Rozdział 4 cz.4 Książe Nicolasie

2K 189 21
                                    

~ Rozdział 4 cz.4 Książe Nicolasie ~ 

– Panienko, nie jestem twoim przyjacielem.

Klara słyszała jak jej serce pęka na milion kawałków. Mimo, iż zdawała sobie sprawę, że więź łącząca ją z chłopakiem była tylko kłamstwem, to jego słowa i tak ją zabolały. Ceniła Michaela, osobę, która potrafiła ją rozśmieszyć i była przy niej zawsze, kiedy miała problemy. Po policzku Klary zaczęły płynąc łzy. Michael cofnął się, nie wiedząc jak zareagować. Miał pustkę w głowie. Nie pamiętał żadnego rozkazu dotyczącego reakcji na łzy Klary. Wiedział jednak, że nie może on dopuścić do ich pojawienia.

– Panienko, proszę przestań płakać. Ja będę dalej cię chronić, rozmawiać z tobą – deklarował. – Spełnię twoje marzenia.

Nastolatka uśmiechnęła się ponuro, przenosząc wzrok na jego twarz. Dalej ją okłamywał. Jednak Klara obiecała sobie, że już nigdy nie pozwoli, by Michael i Aren ją zwiedli. Nie zaufa im, chyba, że użyją na niej tych swoich wstrętnych sztuczek.

– Jeśli chcesz mnie uszczęśliwić, to stań się moim Michaelem. Chłopakiem, z którym przyjaźniłam się od najmłodszych lat. To moje jedyne życzenie. – Obróciła się, stając do jasnowłosego tyłem. – Jeśli już skończyłeś mydlić mi oczy, wyjdź. Nie chcę cię na razie widzieć – oznajmiła łamiącym się głosem.

Archanioł skłonił się, po czym pośpiesznie spełnił życzenie swojej panienki. Nic nie powiedział na temat wcześniejszego pragnienia Klary. Wiedział bowiem, że ono nigdy się nie spełni. Coś takiego jak przeszłość nigdy nie będzie wstanie powrócić, nie w przypadku dziewczyny, którą upatrzył sobie jego pan.

Klara słyszała dźwięk zamykanych drzwi. Będąc pewna, że jest już sama w pokoju, odetchnęła z ulgą, siadając na łóżku. Spojrzała na wielkie okno, rozmyślając o brutalności życia. Wiedziała, że to co ją spotkało może być niczym w próbowaniu z cierpieniem wielu osób, ale i tak rozpaczała. Wolała być śmiertelnie chora niż żyć jako... Właśnie, kto? Klara nie wierzyła w miłość Bezimiennego. Nawet jeśli teraz coś do niej czuje to, to uczucie długo nie przetrwa. Była tego pewna. Za jakiś czas się mu znudzi i wtedy, co się z nią stanie? Będzie mogła wrócić do domu? Jednak, jeśli nawet tak się stanie, to co ją tam spotka? Ojciec już powiedział, że nie odziedziczy firmy. Zapewne też za pewien czas ożeni się z jakąś kobietą, posiadającą syna, by ten mógł zostać jego dziedzicem. Klara została opuszczona przez wszystkich. Straciła wszystko. Czy taki los nie jego gorszy od śmierci? Zależy dla kogo, lecz dla Klary było to strasznie bolesne.

Skrzypnięcie drzwi, sprawiło, że jej smutna twarz obróciła się w ich stronę. Widząc w progu psa, delikatnie się uśmiechnęła.

– Ciebie też tu zabrano? – spytała zwierzę, które powoli zaczęło zbliżać się w jej stronę.

Obserwowała psa ze skupieniem, zastanawiając się jak zwierzę zdołało otworzyć drzwi do pokoju. Trudno było jej to wytłumaczyć, lecz w momencie, kiedy pies wdrapał się na łóżko i położył się obok niej, zrezygnowała z dalszych przemyśleń. Odruchowo wplątała dłonie w sierść psa, a ten zaszczekał zadowolony. Z ust Klary uciekł cichy śmiech. Dzięki zwierzęciu dziewczyna w pełni zapomniała o trapiących ją problemach.

– Szkoda, że nie wiem jak się nazywasz... – zamyśliła się. – Wiem! Może masz na imię Rufus? – spytała, lecz pies pokręcił głową. Klara zmarszczyła brwi w geście skupienia. – Baton? – Kolejne zaprzeczenie.

Klara powiedziała jeszcze z kilkadziesiąt psich imion, które skądś kojarzyła. Niestety, ale pies nie poparł żadnego. Dziewczyna zaczęła nawet przypuszczać, że zwierzak jej nie rozumie, lecz po chwili odrzuciła ten pomysł. Pies reagował zbyt ludzko, by nie pojmować kierowanych do niego słów.

Zrezygnowana Klara opadła na materac. Skończyły się jej już propozycję, a zwierzak nie dawał jej żadnych podpowiedzi. Ciągle tylko kręcił przecząco głową, spoglądając w dół. Widząc ten gest, uniosła brwi do góry w akcie rozbawienia.

– A może ty nie masz imienia? – zażartowała.

Pies ku jej zaskoczeniu zaczął kiwać potwierdzająco głową i radośnie szczekać. Klara powoli się podniosła, łapiąc psią mordkę w swoje dłonie.

– Jesteś bezimiennym słodziakiem – stwierdziła, przybierając srogą minę. – Jednak nie możesz, nie posiadać imienia. Jeśli ci to nie przeszkadza sama cię nazwę. – Podrapała go po głowie. – Zgadzasz się?

W odpowiedzi uzyskała szczęknięcie. Zachichotała.

– Więc od dziś nazywasz się Nicolas! – zawołała Klara, prostując się. Przybrała na dodatek najbardziej poważną twarz, na jaką było ją stać. – Witaj, książę Nicolasie – powiedziała oficjalnym tonem, a ogon psa zaczął się szybko poruszać.

Klara nie wiedziała o tym, ale Bezimienny kryjący się pod postacią zwierzęcia uśmiechał się. Był szczęśliwy, że nastolatka nadała mu imię. Może nie jego ludzkiej formie, ale jednak. Obiecał sobie, że imię „Nicolas" od tego momentu będzie zarezerwowane tylko dla niego. Nikt inny, a już na pewno nie zwykła marionetka nie może go nosić. Ono jest jego. Pierwszy raz, któraś z jego postaci nie jest bezimienna.

Nicolas polizał Klarę po twarzy, po czym zeskoczył z łóżka i pobiegł w kierunku drzwi. Czarnowłosa śledził ruchy psa wzrokiem, lecz widząc, że jej towarzysz zatrzymał się przed wyjściem, przekrzywiła delikatnie głowę w bok.

– Nicolasie, czyżbyś chciał znowu mnie gdzieś zaprowadzić? – spytała. – Przyznaję, że po ostatnim razie nie wiem czy to dobry pomysł.

Klara w dalszym ciągu pamiętała głos nieznanej jej istoty. Moment, w którym coś chciało pożreć duszę Klary, wyrył się jej w pamięci i na pewno przez długi czas się ona go z niej nie pozbędzie. Nicolas szczęknął, zachęcająco. Nastolatka pokręciła głową, lecz zeszła z łóżka i skierowała się w stronę drzwi.

– Nie wpakuj mnie w żadne kłopoty, dobrze? – poprosiła, głaszcząc czarną sierść. – Mam dość problemów jak na najbliższe stulecie.

Nicolas obrócił się tylko, wybiegając z pokoju. Klara została sama, lecz nie przerażało jej to. Była przecież w ludzkim świecie, przynajmniej tak wnioskowała po tym, co powiedział jej Michael. Nie zamierzała mu ufać, lecz były to jedyne informacje na temat tego miejsca, które posiadała. Wyszła ze swojego pokoju i zaczęła się rozglądać. Prychnęła, widząc jak bogato wyposażony jej korytarz. Klara nie lubiła przepychu, a w tym domu niestety był on wszędzie widoczny. Pokręciła głową, kierując się ku schodom. Rozumiała, że Bóg nie jest przyzwyczajony do minimalizmu, lecz miała nadzieję na... Nie, ona nie mogła mieć żadnej nadziei. Ta istota nie będzie przecież patrzeć na jej samopoczucie.

Stanęła na środku holu, a jej oczom ukazały się potężne drzwi. Czyżby było to wyjście? Klara rozejrzała się. Oprócz niej nie było tutaj nikogo. Przełknęła gulę w gardle, stawiając krok w stronę wyjścia. Nie wiedziała, czy nie jest poddawana próbie. Może jej narzeczony chciał sprawdzić czy Klara będzie uciekać? Może, ale czy miałoby to sens? Mógł ją uwięzić w jednym miejscu... Czyżby chciał dać jej trochę więcej wolności, lecz nim to zrobi potrzebuje się upewnić, że Klara nie będzie kombinować? Nastolatka pełna obaw położyła dłoń na klamce i nabrała duży haust powietrza, po czym podjęła to ryzyko. Kiedy drewniana powłoka nic się jednak nie stało. Przed Klarą nie pojawił się żaden strażnik albo, co gorsza, Bezimienny. Klara stanowczo nie chciała widzieć się ze swoim przyszłym mężem.

CDN

Ciekawiliście się jak ma na imię nasz Bóg. Czy imię 'Nicolas' pasuje do jego psiej formy> Kolejny już we wtorek ;)

(Data opublikowania tego rozdziału: 16.12.17r)

Pakt miłościWhere stories live. Discover now