinna się czuć w ten sposób. Znała bowiem prawdę o tym, że pies tak naprawdę jest jej narzeczonym. Jej serce jednak, nie potrafiło tego zaakceptować. W dalszym ciągu uznawało psią formę i tę ludzką za dwie różne osoby. Nie było nawet tak dalekie od prawdy. Nicolas jako pies zachowywał się podobnie jak przedstawiciel czworonogów. Będąc natomiast człowiekiem pokazywał częściowo prawdziwego siebie, lecz i też wiele ukrywał. Mógł być wszystkim, lecz każda z jego form wymagała odrobinę innego zachowania.

Nicolas wskoczył na łóżko Klary i przyjrzał się jej. Była piękna. Powoli przybliżył swój pysk do dłoni śpiącej nastolatki i trącił ją nosem. Ciepło ludzkiego ciało po raz kolejny sprawiło, że jego ogon zaczął się poruszać w akcie zadowolenia i radości. Nagle jednak się zatrzymał, kiedy w głowie Nicolasa pojawiło się pytanie Klary. Pies zeskoczył z łóżka, po czym otoczyły go srebrne iskry. W nieokreślonym momencie przy łóżku zamiast zwierzęcia stał mężczyzna. Na twarzy Nicolasa malowała się zdeterminowana mina. Usiadł na skrawku materaca i przyjrzał się swojej narzeczonej. Malutkie światełko zbliżyło się do jej twarzy, ukazując lekko rozczochrane włosy i rozchylone usta.

– Dlaczego zwykły człowiek mąci mi w głowie? Czym jest to uczucie, które trawi moje serce? – spytał cicho Nicolas. Pierwszy raz chciał odpowiedzi od kogoś innego niż on sam. Ufał jednak, że przed Klarą może się otworzyć. Dziewczyna sama nawet tego chciała. Zresztą, zawsze mógł wymazać jej pamięć.

Pytania zostały bez odpowiedzi, ponieważ Klara najzwyczajniej w świecie ich nie słyszała. Na jej policzkach jednak pojawiły się niewielkie rumieńce. Nicolas kątem oka zauważył zaróżowienia na twarzy dziewczyny i porzuciwszy swoje przemyślenia, położył dłoń na jej policzku. Skóra dziewczyny była strasznie ciepła. Zaniepokoiło to Nicolasa, który od razu sprawdził stan zdrowia swojej narzeczonej. Co dziwne temperatura ciała Klary była taka jaka być powinna.

Światło księżyca padło prosto na twarz czarnowłosej, dodając jej jeszcze więcej piękna. Nicolas pogładził delikatnie lico swej ukochanej, a kąciki jego ust delikatnie się uniosły. Uśmiech bóstwa szybko znikł, kiedy mężczyzna ponownie zatopił się w swoich myślach.

– Ludzie są skomplikowani... – mruczał sam do siebie Nicolas.

Iskierka krążąca wokół włosów Klary znikła, kiedy tylko zetknęła się z nosem nastolatki. Skóra na nosie dziewczyny zaczęła pulsować chłodem, który sprawił, że Klara zmarszczyła brwi. Jej powieki nieznacznie uniosły się do góry. Mimo iż nie widziała wyraźnie, była pewna, że obok niej siedzi Nicolas w swojej ludzkiej formie. Rozpoznała go po głosie.

– Stworzyłem ich na wzór tego, co widziałem w swoim umyśle.

Klara chłonęła każde wypowiedziane przez Boga słowo niczym gąbka. Starała nie ruszać się zbyt bardzo, by nie dać mężczyźnie znać, iż się obudziła. Miała nadzieję, że dowie się czegoś więcej. Na dodatek nie rozumiała dlaczego Nicolas siedzi przy niej o tak później porze.

– Podarowałem im tak wiele dziwnych rzeczy, które często uważałem za nieudane... Jeszcze ta miłość... – Uniósł głowę do góry, ciężko wzdychając. – Chyba będę musiał udać się do działu, który ją kontroluję. Najwyraźniej musiały wystąpić w całym tym procesie komplikacje, bo ta emocja rozwija się inaczej niż zaplanowałem...

