21. Goście

16.8K 1.2K 79
                                    

Charles:

Nadszedł czas powitania rodzeństwa Gosbar, z czego wcale nie byłem zadowolony. Co prawda Joshua miał mi dostarczyć ważne dokumenty, jednak wolałbym by je zostawił i odjechał. Młody Gosbar był moim przyjacielem z dzieciństwa i szanowałem go bardzo, ale nie chciałem się rozpraszać, gdy musiałem przygotowywać się do wojny. 

Chcąc, nie chcąc nie mogłem jednak zdradzić prawdziwych odczuć, bo nie chciałem urazić jego ojca który był gubernatorem Asher. Polityka wewnętrzna kraju była bardzo ważna, musiałem utrzymywać dobre stosunki z pozostałymi członkami stada jeśli chciałem uniknąć buntu.

Byłem władcą, królem i panem lecz byłbym nikim gdyby nie moi poddani. Musiałem ich szanować, więc nie pozostało mi nic innego niż po prostu przyjąć i zaakceptować wizytę rodzeństwa Gosbar.

Kończąc swe rozmyślania zauważyłem jak powóz zatrzymał się, a z jego wnętrza wyskoczyła, znajoma mi jasnowłosa:

— Och, alfa Marshall! — krzyknęła Isabell Gosbar, rzucając mi się na szyję, a we mnie niemal natychmiast uderzył zapach jej słodkich perfum.

— Witaj Isabell — rzuciłem, odciągając od siebie dziewczynę.

Niechętnie obrzuciłem ją szybkim spojrzeniem i westchnąłem zdegustowany. Jej obcisła, różowa sukienka, z głębokim dekoltem skutecznie pokazywała, że kobieta wciąż miała nadzieję, że mnie uwiedzie. Nie przepadałem za tak wulgarnymi strojami, jednak musiałem przyznać, że Isabell była piękną kobietą. Jednak mimo wszystko nie mógłbym jej tknąć, nie tylko ze względu na jej charakter, lecz przez wzgląd na jej brata. Dawniej był dla mnie jak brat i wiedziałem, że romans z jego siostrą mógłby popsuć nasze relacje, a tego nie chciałem:

— Och, co tak sztywno Charles  — zachichotała, nadmiernie trzepocząc rzęsami.

Mimo że dopiero przybyła, ja już miałem jej dosyć. Na moją twarz jednak wkradł się uśmiech gdy dostrzegłem jej brata który zmierzał w naszą stronę:

— Alfa Marshall — zaczął oficjalnie, lecz mu przerwałem i uśmiechnąłem się szeroko.

— Daj spokój z tymi swoimi manierami — odparłem, klepiąc go w ramię.

Joshua Gosbar zawsze był mi bliski. W młodości wiele czasu spędziliśmy razem i byłem bardzo rozgoryczony, gdy mój ojciec, odesłał jego rodzinę do Asher.

— Miło mi się widzieć Charles.

— O tak Joshua, ile to już lat od ostatniej twojej wizyty?

— A niech mnie licho! Ze dwa jak nie lepiej!

— Musimy to uczcić! — rzuciłem z uśmiechem, lecz zaraz skrzywiłem się, gdy Isabell dotknęła mnie, przejeżdżając paznokciem po moim odkrytym ramieniu.

— Och, Charles, jestem taka zmęczon. Może pokażesz mi... nam swoje komnaty?

— Nie sądzę, aby to było konieczne — odpowiedziałem, a Isabella nachyliła się i wyszeptała do mojego ucha:

— Nie martw się, jeszcze pamiętam drogę z gościnnych komnat do twojej sypialni. Z miłą chęcią w nocy cię odwiedzę i sprawdzę, czy coś się zmieniło od mojej ostatniej wizyty — nie mogłem wytrzymać nachalnego zachowania Isabell i miałem ochotę stosownie je skomentować, jednak jedynie uśmiechnąłem się ciepło i zwróciłem się do jej brata:

— Joshua, zapomniałem napomknąć, niestety rozpoczął się remont wschodniego skrzydła, w którym są komnaty gościnne. Tymczasowo zamieszkasz w innej części pałacu, zaś twa siostra pozna uroki mojego haremu, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? — rzuciłem kątem oka widząc, jak siostra pokazuje bratu, że ma się nie zgadzać jednak Joshua, nie zwracając na nią uwagi, odpowiedział:

— Ależ oczywiście, myślę, że mojej siostrze przyda się damskie towarzystwo — odparł z uśmiechem, a ja z zadowoleniem obserwowałem, jak twarz Isabell zmienia kolor na wściekle czerwony.

