Rozdział 4 cz.2 Chcę wrócić

2.2K 223 201
                                    

Parę dni temu jedna z użytkowniczek wattpada cytrynka00 przeprowadziła ze mną wywiad. Zapraszam was do zapoznania się nim, choć oczywiście nikogo nie zmuszam ;)

~ Rozdział 4 cz.2 Chcę wrócić ~

– ...ty także jesteś czymś, co według zasad nie powinno istnieć.

Bezimienny zbliżył się do Klary z różą w dłoniach. Z pozbawioną wyrazu twarzą, wręczył nastolatce kwiat. Klara drżąc, przyjęła podarunek od mężczyzny. Robiła to tylko z grzeczności. Nie chciała, by osoba przed nią się zdenerwowała.

– Dziękuję... – rzekła cicho.

Trzymała kwiat przy swojej piersi, mając spuszczoną głowę. Nie wiedziała, co powinna zrobić, jak się zachować. Z jednej strony pragnęła nakrzyczeć na stojącą przed nią istotę, lecz z drugiej strony wydawało się jej to niewłaściwe. Bezimienny był przecież bogiem. W ludzkim świecie miliony osób oddaje mu szacunek, Klara także jest jedną z wiernych. Czy powinna, więc zachowywać się tak zuchwale wobec kogoś takiego?

– Dlaczego...?

Po paru minutach ciszy Klara postanowiła zadać mężczyźnie pytanie, na które odpowiedzi tak bardzo pożądała. Bezimienny przerwał jednak wypowiedź dziewczyny, kładąc dłoń na jej policzku. Pod wypływem dotyku mężczyzny, skóra Klary zaczerwieniła się.

– Jesteś kwiatem, który bez odpowiedniej ochrony zginie – oznajmił, owiewając twarz nastolatki swoim ciepłym oddechem. – Nie martw się jednak. Nie mam zwyczaju łamać danego słowa. Nasz ślub odbędzie się dopiero po twoich urodzinach – odrzekł Bezimienny, opuszczając swoją dłoń.

Klara cofnęła się, kiedy tylko zobaczyła, że palce mężczyzny nie stykają się już z jej skórą. Była zawstydzona i zdenerwowana. Mimo wszystko nie podobało jej się to, że Bezimienny traktował ją jak przedmiot. Była człowiekiem i posiadała własną wolę. Czy w takim razie nie powinna mieć coś do powiedzenia na temat pomysłu bóstwa? Było to niesprawiedliwe, lecz żaden człowiek nie mógłby sprzeciwić się stwórcy.

– Po co ci ten ślub? – bąknęła nieśmiało.

Rzeczywistość wokół ich dwójki zaczęła falować. Klarze przypomniało to zjawisko obraz z wcześniej. Jednak różnica była taka, że teraz to ona znajdowała się na tafli wody. Malutkie iskierki światła otoczyły nadgarstek czarnowłosej, a wokół niej i Bezimiennego zapanował mrok. Po ciele Klary przeszły dreszcze, spowodowane nagłym strachem. Jej serce biło strasznie szybko, a oddech ugrzązł w gardle. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała ją od płaczu, były małe iskierki, które mieniły się kolorami. Niestety, ale światełka znikły chwilę później. W tym samym momencie Klara poczuła straszliwe zimno. Miała wrażenie, że zaczyna zamarzać, gdy nagle ktoś otoczył ją swoimi ramionami i przygarnął do swojego ciepłego torsu. Bezimienny z zachwytem przyglądał się temu, jak nastolatka wtula się w niego, by odnaleźć jeszcze większą ilość ciepła. Bóstwo pogładziło ją po głowie.

– Nie bój się. Nie mam zamiaru cię skrzywdzić – wyznał wprost w jej włosy.

Klara drżała z zimna. Szczerze mówiąc nie była ona wstanie przejmować się tym, jak blisko była swojego narzeczonego.

– Śluby nic dla mnie nie znaczą, ponieważ mogę robić, co chcę. Jednak nie lubię łamać danego słowa, nie w kwestiach, które są dla mnie ważne. Ty jesteś dla mnie cenna i nie oszukam cię. Poczekam do twoich urodzin i dopiero wtedy staniesz się moja – powtórzył, a zmysły Klary zaczęły się powoli budzić. – Jak mówiłem wcześniej, jesteś kwiatem, który bez odpowiedniej ochrony zginie. Nie mam zamiaru pozwolić ci zniknąć, ponieważ należysz do mnie.

Klara odepchnęła od siebie Bezimiennego pod wpływem impulsu, lecz nie żałowała tego. Nie potrafiła zaakceptować jego słów, nie chciała. W oczach nastolatki stanęły łzy, które były dowodem tego jak bardzo czuła się zraniona. Nie przez boga, bo wiedziała, że ten nauczony był, brać co chciał, a swojego ojca. Rana na jej sercu, które już wcześniej obficie krwawiła, teraz na dodatek zaczęła szczypać jakby ktoś posypał ją solą.

– Nie chcę byś mnie chronił. Nie potrzebuję tego. Zresztą, zawsze mogę...

Nagle Klara została pozbawiona zdolności mowy. Nie było to widoczne, lecz słowa dziewczyny zirytowały Bezimiennego do tego stopnia, że ten ośmielił się odebrać jej głos. Bóg nie chciał słyszeć jak z ust, które tak podziwiał i pożądał, wydobywają się tak paskudne słowa. Klara była jego. Tak samo jak cały ludzki świat. Przecież to on stworzył człowieka i ten był tylko marionetką w jego dłoniach. Wcześniej, kiedy objawiał się ludziom jako ich stwórca, ci nie ośmielali się choćby krzywo na niego spojrzeć. Wtedy nie zależało mu na ich szacunki i miłości, lecz teraz, kiedy znalazła się marionetka, której pożądał, ta zdawała się być uszkodzona. Czy to przez te oczy Klara nie musi go słuchać?

– Jesteś moja, wszyscy ludzie są – oznajmił szybko, patrząc wprost w tęczówki Klary, z których zionął gniew.

Przestrzeń wokół nich zaczęła wirować. Chwilę później bóstwo znikło, a dokładniej zamieniło się w pył, zostawiając Klarę samą w nieznanym jej miejscu. Nastolatka odkaszlnęła, kiedy poczuła dziwne ciepło w gardle. Bała się, że bóstwo chce zrobić jej coś jeszcze, lecz na szczęcie zwróciło ono jej tylko głos.

W powietrzu zaczęły tańczyć płomyki, które niepokojąco przypominały ludzi. Na dodatek wydawały się one być smutne.

– To dusze niekompletnych marionetek – oznajmił Bezimienny dalej nie przyjmując stałej formy. Pył, którym obecnie był, otaczał Klarę, tym samym chroniąc ją przed aurą umęczonych dusz.

– Dlaczego mi to pokazujesz? – spytała Klara, przełykając głośno ślinę.

– Chcę, byś wiedziała, co czeka tych, którzy mi się sprzeciwiają.

Klara zadarła wysoko głowę do góry. To dziwne, ale nie bała się ona pokazać jak bardzo urażona została. Nie podobało się jej to, że Bezimienny porównywał ludzi do marionetek. Nawet jeśli tym dla niego byli, to nie powinien mówić o tym w pobliżu Klary. Ona też była przecież człowiekiem, nawet jeśli różniła się trochę od normalnych przedstawicieli swojej rasy.

– Grozisz mi?

Śmiech Bezimiennego rozniósł się po całej sali. Bóstwo było zaskoczone, ale i też jeszcze bardziej zafascynowane Klarą. Ten człowiek wywoływał w nim uczucia, które połączył z ludzką egzystencją. Były to przecież tylko jego wyobrażenia, lecz teraz sam ich doświadcza. To niesamowite.

– Nie, ale jeśli poczułaś się zagrożona to wybacz mi. Nie to było moim celem – rzekł. – Chciałem tylko ci pokazać, jak skończą ci, którzy spróbuję ciebie zranić. Musiałaś odebrać to w niewłaściwy sposób – mruknął Bezimienny.

Klara westchnęła, kręcąc głową. Miała dość przebywania w otoczeniu Bezimiennego. Chciała wrócić do swojego domu i wszystko na spokojnie przemyśleć. Na dodatek zastanawiało ją to czy Michael dalej będzie traktować ją jak kiedyś.

– Chcę wrócić do domu – wyznała szorstko Klara.

Powietrze zgęstniało, a niewidzialne dłonie otoczyły szyję nastolatki. Przełknęła przerażona ślinę z trudem powstrzymując drżenie własnego ciała. Bała się, lecz nie miała także zamiaru odpuścić.

– Wrócić? Dlaczego? – spytał beznamiętnym głosem Bezimienny. – Należysz przecież do mnie, nie potrzebujesz już nikogo innego.

CDN

Bezimienny jest bardzo stanowczy w swoich postanowieniach, lecz czy na pewno nie ulegnie pięknym oczom Klary? Jestem wręcz pewna, że nikt z was nie jest wstanie przewidzieć w stu procentach, co zrobi nasz drogi Król nad Królami ^^ Następny, tak jak mówi terminarz na moim profilu, pojawi się w czwartek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 12.12.17r)

Pakt miłościOnde histórias criam vida. Descubra agora