Meet & Greet

135 10 0
                                    

Alan zbudził mnie specjalnie wczesnym rankiem, abym mogła zjeść z nim śniadanie, które przygotował. Rozpuścił mi aspirynę w letniej wodzie, a przedtem zjadłam dwa tosty z dżemem, żeby poczuć się lepiej. Siedzieliśmy w ciszy, mrucząc jak koty i jedliśmy syte śniadanie. Po śniadaniu, wzięliśmy wspólną kąpiel. Po raz pierwszy było tak spokojnie, miło i można było się rozbudzić. Szczególnie gdy Alan opowiadał co się wczoraj wydarzyło w szpitalu. Takie poranki po dobrej imprezie to czyste błogosławieństwo.

Nakładam na siebie szary, elegancki z dekoltem w szpic kombinezon z ozdobnymi guzikami i mankietami ze sztucznych pereł, niskie szpilki od Jimmy'iego Choo z czarnego szwajcarskiego tiulu i kwiecistej koronki haftowanej otoczoną białym sznurkiem. Stojąc przed lustrem, gdy robię kucyka, półnagi Alan obejmuje mnie w pasie i całuje w szyje.

─ Masz jeszcze półgodziny ─ mruczy.

─ I co z tego? Miriam nie będzie czekać ─ mówię.

Czuję jak dłonie Alana wędrują po mojej klatce piersiowej, palcami muska obojczyki i pierwsze co próbuje zrobić to chwycić w dłonie piersi. W ostatniej chwili odwracam się do niego, zrobiwszy kuca i składam krótki pocałunek w usta. Posyła mi krzywy uśmiech.

─ Przyjechać po ciebie?

─ Dziś Acacia przychodzi z wizytą ─ odpowiadam. ─ Zadzwonię do ciebie, dobrze?

─ Pewnie dlatego, że dałem jej wyniki twoich badań ─ drapie się po skroni ─ a myślałem, że da sobie spokój, gdy je zobaczy. Gdy Sheri proponowała mi opiekę nad tobą dała mi twoją kartotekę i szczerze mówiąc sam bym cię nie puścił do Chicago.

─ Płacę Acacii od śmierci mojej matki... ─ spuszczam wzrok na podłoże. ─ Gerard zaproponował mi, abym nauczyła się z kimś rozmawiać. Acacia w wielu kwestiach mi pomogła.

─ Ale dalej szłaś w zaparte ─ stwierdza. ─ Twój alkoholizm, niestabilność emocjonalna... i Bold.

─ Pracuję nad sobą, a z Boldem skończyłam, pamiętasz?

Przytulam go i chowam głowę w jego zgięciu szyi, która pachnie olejkowym płynem po goleniu. Mruczę mu do ucha, po czym gryzę w płatek.

Tymczasem słyszymy jak ktoś puka do drzwi, Alan idzie do sypialni i zamyka drzwi, a ja je otwieram dostrzegłszy Miriam Hart ─ ciemnowłosą blondynkę z piwnymi oczami i chudymi ustami pomalowanymi zawsze na brązowo ─ opartą o ścianę, która uśmiecha się do mnie. Obejmuję ją ramionami, ciesząc się na jej widok po tak długim czasie. Podaje mi kawę.

─ Myślałam, że dopiero wstaniesz ─ mówi żartobliwie. ─ Ścięłaś włosy?

─ Coś trzeba w sobie zmienić, prawda?

─ Nie widziałam cię ponad pół roku!

Zamykam mieszkanie, po czym we dwie idziemy do samochodu z kierowcą Miriam, który na słuchawkach słucha audiobooka książki Agathy Christie. Z pewnością puściła mu go Miriam, bo dziewczyna jest bardzo nieufna wobec ludzi. Co się dziwić ─ mieszka w Nowym Jorku ─ ma mnóstwo doświadczeń za sobą.

─ Słyszałam o twoich problemach.

─ To nie problemy, Miriam, tylko bujdy ─ wzdycham.

─ Czy bujdą jest to, że ty i Mallory spotykacie się? ─ pyta sarkastycznie, a nawet nie oczekuje odpowiedzi. ─ Media mówią, że powinien zostać zwolniony za to, że wdał się w romans ze swoją podopieczną.

─ Między nami nic nie było w trakcie podróży do Chicago ─ tłumaczę ─ a sądzę, że Page maczała w tym palce.

─ Że Bold zdradził ją z tobą? A tego też się wyprzesz?

SadgirlWhere stories live. Discover now