Rozdział 6

3.6K 224 275
                                    

- Tak, tak. Pamiętam. – Islandia westchnął. Już przestał liczyć, który raz jego kochany starszy brat do niego dzisiaj dzwoni. Rozumiał, że Norwegia się o niego martwi, ale trochę przesadza. Nie dość, że dzwoni co chwilę razem z Matthiasem, by upewnić się czy wszystko w porządku, to jeszcze zabronił mu wychodzić z domu. Chyba serio nie myśli, że Emil będzie jedynie siedział w czterech ścianach. W końcu są jakieś granice.

Zwykle i tak za dużo nie wychodził, ale czuł potrzebę spędzenia z kimś czasu. Może to przez tą dziwną sytuację? Dzwonienie i proszenie o pomoc Norwegii lub Danii było dla niego jak samobójstwo, więc wolał nie ryzykować. Chwilę się zastanowił i wybrał numer do Finlandii. Może też traktuje go jak dziecko, ale nie do tego stopnia jak Lukas i Matthias. Tino próbował być dla niego jak matka. A później się dziwił, że traktują go jak kobietę.

- Halo? – Usłyszał w słuchawce głos przyjaciela.

- Hej...

- Cześć, Emil! Coś się stało? – Radosny głos Finlandii zmienił się na typowy, matczyny ton. Chłopak cicho westchnął. Oni chyba nigdy nie będą go traktować jak dorosłego.

- Wszystko w porządku. Chciałem tylko... – Nie mógł znaleźć odpowiednich słów, by rzeczywiście nie wyjść na dziecko. Nie przemyślał tej rozmowy.

- Spokojnie, rozumiem cię. – Znów po drogiej stronie pojawił się wesoły głosik. – Wszyscy siedzimy w tym bagnie, więc jeśli potrzebujesz porozmawiać, jestem do usług.

- Dziękuję... – odpowiedział i przymknął powieki. Nie wyszło tak źle.

- Pewnie Dan i Nor planują, jak cię bezpiecznie do nich przenieść. – Zaśmiał się.

- Nic mi o nich nie mów... Mam zakaz wychodzenia z domu. – Na jego twarzy pojawił się mały, kpiący uśmieszek.

- Można było się tego po nim spodziewać. Może przyjadę do ciebie i razem gdzieś wyjdziemy?

- Nie jesteś u Szwecji? – spytał lekko zdziwiony. Skoro Dania bez namysłu, od razu po wiadomości o śmierci Hiszpanii przybył do Norwegii, to logicznym było, że Szwecja również powinien bronić swojego kochanka. Chociaż teoretycznie Dan i Nor nie są kochankami, to on swoje wiedział.

- Cz-czemu miałbym być u niego?! Wiesz, potrafię sobie radzić sam i nawet w tej tragicznej sytuacji daję sobie radę! – Finlandia zaczął się bronić niczym feministka, dając coraz więcej powodów do uznawania go za kobietę.

- Po prostu jesteście przyjaciółmi i pomyślałem...

- Ach, tak, tak! Jesteśmy przyjaciółmi więc to rzeczywiście było możliwe. – Zaczął śmiać się nerwowo, jakby nikt nie wiedział o tym, co łączy tę dwójkę. Wręcz przeciwnie, wszyscy wiedzą. Plotka o tym, że Berwald czuje coś do Tino krąży wśród krajów od dawna. Niektórzy nawet twierdzą, że z wzajemnością. Jednak o tym, co jest między nimi, wiedzą tylko Nordycy. I ewentualnie Estonia, ale on się nie liczy.

- Skoro jesteś sam, to możesz przyjechać. Nie mam nic przeciwko.

- Zaraz sprawdzę loty. Daj mi chwilę – powiedział, po czym po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.

Islandia rozejrzał się po swoim mieszkaniu. Jego wzrok utkwił na zdjęciach ich grupy. Nie próbował wcześniej myśleć o tym, co by się stało, gdyby jeden z nich został zamordowany. Po prostu nie chciał nawet brać takiej możliwości pod uwagę. Po prostu od zawsze byli „zgraną” paczką i nawet nie był w stanie wyobrazić sobie tego, że jeden z nich został zamordowany. To było niemożliwe.

- Powinienem być jutro około południa. – Tino zachichotał.

- W porządku. Będę czekał. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia! – Finlandia rozłączył się, a Islandia westchnął. Czyli musi zaczekać do jutra. Chyba nic trudnego...

,,Losowy morderca" ~HetaliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz