Rozdział 16

2K 151 185
                                    

Zwykle tego nie robię i nie chciałam robić czegoś takiego pod tą książką, ale mam do Was bardzo, bardzo ważną dla mnie prośbę

Otóż w pewien sposób zostałam właścicielem pewnego Amino, poświęconego Hetalii. Grupa jest przeznaczona dla Polaków, więc mam nadzieję, że z chęcią tam dołączycie ^^

Link do tego można znaleźć na mojej tablicy oraz w opisie, więc mam nadzieję, że nie będzie problemu nas znaleźć

Jeśli dołączycie, będziecie mogli pisać ze mną na chatach i motywować mnie do pisania więcej ;P
Także zapraszam i góry dziękuję!

Jeśli dołączycie, będziecie mogli pisać ze mną na chatach i motywować mnie do pisania więcej ;PTakże zapraszam i góry dziękuję!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Leżał bezwładnie na łóżku, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Stracił go. Stracił już chyba wszystkich. A jeśli jeszcze są, to i tak niedługo zginą. O ile on sam nie będzie pierwszy. Czy robienie cokolwiek jeszcze ma sens? Oto on, personifikacja Republiki Francuskiej, która patrzy w sufit od dłuższego czasu bez celu.

Powoli podniósł się z łóżka, po czym powlókł się do łazienki. Nie był zadowolony z odbicia w lustrze. Jego kilkudniowy zarost, który zwykle nosił, nie wyglądał już tak dobrze. Jego włosy były w kompletnym nieładzie. Oczy miał opuchnięte oraz przekrwione przez godziny płaczu. Nie wiedział, ile już minęło od śmierci Matthew. Miał wiele nieodebranych połączeń głównie od Prus, który był jego dobrym przyjacielem. Jednak nie chciał ryzykować, że straci kolejną bliską mu osobę. Chociaż jakby nie patrzeć, już go stracił. Przynajmniej nie musi patrzeć na jego śmierć.

Próbował jakoś ogarnąć swój wygląd, chociaż nie dało to za dużo. Po prostu zostawił już swoją twarz, po czym ubrał się w pierwsze lepsze ciuchy, jakie miał w szafie. Nie wyglądał najgorzej, jednak nie było to nic wielkiego. Po prostu chciał wyjść, bo dusił się już w tym małym mieszkaniu. Chciał wyjść i chociaż ostatni raz poczuć, że jeszcze żyje. W końcu ile mogło mu już zostać?

Zarzucił na siebie kurtkę, po czym wyszedł z budynku. Nie było najcieplej, więc założył kaptur oraz włożył dłonie do kieszeni. Szedł przed siebie, nie myśląc, dokąd zmierza. Po prostu szedł. Powoli robiło się ciemno, jednak wiele świateł oświetlało świat wokół niego. Oślepiało go to i męczyło wzrok. W domu siedział w ciemności. Dlatego chciał od tego uciec.

Skręcił w ciemną uliczkę, czego szybko pożałował. Nie zauważył, że zbliżył się do podejrzanej grupki. Dopiero do rzeczywistości przywrócił go moment, gdy z kimś się zderzył. Od razu odskoczył, spoglądając na groźnie wyglądających mężczyzn, którzy od razu okrążyli go, nie wyglądając na zadowolonych. Chciał się wycofać, jednak za nim już było kilka osób.

- Nie chcę mieć problemów. – Podniósł ręce w geście obrony. Zostanie zamordowany przez jakiś ćpunów z ciemnej uliczki. Jedyne o czym marzył. Choć w tej chwili marzył o śmierci.

- Chyba się zgubiłeś, chłopie. – Jeden z oprawców wyciągnął nóż. Obok niego stał inny, trochę wyższy, który w pierwszej chwili wyglądał, jakby popierał to zachowanie, jednak nagle, jakby coś w niego strzeliło, złapał kolegę za ramię.

