I didn't forget you

274 16 4
                                    

Clyde

Nie wiedziałem, że Melorah zjawi się tego wieczora. Nawet nie myślałem o niej od czasu gdy się zaręczyłem. Jakbym zobaczył ducha w barze; nie przypuszczałbym, że to m o j a Melorah gdyby nie ten cholerny pieprzyk pod lewą piersią, gdyby nie naszyjnik. Ma krótsze włosy, niż te jak ostatnio ją widziałem, lecz nie poznałbym jej bez tych dwóch osobliwych szczegółów. Gdy podszedł do niej mężczyzna, aż cisnęło mnie coś w piersi; zagotowałem się, lecz gdy rzucił imieniem już wiedziałem, że to ona.

Kurwa mać.

Wygląda tak pięknie...

Wyciągnąłem ją na ogród i jezioro, nad którym mieszkam, aby pobyć chwilę sami. Potrzebuję informacji. Natychmiast. Po jej odejściu wiele się w moim życiu zmieniło, jednak dalej nic mi nie powiedziała. Dowiedziałem się jakiś czas po jej przeprowadzce, że jej rodzice się rozstali, a pan Hugwort żyje z inną kobietą. Byłem wściekły, ponieważ wiedziałem, że to z jego winy się przeprowadziły. Wielokrotnie rozmawiałem z Mildred o Melorah, lecz nie miały ze sobą żadnego kontaktu, więc skąd mogłem wiedzieć co u niej? Wielokrotnie pytałem, aż przestałem. A teraz? Mam ją i czuję. I nagle wieczór stał się... lepszy?

Każdy bal czy oficjalne przyjęcie były bardzo do siebie zbliżone ─ głupie potakiwanie, udawanie zainteresowanego, wieczna polityka i handel ─ dlatego były nudne.

Teraz widzę, czuję, serce bije mi jak oszalałe. To jest niepojęte, że mając dwadzieścia dwa lata czuję się przy niej jakbym żył. Przy Clare tego nie mam, a przy Melorah to jak zastrzyk adrenaliny. Przysięgam, kurwa.

Dziewczyna patrzy na mnie wystraszona, co chwilę spuszcza wzrok na moje usta (chyba nie muszę mówić, że sam to robię), jednakowoż nie całuję jej. Nie tutaj i gdy są świadkowie. Poza tym, mam narzeczoną.

─ Co ty tu właściwie robisz? ─ pytam.

─ Myślałam, że wiesz ─ odpowiada chłodnym tonem, odsunąwszy się kawałek.

Dalej trzymam rękę na jej talii, dlatego znów że przybliżam ją do siebie. Nie będzie ode mnie, kurwa, uciekać.

─ Dostałaś zaproszenie od mojego ojca, prawda?

─ Poza tym, jestem współwłaścicielką toru, a z tego co wiem ten bal jest zorganizowany dla n a s ─ dopowiada, próbując wbić mi paznokcie w rękę.

To prawda...

─ Nie dawałaś znaku życia, myślałem, że tor przeszedł na Mildred ─ kłamię.

Melorah prycha.

─ Bardzo bym chciała, żeby tak było ─ kwituje ozięble.

Zmieniła się. Jest bardziej obojętna niż pamiętam.

Nie mogę zapomnieć słów ojca jak mówił, że Melorah uratowała naszą firmę. Dlatego też jestem jej wdzięczny, choć zranione serce daje o sobie znać tak samo. Puszczam ją momentalnie, stawiam parę kroków w tył, wdycham jednocześnie świeże powietrze, aby na moment odświeżyć umysł. Wiatr wieje, a Melorah marznie.

─ Wiesz, że nie musiałaś mnie wtedy zostawiać? Mogłaś zostać z Gregiem-

─ Nie mogłam zostawić mamy samej ─ wtrąca. ─ Ty tego nie zrozumiesz, więc nawet mnie nie pouczaj. Skąd ty, kurwa, możesz w ogóle wiedzieć skoro zapomniałeś to co było i żyjesz teraz tak jak chcieli twoi rodzice.

─ Nie zapomniałem cię ─ mówię stanowczo. ─ Ale nie mogłem marnować pięciu lat z tęsknoty za tobą. Miałem swoje obowiązki.

─ Pieprzenie ─ komentuje wywróciwszy oczami. ─ Między nami już n i c nie ma, Clyde. Masz prawo mnie nienawidzić i niech tak pozostanie, dobrze? Zrobisz mi w ten sposób przysługę, a tobie będzie łatwiej.

SadgirlWhere stories live. Discover now