– Bardzo często to, co stworzymy może być inne niż się nam zdawało... – wyszeptała Klara, nie mogąc powstrzymać się przed skomentowaniem słów Nicolasa.

Czarnowłosy przeniósł swoje spojrzenie na narzeczoną. Nie wydawał się on zaskoczony czy zawstydzony. Na jego twarzy nie było żadnych uczuć.

– To prawda, sam ustanowiłem tę zasadę – oznajmił Nicolas, zabierając dłoń z policzka Klary.

Nastolatka zachichotała, unosząc dłoń do góry. Nicolas przyjął nową twarz Klary z radością, którą starał się ukryć.

– Jesteś stwórcą, lecz sądzę, że nawet ciebie zaczynają obowiązywać różne zasady. Ty też czujesz, zupełnie jak ludzie. Masz więc prawo do pomyłki.

Słowa Klary w jakiś pokręcony sposób przyniosły Nicolasowi ulgę i poczucie spełnienia. Bóg zawsze wymagał od siebie wielu rzeczy. Nie obchodziła go może opinia innych, lecz miał dziwne poczucie obowiązku, które nieraz mu ciążyło. Uważał, że nie ma prawa do pomyłki i odpuszczenia sobie swoich obowiązków. Klara natomiast bez żadnego przymusu powiedziała, że on, stwórca nazywany Królem nad Królami, ma prawo do błędu i uczuć. Myślał, że jest ponad swoimi prawami, lecz słowa Klary miały sens. Wprowadzone przez niego normy obowiązywały także jego osobę.

– Nie skończysz jak jedna z poprzednich cywilizacji – oznajmił niespodziewanie Nicolas.

Klara powoli się podniosła. Nie rozumiała o co chodzi Nicolasowi.

– O czym ty...

– Obiecuję – wtrącił Nicolas, łapiąc Klarę za dłoń. – Nie skończysz jak inne moje lalki. Dzięki tobie doświadczam czegoś w pełni dla mnie nowego. Ludzie, którzy zaczynali mnie już nudzić, teraz stali się bardziej interesujący. Doprowadzasz do sytuacji, które nigdy wcześniej się nie wydarzyły. – Wzmocnił uścisk na dłoni dziewczyny. – Klaro, dokonałaś zbyt wielu wielkich rzeczy, bym mógł się ciebie po prostu pozbyć – stwierdził, lecz po chwili gorzko dodał: – Zdaję sobie jednak sprawę, że może nadejść dzień, w którym się tobą znudzę. Pamiętasz jak zadałaś mi pytanie, co wtedy z tobą zrobię? Do tego momentu nie wiedziałem, lecz teraz jestem pewien. – Uśmiechnął się, a jego oczy zaczęły lśnić złotem. – Przysięgam ci na mój honor, że nigdy nie umrzesz. Jeśli nadejdzie dzień, w którym stracę tobą zainteresowanie, zaśniesz i będziesz śnić piękne sny, dopóki cię nie obudzę.

Deklaracja Nicolasa może nie była jakaś fascynująca. W dalszym ciągu mówił o tym, co Klara uważała za okrutne z łatwością. Jednak jego słowa sprawiły, że serce Klary zaczęło bić szybciej. Jeszcze część o tym, że dokonała wielkich rzeczy. Było to w jakiś sposób zabawne. Ludzie zawsze pragną by zrobić coś wielkiego, lecz nielicznym się to udaję. Na dodatek droga jest ta usłana przez wielkie poświęcenie i cierpienie. Klara osiągnęła coś takiego praktycznie nic nie poświęcając. Czym jest ojciec i świat, w którym się tylko uczyła w porównaniu ze szczęściem swoich bliskich? Praktycznie niczym.

Klara splotła swoją dłoń z tą Nicolasa, uśmiechając się.

– Nim jednak zasnę, chcę wraz z tobą zrozumieć otaczający mnie świat.

CDN

Nicolas doznał olśnienia ;P Kolejny już w sobotę :)

(Data opublikowania tego rozdziału: 25.01.18r)

Pakt miłościWhere stories live. Discover now