You still alive

188 12 0
                                    

Budzę się rano w sypialni Clyde'a, który przytulony do moich pleców śpi w najlepsze. Sprawdzam godzinę na jego telefonie. Za dwie minuty siódma... Czuję, że to było coś odpowiedniego, coś czego potrzebowałam, ale wiem, że zaczną się pytania, na które będę musiała odpowiedzieć jednym tchem.

Ciekawi mnie postać Jamesa Shepparda, który wydał się całkiem sympatyczny, jednak gdybym nie stanęła między nim i Clydem, z pewnością skoczyliby sobie do gardeł. Zmuszam Clyde'a, aby odsunął się odrobinę ode mnie, abym mogła wstać. Ubieram na siebie jego koszulę, potem majtki, następnie zabieram świeżą szczoteczkę do zębów, którą trzyma w szafce nad porcelanowym zlewem. Czuję zapach perfum Clyde'a, który doskonale pamiętam oprócz smrodu potu przez noszenie ochronnych ubrań na torze. Wtedy słyszę jak Clyde zrywa się, siada niespokojny na łóżku, okryty wokół bioder kołdrą. Uchylam drzwi, aby dostrzegł mnie w łazience i że nie uciekłam.

─ O Boże, myślałem, że to wszystko mi się śniło ─ mówi ─ ale tu jesteś.

Nagi podchodzi do mnie i obejmuje w talii.

─ Zjesz ze mną śniadanie?

─ Nie mogę, muszę wracać do Miriam i Gartha. Scorsese chce zekranizować powieść.

─ Scorsese? ─ patrzy na mnie zaskoczony. ─ Mel, to świetnie, jestem z ciebie dumny.

─ Tak, ja też. Mam pytanie. Czemu ostrzegałeś mnie przed Jamesem? ─ pytam, odłożywszy szczoteczkę i myjąc ręce letnią wodą.

Clyde nalewa wody do głębokiej owalnej wanny.

─ Wiesz, że Sheppardowie nie bez powodu nazywają się Nowojorskimi Lwami? Jeden z nich jest w rządzie, ale wiedz, że nie każdy zdobywa władze dzięki poparciu innych.

─ Masz na myśli pieniądze?

─ Mam na myśli mafię. Rzadko kiedy zdarza się, że Sheppardowie uczciwie zdobywają szacunek, ale kiedy już znajdą potencjalne ofiary mają je bez zająknięcia w garści. Wtedy są nietykalni. Pralnia pieniędzy, oni się na to godzą.

─ A policja?

─ Mnóstwo policjantów jest nieświadoma, a skoro mają takie kozły ofiarne jak James czy jego brat Dane, siedzą cicho ─ odpowiada. ─ Nasza rodzina się z nimi nie lubi, bo chcieli nas zagarnąć jak poprzedników. Są niektóre niezależne firmy, które dzięki wpływom i legalnemu handlowi żyją z dala od takiej rodziny jak Sheppard.

─ James kozłem ofiarnym? Myślałam, że to żart.

─ Ten koleś jest dwa lata starszy ode mnie, a brał udział w zamieszkach na Brooklynie, Bronksie i zna mnóstwo patologii z okolicznych slumsów, których wykorzystuje za pieniądze, aby przemycali broń, narkotyki, a nawet dopuścił się handlu żywym towarem, głównie nieletnimi. Wiem o tym, mimo że nie jest to wiedza powszechna, bo wszystko tuszuje wujek Jamesa. Stąd ciągłe problemy Nowego Jorku. Dzięki temu rodziców stać było na przyciśnięcie interesantów i zdobyć pozycję.

Przełykam głośno ślinę.

─ To co robili na targach?

─ Rowe, mój tata i Sheppardowie planują wspólny biznes. Też byłem zaskoczony, po to przyjechałem na targi i ominęły mnie święta z rodziną, ale nie miałem innego wyjścia. Sheppard chcą procentu za odstąpienie paru ziem w Yonkers, White Plains i New Rochelle.

─ Zgodziłeś się?

─ Nie ja podjąłem decyzję, tylko mój ojciec.

Clyde siedzi w gorącej wodzie, a ja pochylam się, by złożyć pocałunek na jego ustach. Nie przypuszczałabym, że aż tak półświatek ma dostęp do władzy, jakby tylko to miało znaczenie.

SadgirlWhere stories live. Discover now