Rozdział 3

4.2K 265 468
                                    

Lovino postanowił jak najszybciej zniknąć z miejsca, w którym Antonio wyzionął ducha. W końcu ten morderca mógł tam dalej być, a on nie zamierzał być jego kolejnym celem.

Choć bardzo tego nie chciał, musiał tutaj przyjść. Może nie będzie tak źle? Zapukał w drzwi, po czym czekał, aż ktoś mu otworzy. Chwilę później w drzwiach staną dobrze mu znany osobnik.

- Romano? – Wysoki, umięśniony blondyn spojrzał na niego swoimi niebieskimi oczami.

- Fratello! – Zza niego wyskoczył wesoły Feliciano, który przytulił swego brata z całych sił. Strasznie cieszył się z tego, że znów go widzi. I to żywego.

- Z-zostaw mnie! – Starszy odepchnął delikatnie swojego członka rodziny. Mimo traumatycznego wydarzenia, dalej pozostał sobą.

- Coś się stało, że przyszedłeś? – Ludwig obdarzył go zdziwionym spojrzeniem.

- Byłem u Hiszpanii... i on... – Odwrócił wzrok, próbując powstrzymać łzy. Nie był w stanie tego powiedzieć. Po prostu wyciągnął z tylnej kieszeni spodni karteczkę, którą znalazł w domu nieboszczyka.

Niemcy spojrzał na kartkę. Szybko skojarzył fakty i jeszcze raz spojrzał na Romano. Chłopak patrzył pustym wzrokiem gdzieś w przestrzeń próbując nie płakać z powodu utraty ważnej mu osoby. Zrozumieli, że to nie była jednorazowa sytuacja.

- Wejdź. – Odsunął się z przejścia, by jego gość mógł wejść. Włochy patrzył jak jego brat przekracza próg domu dość smutny i wiedział, że coś się mu stało.

Lovino usiadł na kanapie obok Prus, który nie mógł się powstrzymać od głupiego tekstu, jednak nie dostał typowej dla Romano odpowiedzi. Gdy do pokoju weszli Niemcy oraz Włochy w ponurych nastrojach, zdał sobie sprawę, że stało się coś poważnego.

Brązowowłosy opowiedział, co wydarzyło się w domu Hiszpanii. Wszyscy słuchali go uważnie. Nawet psy, choć pewnie go nie rozumiały. Gilbert nie był zbyt zadowolony na wieść, że kolejną ofiarą był jego przyjaciel.

- A więc... – zaczął Niemcy – kiedy byliście w ogrodzie, ten morderca zakradł się do kuchni i otruł spaghetti, które zjadł Antonio, a następnie gdy ty poszedłeś do łazienki, on zaczął się dusić?

- Ch-chyba... – Romano patrzył w podłogę. Nie chciał sobie przypominać tej sytuacji, jednak nie był w stanie wymazać sobie tego z pamięci.
- Jak dobrze, że ty nie zjadłeś tego spaghetti! – Włochy rzucił się na szyję brata. Ten znów go odepchnął.

- Trzeba poinformować resztę, by zachowali czujność.– Ludwig złapał za telefon.

- To ja poinformuję moich ziomków, Francję, Amerykę i Danię, a ty zadzwoń do Japonii, Rosji i Austrii. – Prusy również wziął swój telefon i zaczął szukać numerów do swoich kumpli.

- A Polska?

- A po co mówić temu transwestycie? Nie potrzebujemy go. Choć i tak pewnie Węgry lub Litwa mu powiedzą... – Blondyn przewrócił oczami. I tak wiedział, że jego brat zadzwoni także do sąsiada, ale się do tego nie przyzna. Zamiast się kłócić, po prostu wykonał swoje zadanie, jakim było przekazanie innym ważnych informacji oraz prośba, by ostrzegli innych.

W domu panowała napięta atmosfera, lecz mimo tego domownicy próbowali zachowywać się normalnie. Włosi postanowili coś ugotować, Prusy siedział przed telewizorem, a Niemcy wyszedł do ogrodu, by trochę ochłonąć i przemyśleć to wszystko.

Zbyt wiele się teraz działo, by tak po prostu próbować żyć zwyczajnie. Już dwa kraje zostały pozbawione życia. A może nawet i więcej, tylko jeszcze o tym nie wiedzą? W dodatku ciężko się bronić, bo nie mając pojęcia, kto może być następną ofiarą oraz z kim mają doczynienia. Właśnie w tej chwili jakieś państwo mogło umierać i nic nie mogli z tym zrobić.

Ludwig usiadł na niewielkiej ławce przed domem. Zaczął myśleć nad jakimś planem. Jakimkolwiek. Wtedy dostrzegł w krzakach jakiś ruch. Powoli poszedł w to miejsce. To były tylko jego psy. Ale coś było nie tak. Ich oczy błyszczały czerwoną barwą, a z pysków leciała im piana.

Mężczyzna powoli zaczął się oddalać, jednak potknął się o kamień i runął na ziemię. Zauważył, że przy jego ręce leży niewielka karteczka. Szybko ją podniósł. Dostrzegł na niej czerwony napis „Niemcy”. Całe życie przeleciało mu przed oczami. Chciał wstać i zacząć uciekać, ale było za późno.

Psy rzuciły się na niego. Czuł coraz większy ból przy każdym ugryzieniu oraz oderwaniu kawałka jego skóry i mięśni od reszty ciała. Zwierzęta szarpały jego mięso i ćwiartowały je na małe kawałeczki. Zaczął dławić się własną krwią, która nie tylko szukała drogi ucieczki przez jego usta, ale także dość szybko wypływała z jego ran pod większym lub mniejszym ciśnieniem. Ból przeszywał całe jego ciało do momentu, gdy przestał czuć cokolwiek.

Dziwne dźwięki dobiegające z dworu nie dawały spokoju pewnemu albinosowi. Nie mogąc wytrzymać tej niepewności, Gilbert wstał i ruszył do ogrodu. Szybko dostrzegł czerwoną plamę krwi, w której siedziały spokojnie psy, a wokół leżały kawałki mięsa.

Podszedł bliżej. Pośrodku wielkiej plamy leżało ciało. Z pysków pupili ciekło jeszcze trochę czerwonej substancji, a ich futra były całe brudne od tej samej cieczy. To one musiały poćwiartować ciało. Wiedział, do kogo należało, choć nie chciał w to wierzyć. Z jego ust zaczęły lecieć łańcuszki przekleństw po niemiecku. Ten psychol właśnie odebrał mu brata. Niech nie myśli, że ujdzie mu to na sucho.

Wszedł z powrotem do domu i powiedział braciom, co właśnie wydarzyło się w ogrodzie. Włochy zalał się łzami, a Romano próbował go pocieszyć. Sam Prusy miał ochotę zacząć płakać, ale postanowił być silny. Teraz na nim spoczywa obowiązek zajęcia się Włoskim rodzeństwem.

Tylko jednego nie rozumiał. Czemu psy zaatakowały Ludwiga? Przecież one by go nigdy nie skrzywdziły. Siedziały zbyt spokojnie, gdy do nich podszedł, więc to musiał być jakiś chwilowy atak. Ale nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział. Czy ten morderca... może kontrolować zwierzęta? W końcu raczej nie jest zwykłym człowiekiem, skoro jest w stanie zabić kraj. A może kraje też potrafi kontrolować? Jeszcze czego! Trzeba jak najszybciej się go pozbyć, nim będzie więcej ofiar.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kto następny?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kto następny?

,,Losowy morderca" ~HetaliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz