2.

133 8 0
                                    

Pomimo prośby kapitana o uspokojenie się, niektórzy ciągle byli rozemocjonowani. Hinata cały czas skakał, Tobio na niego krzyczał, Kei mając cały czas założone ręce, jakby wewnętrznie kpił, Asahi był dosyć zakłopotany, a Suga miał mieszane myśli widząc, co się dzieje. Dziewczyna postanowiła zachowywać się normalnie i nie mieć zbytniego wpływu na ich zachowanie.

-Grałaś kiedyś w siatkówkę? -Tanaka znów podniósł głos, pochodząc do dziewczyny, machając rękami. Noya stał blisko niego i był dosyć spokojny, jak na niego.

-Nie, ale rozumiem teorię. Mam kilka książek. -wzruszyła ramionami, poprawiając wiszący na jej szyi aparat.

-Nauczę Cię! Praktyka jest znacznie lepsza niż książki! -tym razem dziewczyna nieco go zignorowała, machając ręką do Hinaty, dając mu znak, że jego kolej nadeszła. Ten krzyknął radośnie, a Tobio wiedział, że również musi temu towarzyszyć. Tanaka przypominając sobie, że Yuu stoi koło niego, odwrócił się w jego stronę. Widział, że cały czas wzrok przyjaciela był skierowany na Toshiko. Pstryknął mu palcami prosto przed twarzą. -Ej stary, jestem tutaj. -Brunet momentalnie się ocknął i jakby wrócił do rzeczywistości.

-Co? -spojrzał na łysego, który przybrał zdziwioną minę.

-Cały czas się na nią patrzysz. I sumie nie to jest dziwne. Ale nie jesteś taki, jak wtedy, kiedy przychodzi do nas jakakolwiek inna dziewczyna. Wiesz, o co mi chodzi? -kończąc te słowa, spojrzał jeszcze raz na libero. Jego brązowe oczy były zwrócone w stronę właśnie wymienianej osoby. Tanaka ponownie się zirytował. -Noya!

-Przepraszam, ale dziwnie się czuję. Nigdy nikt nie robił mi zdjęć, jak gram. -ostentacyjnie podrapał się po karku.

-Ale ty nie grasz. Ty grasz, że grasz. -wytłumaczył, mówiąc pół żartem, pół serio.

-A co za różnica? Po za tym... zauważyłeś coś? -co chwilę zmieniał swój wzrok z przyjaciela na sytuację na boisku.

-Niby co? -popatrzył w tej chwili na dziewczynę, która właśnie robiła zdjęcie "szybującemu" Hinacie.

-Jest wyższa ode mnie. Jak myślisz, o ile?

-Dlaczego Cię to tak nagle obchodzi? Nigdy nie interesowałeś się czyimś wzrostem. Nawet Kiyoko-san. -po tych słowach Yuu lekko spuścił głowę, zatracając się w swoich myślach. Właśnie, dlaczego? To jedno tak proste pytanie utknęło w jego głowie. Nigdy to nie było dla niego istotne i raczej tego nie zauważył. Dlaczego tym razem było inaczej?

-Nie wiem. Dobra, nie ważne. Kiedy nasza kolej? -zwrócił się z powrotem do Ryunosuke. Gracze, którymi obecnie zajmowała się Toshiko właśnie dziękowali jej za współpracę. Obydwojgu zdjęcia się podobały i cieszyli się, że mogli pomóc. A to dość dziwne zachowanie, jak na Kageyamę.

-Czy pan najlepszy libero jest gotowy na obronę boiska? -brunetka momentalnie pojawiła się koło niego. Yuu wzdrygnął się słysząc to pytanie. Wiedział, że się nie przesłyszał, ale mimo wszystko czuł się dziwnie. To uczucie było połączone wraz z dumą przez nazwanie go najlepszym libero. Popatrzył jej przez chwilę w oczy, ciągle zachowując dystans. Zacisnął jedną rękę w pięść i chwilę na nią popatrzył. W jednej chwili stał się bardziej pewny siebie. Wierzył, że to dzięki tym słowom.

-Żadna piłka nie dotknie podłogi. -uśmiechnął się pewnie w jej stronę, a dziewczyna lekko uniosła kąciki ust. Widziała, że chłopak jest bardzo chętny do współpracy, co ją cieszyło. Widziała energię, której miał naprawdę dużo.

Poprosiła Tanakę, aby z drugiej połowy boiska zrobił zagrywkę, którą chłopak miał obronić. Zrobił dość mocną zagrywkę, a Toshiko uważnie obserwowała lot piłki. Noshinoya z ugiętymi kolanami i złożonymi rękoma był gotów paść na parkiet. Próbował nie myśleć o aparacie, ani dziewczynie, która była jego "władczynią". Widząc, że piłka zbliża się do niego, Noya rzucając się na ziemię, musiał ją obronić. Jedynym dźwiękiem, jaki wtedy usłyszał, było naciśniecie przycisku przed brunetkę. Piłka odbiła się od jego rąk, odlatując na bok. Chłopak wsparł się na rękach, wstając na nogi, będąc z siebie jak zawsze dymnym. Jedyne o czym myślał to jak zdjecie wyszło.

-Jesteś... naprawdę dobry. -stwierdziła, przyglądając się uwiecznianej sekundzie, w której brunet idealnie odbił się i obronił piłkę.

-W końcu libero Karasuno to nie byle kto. -oparł ręce na biodrach, wyraźnie dostając zastrzyku pewności siebie. -Mogę zobaczyć? -spytał.

-Jasne. -zdjęła aparat ze swojej szyi podała mu, ufając, że go nie upuści. Chłopak zabrał go i zaczął się przyglądać swojej sylwetce. Pierwszy raz widział, jak naprawdę wygląda na boisku. Stwierdził, że jego mina jest dość przejęta i mocno skupiona. Kimio uśmiechnęła się, wiedząc, że wykonana przez nią fotografia najwyraźniej mu się podoba.

-Nie dziwię, się, że chodzisz na fotograficzne. Naprawdę robisz dobre zdjęcia. -wystawił rękę z aparatem w jej stronę, chcąc jej go oddać.

-Miło to słyszeć, dziękuję. Ale ty też dobrze się sprawujesz.

-Zrobisz mi jeszcze kilka? -uniósł na nią swoje oczy, przyznając w myślach, że wcale nie była aż tak wysoka. Szacował, że odrobinę wyższa od Hinaty. Kimio uśmiechnęła się i lekko pokiwała głową twierdząco. Widząc jej zgodę, poszedł w stronę piłki, którą podniósł. Następnie rzucił ją w stronę Tanaki. -Bro, jeszcze raz!

...

Toshiko, jak i cała drużyna byli niesamowicie dumni ze swojej pracy, jak i zdjęć. Dziewczynie naprawdę dobrze się z nimi współpracowało, a obawy, które miała przed wejściem na sale były już odległe. Wszyscy się przy tym dobrze bawili, ale oczywiście był różny stopień zaangażowania, który kapitan starał się w miarę możliwości poprawiać.

-No weź, podejdź do niej. -łysy chłopak szturchnął Noyę w ramię, próbując dodać mu otuchy.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł. -libero był lekko zmieszany tą sugestią. W zasadzie wiedział, co przyjaciel próbował mu insynuować, ale nie wiedział, jak ma się zachować.

-Gdzie pewność siebie mojego bro? Idź pochwalić ją za zdjęcia. Nie bądź mną i nie walnij jakiegoś słabego tekstu na podryw, bo... no będzie źle. -brunet tylko na te słowa odetchnął głęboko, a chwilę później czuł, jak dostaje mocne klepnięcie w górną część pleców. Wrzasnął przeciągle, przerywając rozmowę Toshiko z kapitanem, którzy omawiali niektóre fotografie, a także innych członków Karasuno. Popatrzyli się na nich zdziwionym wzrokiem, chwilę później słysząc jedynie ciszę. Yuu uśmiechnął się speszony, patrząc na wszystkich.

-Nieważne, Tanace się tak dzisiaj podobało, że musiał się wyżyć. Nie zwracajcie uwagi. -wytłumaczył swój krzyk, argumentując to właśnie w ten sposób. Wszyscy wzruszyli ramionami i wracali do swoich rozmów. -No dzięki. Teraz to ja w życiu nie podejdę.

-Jak nie dziś to jutro. 

Too Short? | Yuu Nishinoya x OCWhere stories live. Discover now