I'm a father

143 11 1
                                    

Clyde

W życiu bałem się jednej rzeczy ─ że spadnę z crossa i odpadnie mi głowa, albo nie będę już mógł chodzić ─ gdy dorosłem, bałem się straty i samotności. Dzięki Melorah, która wypełniła we mnie wszystkie braki, dostrzegając we mnie kogoś wyjątkowego, kogo sam nie widziałem w lustrze, przestałem odczuwać strach, a zamiast tego napędzała mnie ona do pracy i zdobywania szczytów.

Na wieść o tym, że miała wypadek i jest w ciężkim stanie czułem tak silne kłucie, jakby moje ciało było sparaliżowane, bo nie mogłem nic zrobić, aby jej pomóc, ani nawet nie było mnie przy niej. Czym prędzej pozałatwiałem sprawy w Nowym Jorku, żeby zjawić się jak najszybciej w Seattle, w którym było zimniej niż przypuszczałem, ale to nie przeszkadzało mi, bo myślami byłem u boku Melorah.

Powitali mnie Natalia i Alec, którzy wstrząśnięci czuwali nad nią, a Alan sprawował nad nią pieczę. Po raz pierwszy wtedy wysunął ku mnie swoją dłoń, którą ścisnąłem bez poczucia jakiegoś żalu. Poprosił mnie, abym o nią zadbał. A ja mu to obiecałem.

─ Jak wygląda sytuacja? ─ pytam siedząc w jego gabinecie, popijając gorącą kawę. Liczę na same dobre wieści. Nie przyjmuję do siebie wiadomości, że Melorah się podda.

─ Liczne stłuczenia, zwichnięta kostka, parę ran ciętych i wstrząs mózgu. Ciężki stan, szczególnie, że samochód uderzył z dużą prędkością.

─ Znaleziono tego, kto kierował?

─ Tak, ale nie żyje. Typ z Brooklynu, dwa razy zatrzymywany za handel narkotykami.

─ Czyli płotka ─ stwierdzam ozięble.

Alan niechętnie mi przytakuje.

─ Policja od razu wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Gerard jest oburzony i pilnuje, aby się dowiedzieć kto go najął. Sam chętnie dorwałbym tego skurwiela.

─ Pierwszy raz się w czymś zgadzamy.

Wstaję, wyrzucam plastikowy kubek do kosza, kierując się w stronę sali, w której leży Melorah. Nagle otrzymuję telefon od Billberga. Spoglądając przez szybę z widokiem na spokojnie śpiącą dziewczynę, odbieram niechętnie nacisnąwszy zieloną słuchawkę.

─ Tak, Billberg?

─ Panie Bold, sporządziłem już papiery dotyczące alimentów dla panny Page. Potrzebny jest pański podpis i będą gotowe do wysłania prawnikom jej ojca.

─ Jak tylko wrócę z Seattle, niezwłocznie przyjdę je podpisać.

─ A jak się czuje panna Hugwort?

─ Stan się nie zmienia. Wciąż śpi.

─ Media już huczą o zamachu na jej życie. Ale jak zwykle różne wersje...

─ Niech zajmie się tym policja, a niech tabloidy niech paplają dalej o pierdołach. Prawdziwej wersji nikt nie może znać póki co.

─ Skontaktuję się z prawnikami pana Lewisa i zajmiemy się tym.

─ Dziękuję, do zobaczenia.

Rozłączam się. Wtem jakby prąd mnie kopnął, spojrzałem na ciało Melorah, które gwałtownie się poruszyło, po czym usiadła, a ja wbiegłem do sali jak poparzony i chwyciłem ją za lodowatą dłoń. Zdezorientowana dziewczyna spojrzała na mnie jak na obcego człowieka, lecz chwilę później objęła moją twarz. W jej oczach dostrzegłem kryształowe łzy.

─ Tak się martwiłem... ─ powtarzam.

─ Wkrótce będzie tu Mildred i twój tata. ─ Natalia siadła obok dziewczyny, kładzie rękę na jej ramieniu.

SadgirlTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon