6.

116 7 0
                                    

To był dla libero prawdopodobnie najbardziej syty posiłek, jaki miał okazję skonsumować. Chłopak faktycznie potrafił zjeść bardzo dużo a babcia dziewczyny z radością patrzyła, jak wszystko mu smakuje. Z ostatnim talerzem jednak miał małe problemy, ale obowiązująca w jego toku myślenia zasada "Jak dają to bierz" nie pozwalała mu odmówić. Serdecznie podziękował za posiłek, a starsza kobieta powiedziała, że jeśli chce, może jeszcze trochę zostać.

Ostatkiem sił wdrapał się na schody, trzymając jedną rękę na na swoim brzuchu, od czasu do czasu pojękując. Dziewczyna otworzyła drzwi do pokoju i weszła, a Yuu nie zaważając na nic, zaraz jak tylko przekroczył próg położył się na dywanie, głęboko wzdychając.

-Aż tak się zmęczyłeś? -spytała dziewczyna zbierając książki będące na łóżku.

-No wiesz, najpierw matma, potem obiadek...

-Tia, ciężkie życie widzę. Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu, jak męczyłeś ostatni talerz. -zaśmiała się podchodząc do biurka, ponownie szukając czarnego markera. Noya zamknął oczy, dalej rozkoszując się odpoczynkiem na miękkim dywanie. Rozłożony na środku pokoju nieco zagradzał przejście do drzwi. Kimio uważała więc, żeby go nie nadepnąć i podeszła do futryny, mając w ręce mazak. -Ile masz wzrostu? -do libero dotarło jej pytanie, nieco dziwiąc. Stwierdził, że już chyba zbyt wiele ludzi o to pyta.

-Metr pięćdziesiąt dziewięć. -odparł otwierając oczy.

-Ale z włosami czy bez? -spytała nieco ironicznie.

-Bardzo śmieszne. -brunetka po tym, jak odnalazła kreskę, która oznaczała wysokość chłopaka, po czym zapisała podaną liczbę. Nie zauważyła nawet, że do pokoju przyszedł ktoś jeszcze. Biała kotka bez najmniejszego szmeru weszła do środka, zauważając nieznany jej dotąd element. Chłopak nadal leżał na ziemi z zamkniętymi oczami. Zwierzę zaczęło go obchodzić dookoła, zatrzymując się przy jego twarzy. Libero poczuł na policzku lekkie łaskotanie, spowodowane dotykiem wąsów, a następnie małą łapką. Otworzył oczy, a widząc małe stworzonko, powoli podniósł się do siadu. Kimio odwróciła się w tą stronę, a widząc swoją małą przyjaciółkę, ucieszyła się. -To twój kot? -spytał chłopak, kiedy Rumi zaczęła go obwąchiwać.

-Tak. -podeszła i uklęknęła, głaszcząc mięciutki grzbiet pokryty białym futerkiem, niezwykle przyjemnym w dotyku.

-Jest śliczny. -wystawił rękę, licząc w ten sposób na zdobycie zaufania. -Jak się nazywa?

-Rumi.

-Czyli dziewczynka. -kotka polizała jego palec, w którego zapachu wyraźnie wyczuwała zapach jedzenia. -Łaskocze. -zaśmiał się lekko.

-Lubi Cię. -powiedziała Toshiko z uśmiechem. Faktycznie jej pupilek w ten sposób okazywał sympatię do nowo poznanych osób. Yuu naprawdę to ucieszyło. Uwielbiał koty, ale ten wydawał mu się szczególny i wyjątkowy.

-A może nie ona jedna? -spojrzał w szare oczy Kimio, która przeniosła wzrok na libero. Nie do końca jednak wiedziała, co tym pytaniem miał na myśli.

-To znaczy?

-Toshi... Lubisz mnie? -dla własnej potrzeby chciał się tego dowiedzieć. Odpowiedź przecząca byłaby dla niego sporym zaskoczeniem, ale nie chciał o niej myśleć. Chciał wiedzieć czy dziewczyna, od której wieczorami nie może oderwać myśli, ma o nim chociaż w minimalnym stopniu pozytywną opinię.

-Może to dziwne bo poznaliśmy się raptem trzy dni temu, ale... -zacięła się, szukając w głowie właściwego zakończenia tej wypowiedzi.