- Poczekaj chwilę. – Mężczyzna, mimo zdziwionego wzroku kolegów, odszedł od francuza. Przyjrzał mu się, choć słabe światło średnio na to pozwalało, po czym się uśmiechnął. – Wyglądasz na zmęczonego życiem. Potrzebujesz czegoś, by się rozluźnić. Masz. – Wyciągnął do niego rękę z małym przedmiotem. Blondyn rozpoznał w tym marihuanę, po czym spojrzał na niego niepewnie. Czy on właśnie proponował mu narkotyki?

Miły uśmiech wyglądał, jakby mówił do przyjaciela. Jeśli tego nie weźmie, to może mieć kłopoty. Poza tym… co mu szkodzi? W końcu stracił wszystkich. Zaraz sam umrze. Więc czemu nie spróbować? Może to mu naprawdę pomoże. W końcu wszyscy mówią, że to pomaga. I tak wszystko się zaczęło.

Wyciągnięcie ręki i wzięcie tego przedmiotu, rzeczywiście dało mu przyjemność. Jednak była to tylko chwilowa ulga. Zaraz po tym znów przyszedł wielki dół. Nie chciał tego. Nie chciał znowu cierpieć. Dlatego znów ruszył do nieznajomych w ciemnej uliczce.

Dali mu to, czego chciał. Teraz chcieli za to zapłatę, lecz to nie było problemem. Miał pieniądze i był w stanie zapłacić każdą cenę, by znów nie czuć się tak beznadziejnie.

I wrócił trzeci raz. I czwarty. Później przestał liczyć. Aż w końcu samo zioło przestało pomagać.

Nowi koledzy pomogli mu załatwić lepszy towar. Coś, dzięki czemu znów czuł się jak za pierwszym razem. I znów zaczęło się to samo. Brał coraz więcej i więcej, by cały czas czuć się dobrze. Nie mógł już bez tego funkcjonować. Czy tak wygląda uzależnienie? On chciał tylko czuć się dobrze. Czuć, że żyje. Ostatni raz przed śmiercią.

Ile może kosztować szczęście? W ogóle o tym nie myślał. Wydając kolejne pieniądze nie myślał o cenie, lecz o uldze. Nie myślał też o skutkach. Widział, że jego stan jest pośledni, a jego ciało znosi to wszystko coraz gorzej. Słyszał, że jeśli nie przestanie, może się to źle skończyć. Chciał tylko nie czuć bólu, który był coraz gorszy.

Obudził się, czując się beznadziejnie jak zawsze. Praktycznie nie mógł się ruszać. Ledwo podniósł się z łóżka, by sprawdzić szafkę nocną. Na niej leżało kilka zużytych strzykawek. Czy coś jeszcze mu zostało? Potrzebował tego.
Na szczęście na stoliku znajdowała się ostatnia pełna strzykawka. Jej zawartość wyglądała trochę inaczej niż zwykle. Na niej leżała karteczka z napisem „Francja”. Nie myślał, "po co", "dlaczego", "od kogo", po prostu ją wziął. Chciał ulgi i to mogło mu ją dać.

Dopiero leżąc i patrząc w sufit zdał sobie sprawę, co właśnie mógł zrobić. Ta karteczka była dziwnie znajoma. Ten prezent był od mordercy, a on przyjął go bez wahania. Przynajmniej dostanie to, czego pragnął – spokoju. Jeśli umrze, to właśnie to będzie miał. Więc czego się bać? I tak był już tylko chodzącym wrakiem. Nie poczuje więcej bólu. Przynajmniej ostatnie dni pozwoliły mu znów poczuć jak to jest żyć.

(Hetaliowych Świąt pełnych morderstw, tajemnicy i szukania sprawcy oraz wspaniałego (również pełnego morderstw państw itd) Nowego Roku, życzy Beta (inaczej zwana Korektorką))
Ja również życzę wesołych świąt i dużo dobrego jedzonka! I byście nie skończyli jak postacie z książki

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kto następny?

,,Losowy morderca" ~HetaliaWhere stories live. Discover now