Jej złość poprawiła mi humor. Zadowolony uniosłem lekko kąciki ust i wraz z moimi gośćmi skierowałem się do pałacu, opuszczając dziedziniec.

Eileen:

W haremie panował spokój, co bardzo mnie radowało. Byłam już zmęczona słownymi potyczkami z Rachel i wysłuchiwaniem jej nieustanych komentarzy pod moim adresem. Miałam nadzieję, że dziewczyna w końcu odpuści i po prostu przestanie zwracać na mnie uwagę.

Dzień zaczął się wyjątkowo dobrze, a ja po porannych naukach siedziałam wraz z pozostałymi dziewczynami w alkierze. Relaksowałam się przy delikatnych dźwiękach muzyki, płynącej z harfy, na której grała jedna z dziewcząt, gdy nagle usłyszałam jakieś zamieszanie. Uniosłam głowę zaciekawiona i rozejrzałam się, a pomieszczenia wparowała Nadar z nieznaną mi dotychczas dziewczyną.

Byłam zbyt daleko by zobaczyć kolor jej oczu, ale byłam pewna, że są piękne. Dziewczyna miała idealnie równe, długie blond włosy i smukłą figurę, dzięki której poruszała się z niesamowitą gracją i wdziękiem. Jej usta rozciągały się w uśmiechu jednak od razu dostrzegłam, że nie jest on szczery. Był wręcz teatralnie sztuczny.

— To nowa? — zapytałam cicho siedzącą obok Jasemin, na co ona zaśmiała się cicho.

— Oj głuptasie, to Isabell Gosbar. Córka jednego z gubernatorów prowincji, przyjechała ze swoim bratem. Kiedyś widziałam go z okna, strasznie przystojny! — zachwycała się, jednak ja już nie zwracałam na nią uwagi, a jedynie przyglądałam się nowo przybyłej.

Miała bardzo delikatną urodę, wyglądała jak nimfa z książkowego rysunku. Smukła, delikatna i piękna, jednak to wszystko burzył jej strój który nie współgrał z wyglądem. Jej obcisła, różowa suknia była nad wyraz wulgarna i odsłaniała zdecydowanie więcej, niż zasłaniała, a jej obfity biust niemalże wylewał się z ciasno związanego gorsetu.

Ze zniesmaczeniem obserwowałam jak rozanielona Rachel biegnie ku niej:

— Kochana! - wykrzyknęła, zamykając Isabell w szczelnym uścisku.

 Jeszcze nigdy nie widziałam Degrant takiej zadowolonej, więc byłam przekonana, że kobiety musiały mieć bardzo dobry kontakt. 

Prawie wszystkie dziewczęta zbiegły się przy nowo przybyłej. Ja jednak nie czułam się na tyle pewnie by do niej podejść więc pozostałam na swoim miejscu:

— Radzę ci uważać — usłyszałam cichy, melodyjny głos obok siebie, niemal natychmiast rozpoznałam Emmeline:

— Słucham? Niby na co? — zapytałam, lekko zdezorientowana.

— Na te dwie, Rachel może i jest żmiją, ale uwierz mi, to nie jest nawet połowa jej możliwości. Te dwie razem to prawdziwy horror.

— Co ty możesz o tym wiedzieć? Pojawiasz się znikąd, ciągle dajesz mi rady i się wymądrzasz.

— Wymądrzam? Nie Eileen, po prostu trochę już tu przeżyłam i powiem ci jedno, jesteś na celowniku Rachel. Alfa od dawna nikogo do siebie nie zapraszał, zawsze wybierał ją. Byłaś tam tylko raz, ale ona zapamięta to na długo. Módl się by ponownie cię nie wezwał, a przynajmniej nie dopóki jest tu Isabell. Rachel to żmija, ale gdy połączy swoje siły z Gosbar to nawet ogień piekielny cię nie uchroni.

Arkana wilczych rodówTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon