I'm not your Stargirl

205 15 0
                                    

Clyde

Wiedziałem, że to nie pójdzie zbyt łatwo. Było zbyt spokojnie, Melorah była znudzona prezentacją, tym co przedstawiali bankierzy. Jej mina przypominała moją za czasów gdy chodziliśmy do Naperville High School i nie chciało mi się słuchać tego co mówią nauczyciele, albo tę gdy dostawałem upomnienia od profesora Drake'a. Byłem i jestem wściekły. Ona jest stuprocentową sadystką, bo wyżywa się na mnie jak na jakimś bezpańskim psie, którego można bezkarnie kopać w brzuch. Czuję się jak ostatni kretyn prosząc wysłanników gubernatora o termin do namysłu. Żeby nie było nic straconego. Tor jest dla mnie bardzo ważny, wręcz jak drugi dom, którego Melorah chce mnie pozbawić. Poprosiłem więc Thomasa, aby uzbroił ich w cierpliwość do czasu, aż przekonam ją do podpisania kontraktu.

Poza tym ten skurwiel Amor znów trafił strzałą w moje serce. Uczucia do niej są tak intensywne i za każdym razem nasilają się ze zdwojoną siłą, że czuję osłabienie zmieszane z potem. Denerwuję się jak ją widzę, mam ochotę jej wykrzyczeć jak bardzo cierpię, gdy jej nie ma w pobliżu, cierpię, bo się nade mną znęca, gdy mam setki kilometrów do przemierzenia, żeby ponownie ją zobaczyć. Ten pocałunek utwierdził mnie w fakcie, że dalej mam osiemnaście lat. Osiemnastoletni Starboy zabójczo i bez opamiętania kocha swoją Stargirl.

Thomas po spotkaniu zabiera mnie do swojego gabinetu, gdzie ma dla mnie cenne informacje nie tylko o Alanie, a także o Melorah, które przypadkowo zdobył. Zdziwiony, zaintrygowany, a przede wszystkim zniecierpliwiony siedzę na skórzanym fotelu, podczas gdy Thomas wyciąga stos papierów, a raczej ich kopii. Połowa informacji o Melorah to te podstawowe: nieważna karta medyczna z Chicago i Springfield, oceny ze szkoły, dyplomy uniwersyteckie. To mnie nie interesuje.

Thomas podaje mi świadectwa Alana, jego kwalifikacje zawodowe, zaświadczenia, blah blah blah... Uczył się bardzo dobrze, co rok dostawał to wyższe stypendium. Wzorowa frekwencja... chłopak bez zarzutu.

─ Ojciec Alana, John Mallory cierpiał na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Matka zmarła przy porodzie, więc ojciec wychowywał go w Vancouver. Miał dwadzieścia lat jak został sierotą.

─ Dziadkowie? Wujostwo? ─ pytam.

─ Przeprowadził się do kuzynki w Portland. Po ukończeniu szkoły poszedł na studia, był nawet zaręczony z niejaką Anną Birkman, położną, starszą o dwa lata. Rozstali się trzy dni przed ślubem. Wyprowadził się do Seattle i od dwóch lat żyje sam.

─ A masz coś o ich... przyjaźni? ─ dopytuję, bo to mnie najbardziej interesuje.

Billberg robi niemały grymas. Drapie się po zaroście. Unoszę brew czekając na odpowiedź.

─ Mam kolegę po fachu, który dał mi cynk, że kiedyś jego klientką w sprawie rozwodu była kobieta Acacia Miller. Aktualnie opiekuje się Melorah ze względu na jej depresje.

Że co kurwa?

─ Melorah ma problem z alkoholem, jest po dwóch próbach samobójczych, przebywała pod ścisłym nadzorem lekarzy w szpitalu przez około miesiąc. Acacia pisemnie zabroniła jej wyjazdu do Chicago dwa tygodnie po wyjściu, zważywszy na jej zaburzenia snu, brak apetytu. Początki anemii, wielu twierdzi, że to się zaczęło po śmierci jej matki.

Siedzę i patrzę na prawnika mając oczy jak ćwierćdolarówki, ale jednocześnie czuję niepokój. Nie mogę w to uwierzyć, że ta słodka, niewinna i samodzielna dziewczyna nosi w sobie tyle bólu, tyle ciąży jej na sercu, a nikt nawet nie raczy kiwnąć palcem i jest po prostu sama.

─ Alan jest asystentem dyrektorki szpitala, został wysłany tutaj na polecenie doktor Miller i samego Gerarda Lewisa.

─ Gerard Lewis nie jest przypadkiem tym multimilionerem i synem Benjamina Lewisa? Prezes GIT Enterprises? Jednej z największych przedsiębiorstw w Stanach?

SadgirlWhere stories live. Discover now