Ms Jean Goldfinch

161 14 2
                                    

Clyde

Dwa dni szykowałem się na oficjalne przeprosiny Mildred. Czuję się chujowo na samą myśl, że to właśnie mnie spotyka kara za to, że nie kryję się z uczuciami. Po kiego było mi mówić Melorah, że ją kocham?

Pół dnia siedziałem przy alkoholu, aż w końcu przyszedł Martin i pomógł mi się ogarnąć. Rozmawiałem z nim szczerze jak kiedyś... pomogło. Kurewsko pomogło. Poradził mi, żebym pokazał Melorah, że jest dla nas szansa, że nasze uczucia ─ skoro nie są tylko wspomnieniem ─ mogą wiele zmienić. Szczerze powiedziawszy sam nie mogę do tej pory uwierzyć, że Melorah wciąż mnie kocha, ale kto normalny sypia z kimś innym w takiej sytuacji? Nie mogę udawać, że nic się nie stało, bo gdybym to ja był takim egoistą, sypiałbym nadal z Clare, a przecie dla Melorah rzuciłem ją. Jestem idiotą, że tak łatwo uległem.

Pod drzwiami dziewczyny stoję lekko spocony, a po minucie otwiera mi druga żona Grega. Pozwala mi wejść do środka, a do nozdrzy dociera pyszny zapach piernika, który upiekła wraz z Mildred. Dziewczyna stoi zaskoczona moją wizytą z kwiatami. Uśmiecham się w jej stronę. Odbiera ode mnie bukiet, po czym pozwala się rozgościć.

Jest ubabrana mąką na starej, różowej bluzce z nadrukiem Hello Kitty, co poniekąd mnie bawi, bo pamiętam tę bluzkę sprzed trzech lat. Na sobie ma jeszcze legginsy i kolorowe skarpetki. Spięła włosy w wysoki kok i zaprasza mnie do siebie.

Jej pokój jest urządzony mniej więcej jak mój u rodziców w mieszkaniu. Jeszcze brakuje posortowanych płyt i osiągnięć sportowych. W jej wypadku są to konkursy związane z fizyką, matematyką, a nawet historią. Mildred bierze udział w różnych akcjach, jest przewodniczącą szkoły i jest bardzo lubiana wśród rówieśników. Melorah zawsze była jej totalnym przeciwieństwem, ale zbliżyłem się również do niej, bo mimo swojego parcia na szkło, jest mądra i miła. Szczera, niekiedy dobitnie. Siadam na pufie u niej w pokoju, przełykam ślinę. Mildred podaje mi szklankę jabłkowego soku, po czym siada przy biurku i stawia wazon z kwiatami.

─ Co cię tu przywiało, Clyde? ─ dziwi się.

─ Chciałem cię przeprosiłem. Wiesz, że nie chciałem, żeby tak wyszło... ─ mówię.

─ Martin cię namówił byś przyszedł, czy Christopher? ─ zakłada ręce na piersi. Patrzy na mnie spod byka, jakby nie wierzyła, że sam z siebie byłbym zdolny to zrobić.

─ Melorah ─ szepczę ochrypniętym głosem.

Jej imię i samo wspomnienie jest jak nóż w serce. Po prostu boli. Masuję klatkę piersiową, gniotąc czarną koszulkę. Mildred spuszcza wzrok. Jest przejęta. I smutna. Wiem doskonale, że Mildred była zła na Melorah przez lata, gdy się odcięła zaraz po rozwodzie Grega i Adeli, ale oczywiste stało się to, że Melorah podjęła dojrzałą decyzję, którą sam nie potrafię do końca zrozumieć. Miała wybór zostać... lecz zniknęła i zostawiła nas obydwoje.

─ Rozmawiałeś z nią przed wyjazdem? ─ pyta cicho.

─ Była u mnie ─ odpowiadam. ─ Ona... powiedziała, że mnie kocha, Mildred. Melorah wciąż mnie kocha.

Jednak dziewczyny to nie cieszy, patrzy na mnie swoimi dużymi oczami i spływa po jej policzku samotna łza.

─ Clyde, ona... powiedziała, że nie wróci. Chce być szczęśliwa z Alanem.

─ Wiem ─ potakuję. ─ Może czas dorosnąć i zapomnieć?

─ Chcesz tego?

─ Jasne, że nie. Kocham twoją siostrę do szaleństwa, ale co mi innego pozostaje, powiedz mi? ─ Mój głos łamie się mimowolnie, jakbym nie miał panowania. Zaciskam zęby. ─ Na razie skupię się na firmie, może jakoś sobie poradzę.

SadgirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz