9. Ważna wizyta

21.1K 1.3K 112
                                    

Eileen:

Od ostatnich wydarzeń minęło kilka dni, a mimo to wciąż byłam obolała i posiniaczona. Nie byłam w stanie poradzić sobie z tym, co się wydarzyło, przez co starałam się unikać pozostałych dziewcząt, a także jakiegokolwiek towarzystwa.

Jednak tego dnia niedane mi było rozmyślać o tym, co się stało, gdyż rano Gianna wyciągnęła mnie z łóżka, a w przybytku zapanował istny chaos.

Z początku nie wiedziałam, co jest powodem tego zamieszania, jednak wszystko wyjaśniło się, gdy Angeline wyznała, iż posłuchała rozmowę Rubena. Mężczyzna otrzymał informacje, że alfa jest w mieście.

Ruben, jak to on, niemal od razu zaczął liczyć możliwe zyski, będąc święcie przekonanym, że władca wilkołaków przybędzie w jego skromne progi. Tak, jak to zwykle miał w zwyczaju.

Z tego też powodu już od rana wszystkie dziewczęta bez wyjątku były przygotowywane na tę wyjątkową wizytę. To nie ominęło także mnie, tak więc teraz stałam na niewysokim stołku, a Gianna pomagała mi założyć obcisły gorset. Nigdy wcześniej nie nosiłam takich rzeczy i choć było mi w nich okropnie niewygodnie, to jednak musiałam przyznać, że były piękne.

Gorset, który teraz opinał moje ciało, miał na wierzchu delikatną, czarną koronkę, a spod spodu przebijał szmaragdowy materiał, który w dotyku był bardzo delikatny i doskonale komponował się z moimi włosami. Dół stroju, ku mojej rozpaczy, składał się jedynie z długiej lecz obcisłej sukni, która miała zdecydowanie zbyt głęboki dekolt przez co wyglądałam i czułam się jak zwykła kurtyzana.

Nie chcąc skupiać myśli na tym, że koszmar znowu się powtórzy, rozejrzałam się dookoła. Wszystkie dziewczęta biegały w pośpiechu, poprawiając włosy i szukając najseksowniejszych strojów, które przykułyby uwagę alfy. Tylko ja stałam spokojnie pośrodku tego tłumu i zastanawiałam się, dlaczego właściwie to robiły. Nie rozumiałam tego, dla mnie to było obrzydliwe, ale może faktycznie Gianna miała rację, mówiąc, że przywyknę do tego. 

Z zaciekawieniem nadstawiłam uszu, przysłuchując się rozmowie Linesday i Samanthy.

— Lin słyszałaś? Sam alfa przybędzie!

— Tak — odparła ciemnowłosa marzycielskim tonem. — Podobno jest bardzo przystojny, chciałabym, by to mnie wybrał na noc. Zrobiłabym wszystko by go zadowolić, może zabrałby mnie do swego pałacu. Kto wie, może zostałabym luną! Tak, to zdecydowanie wynagrodziłoby mi te lata spędzone u Rubena, zasłużyłam na to, by być królową.

— Zapomnij, jest mój, nic mnie nie powstrzyma przed zdobyciem jego uwagi! Będzie mi jadł z ręki — odparła z nutą zazdrości w głosie Samantha.

Nie minęła chwila, a przyjaciółki kłóciły się o zupełnie obcego mężczyznę, a na dodatek mordercę, z winy którego byłyśmy teraz w tym miejscu.

Pokręciłam głową wyraźnie zniesmaczona ich zachowaniem i ze zdziwieniem zauważyłam, że nie tylko wśród tej dwójki wspomnienie o alfie wywoływało zachwyt. Zaplecze aż huczało od plotek na temat wilczego władcy.

Niespodziewanie do pomieszczenia wpadł zdyszany Ruben. Był on niewysokim łysiejącym mężczyzną o małych zielonych oczach. Nieodłącznym elementem jego stroju były futra i grube złote łańcuchy zawieszone na szyi, przez co wyglądał jak prawdziwy właściciel przybytku grzechu.

— Zbierajcie się, alfa przybył!

Charles Marshall z rodu Allenów:

Przybyłem do Asford późnym popołudniem, a swoje kroki od razu skierowałem do przybytku Rubena Sokolova. Był on moim starym przyjacielem i jednocześnie właścicielem najlepszego domu schadzek w okolicy. Tego dnia naprawdę potrzebowałem chwili relaksu, który mogło mi dać jedynie ciepłe wnętrze pięknej kobiety.

Arkana wilczych rodówWhere stories live. Discover now