Rozdział 8 cz.2 Dziecko bawiące się wymarzoną zabawką

1.6K 162 72
                                    

~ Rozdział 8 cz.2 Dziecko bawiące się wymarzoną zabawką ~


Klarę zaskoczyło to z jaką łatwością Nicolas wymówił swoją propozycję. Obiecał zrobić wszystko, czego zechce dziewczyna. Czarnowłosa odstawiła widelec na bok, przyglądając się narzeczonemu. Powiedział to zbyt ogólnie, przez co Klara była pewna, że istnieją jakieś ograniczenia. Nie zamierzała jednak naciągać struny. Zależało jej na poznaniu Nicolasa, choć mogło się to wydawać głupie i nierozważne. Została zmuszona do bycia przy bóstwie, lecz walka i uprzykrzanie mu życia mogła Klarze tylko zaszkodzić. Można było oskarżyć ją o tchórzostwo, lecz czy nie lepiej żyć w spokoju, niż próbować uciekać i robić sobie coraz to większe problemy?

Klara uniosła wysoko głowę, wyrównując wzrok z Nicolasem. Oczy, które bóstwo tak bardzo kochało, wpatrywały się w niego. Mężczyzna wiedział, że Klara rozmyśla i nie zamierzał jej przeszkadzać. Sądził, że jest bardzo łaskawy, chcąc spełnić jedną z jej samolubnych próśb. Nawet bez wchodzenia do umysłu dziewczyny, przewidywał, że ta poprosi go o spotkanie z ojcem. Klara za nim tęskniła i nic nie mogło tego zakwestionować.

– Opowiedz mi o sobie... – wyszeptała Klara po chwili.

Nicolas znieruchomiał zaskoczony. To kolejny raz, kiedy dziewczyna robiła coś wbrew jego przewidzeniom. Nie uciekała, nie błagała o spotkanie z ojcem i na dodatek w dalszym ciągu chciała go poznać. Myślał, że to, co się wczoraj stało zostało spowodowane sytuacją w jakiej Klara się znalazła. Mimo iż kryzys został już dawno zażegany, czarnowłosa dalej chce tej jednej rzeczy. Ona... Naprawdę jest najlepszą z moich lalek – pomyślał Nicolas, uśmiechając się.

– Jest coś co...

– Chcę...

Zarówna dziewczyna i mężczyzna zaczęli mówić w tym samym momencie, co wywołało dość krępującą dla Klary sytuację. Znowu zapanowała cisza, która dzwoniła nastolatce w uszach. Nabrała trochę powietrza do płuc.

– Powiesz mi dlaczego wybrałeś to miasto? Dobrze by też było, gdybyś opowiedział mi trochę o swoich upodobaniach... – wyznała Klara, starając się nie patrzeć w oczy Nicolasa. Bóstwo skinęło głową, z powrotem siadając na swoim miejscu.

Wokół pary zaczęły unosić się niewielkiej wielkości światełka w różnych barwach. Nicolas uznał, że coś takiego mogłoby rozładować stres Klary. Chciał, by dziewczyna czuła się przy nim jak najbardziej swobodnie.

– Kiedy byłaś mała bardzo cieszyłaś się na wyjazdy do Anglii – zaczął Nicolas. – Twoja matka zabierała cię do Londynu i patrząc na ciebie miałem wrażenie, że kochasz to miasto. To był jedyny powód, dla którego przeniosłem ciebie akurat tutaj – wyjaśnił, upijając łyk czerwonego płynu ze swojego kieliszka. – Chciałem cię tylko uszczęśliwić.

Nicolas naprawdę troszczył się o swoją narzeczoną. Sam może nie był tego świadomy, ale Klara dostrzegała to. Może czasami ją krzywdził. Zazwyczaj powodem była jego samolubność. W tym przypadku podobny był bardzo do ludzkiej rasy. Człowiek choćby nie wiadomo jak się starał, nie da rady pozbyć się swojej egoistycznej strony. Może ją uciszyć, lecz w pewnym momencie ona i tak się ujawni.

– Rozumiem, to miłe z twojej strony – stwierdziła Klara.

Mimo, iż czyny Nicolasa były piękne, to dziewczyna wiedziała, że robi to tylko, po to by osiągnąć swój cel. To także była całkiem ludzka cecha. Nawet osoba z dobrym sercem pomaga innym, by zaspokoić własne pragnienia. To udowadnia, że nikt nie robi niczego bez powodu. Niektórzy po prostu mniej wymagają od drugiej osoby. Takie zachowanie naznacza się mianem dobrodziejstwa i bezinteresowności. Nicolas sam stworzył ten system i uwielbiał rozkoszować się widokiem pojedynczych jednostek, które zdawały sobie z tego sprawę.

– Więc... Już mnie kochasz?

Klara zakrztusiła się własną śliną. Nicolas od razu jej pomógł, używając swojej mocy. Nie chciał przecież, by dziewczyna umarła. Chociaż nawet gdyby straciła życie, to od razu by ją wskrzesił.

– O czym... ty mówisz? – wydukała zaskoczona pytaniem mężczyzny Klara. – Mam cię kochać za odpowiedź na jedno pytanie? – w głosie nastolatki słyszalna była kpina.

– Sama przecież mówiłaś, że nie poczujesz miłości do osoby, której nie znasz. Odpowiedziałem na twoje pytanie, co sprawiło, że w jakiś sposób mnie poznałaś. Czy to nie wystarczy? – Nicolas zmarszczył brwi, przyglądając się swojej narzeczonej.

Bóg zdawał sobie sprawę, że mechanizm „miłości" jest bardzo skomplikowany – stworzenie tego uczucia trwało kilka dni, a udoskonalenie go parę godzin. W porównaniu z resztą wynalazków Nicolasa było to naprawdę długo.

– Nie poznajesz drugiej osoby po zaledwie jednej odpowiedzi. Czasami potrzeba lat, by w pełni ją zrozumieć – wyjaśniła, lecz widząc minę mężczyzny, szybko dodała: – Wiem, że nie pozwoliłbyś, by trwało to tak długo. Nie wymagaj jednak ode mnie cudów. Jeśli chcesz fałszu to zmuś mnie do miłości. Wiedz jednak, że odbierze to temu wszystkiemu wiarygodność – poinformowała Klara.

Wszystko, co powiedziała było prawdą. Nicolas mógł ją zmusić, wymusić to co chciał. Bóg czuł jednak, że gdyby tak postąpił, zraniłby samego siebie. To było dziwne i niespotykane dla niego przeczucie. Krzywda marionetki miała być jego, co w samo w sobie wydawało się być nierealne. Nicolas ciężko westchnął, a światełka w tajemniczym pokoju zaczęły lśnić jeszcze mocniej.

– Dobrze, więc czego chcesz się jeszcze dowiedzieć?

Odpowiedź padła prawie, że natychmiast i zaskoczyła zarówno Nicolasa jak i Klarę.

– Wszystko.

Nastolatka z nerwów zaczęła sączyć swój napój. Było jej wstyd, choć nie wiedziała dlaczego. Nicolas natomiast uniósł wzrok do góry, wlepiając go w sufit. Rozmyślał nad odpowiedzią. Bóstwo rzadko nie wiedziało, co powinno powiedzieć. Takie chwilę dokładniej mówiąc zdarzały się tylko, kiedy sam zadawał sobie pytania. Nigdy nie było przypadku, by zaniemówił na pytanie jednego ze swoich tworów. Wiedział o wszystkim, co go otacza. Znał systemy, które stworzył i zależności między nimi. Klara jednak potrafiła wyjść poza wszelkie normy, co pogłębiało jego fascynację.

– Żądasz wiele, ale postaram się zaspokoić twoją ciekawość. Zacznę jednak od początku, początku istnienia twojej rasy – zadeklarował Nicolas, wstając ze swojego miejsca.

Uniósł delikatnie dłoń do góry, a światełka zaczęły się ze sobą łączyć, aż wreszcie powstał z nich biały ekran. Powierzchnia zdawała się być tak delikatna, zupełnie jakby została wykonana z chmury. Klara przeniosła spojrzenie na narzeczonego w tym samym momencie, co na jego twarzy pojawił się uśmiech.

– Przed ludźmi było wiele innych istnień. Każda z ras, kiedy mi się znudziła, była unicestwiana. Znikała pozostawiając za sobą różne rzeczy – wyjaśnił Nicolas, a na ekranie zaczęły pojawiać się różne dziwne stworzenia.

Klara rozpoznała w jednej z istot Edwarda, przez co zmarszczyła brwi. Kilka sekund później jej oczom ukazał się człowiek z białymi skrzydłami.

– Zauważyłaś, prawda? Podobieństwo pomiędzy nimi, a moim wysłannikami nie jest przypadkowe. Tworząc pierwszą z cywilizacji nie miałem sług, więc kiedy ją niszczyłem przygarnąłem paru jej przedstawicieli. Robiłem tak z każdą kolejną, przez co teraz mogę kontrolować kilka wymiarów na raz – wyznał podekscytowany.

Klara zagryzła wargę. Nie wiedziała jak ma się zachować. Nicolas wyglądał na szczęśliwego, jednak jego zachowanie nie było właściwe. Przynajmniej tak twierdziła Klara na samym początku. Z czasem dalej nie zmieniła zdania, ale zaczęła dostrzegać, że Bóg zachowuje się zupełnie jak dziecko, które trzyma w dłoniach wymarzoną zabawkę. Bawi się nią, lecz później porzuca, niszcząc lub chowając do jakiejś skrzyni.

– Mnie też to spotka?

CDN

Nicolas jest trochę głupi xD Ale co ja mogę zrobić jeśli taki właśnie jest? Czy wy macie tak jak nasz Bóg? Tworzycie coś, lecz czasami nie do końca to rozumiecie? Kolejny już w sobotę.

(Data opublikowania tego rozdziału: 18.01.18r)

Pakt miłościWhere stories live. Discover now