-Ale?

-Lubię Cię prawdopodobnie tak bardzo, jak siatkówkę. -uśmiechnęła się do bruneta, który lekko wytrzeszczył na nią swoje oczy. Słowa te znaczyły dla niego naprawdę wiele. Kimio wstała, biorąc z czarnej pufy piłkę do siatkówki. Przeniosła ją do miejsca, gdzie nadal siedział Noya, zachwycający się białą kotką. Położyła ją delikatnie na ziemi, a Rumi od razu przeniosła na nią swoje zainteresowanie. Łapką próbowała ją przesunąć, a oni cały czas patrzyli, co się dzieje. Dla chłopaka był to niezwykle uroczy widok.

-Zagramy kiedyś razem? -spytał nadal obserwując białego futrzaka.

-Jeśli tylko chcesz. -odparła bez zastanowienia. Patrząc na jego umiejętności sama miała ochotę na zagrać, pomimo, że nie dorównywała mu w żadnym aspekcie. On tylko ze szczęściem w sercu na nią patrzył, a chwilę później zobaczył, że w jego stronę potoczyła się żółto-granatowa piłka. -Dziwne, mi nie chce nigdy podawać.

-Może jestem wyjątkowy? -wziął piłkę w swoje ręce.

-Jesteś wyjątkowy. Jesteś niskim graczem, ale charyzmę to masz chyba największą ze wszystkich. -uśmiechnęła się ponownie, a Yuu poczuł, że dostaje małych wypieków na policzkach. Cieszył się niezmiernie, że ktoś właśnie tak go opisuje.

-Dziękuję Toshi. -uśmiechnął się. -Dziękuję, że mi pomogłaś. Jeślibym się tego nie nauczył, nie mógłbym grać. A... gra naprawdę dużo dla mnie znaczy. -popatrzył jeszcze raz na piłkę, wyraźnie się zamyślając. Czasami twierdził, że był typem osoby, która nie do końca umie dziękować komuś osobiście.

-Wiem. Dlatego właśnie to zrobiłam. -położyła mu rękę na ramieniu. Brunet na nią spojrzał, od razu czując coś ciepłego w środku. -Kiedy widzę, jak się starasz podczas gry, jakby nie chcę, aby to się skończyło. Bo jesteście niesamowitą drużyną. -dziewczyna coraz bardziej czuła, że się przed nim otwiera, dlatego mówienie komplementów nie było krępujące. Noya jeszcze raz się uśmiechnął. Zauważył, że na jego kolana wchodzi Rumi, najwyraźniej z zamieram położenia się. Otuliła się jeszcze puchatym ogonkiem i mruknęła.

-Masz jakieś zdjęcia tego śpiocha? -zaśmiał się, głaszcząc Rumi po grzbiecie. Kimio wstała, po czym sięgnęła średniej wielkości pudełko, będące na najbliższej półce.

-Nawet sporo. -zdjęła kartonowe nakrycie, pod którym ukazały się różne fotografie z różnych okresów życia jej pupilka. -Dopóki nie jest jeszcze dorosła, chcę patrzeć jak się rozwija. Zdjęcia to dobry sposób.

...

Noya nie mógł siedzieć do późna w tak przyjemnej atmosferze, zważywszy, że napisała do niego mama z wezwaniem powrotu do domu. Nie było jeszcze zmroku, dlatego Toshiko zadeklarowała, że go odprowadzi. Była też nieco ciekawa odnośnie miejsca zamieszkania Noyi. Trochę się zdziwiła, kiedy ich przebyta droga nie była specjalnie długa.

-Naprawdę mieszkasz tak blisko? -popatrzyła na dom chłopaka, który z zewnątrz wyglądał całkiem normalnie.

-Możesz czasem wpaść.

-Jasne, zapamiętam. Dziękuję za dzisiaj, było całkiem fajnie. Udanej poprawy. -zanim Yuu zaczął się od niej oddalać, ona podeszła do jego niższej sylwetki. Lekko przytuliła się do niego i poczuła, że libero mimowolnie zadrżał, jednak ona nie zwróciła na to większej uwagi. Puściła go z uścisku i pomachała jedynie na odchodne, a brunet nieco onieśmielony tym, co się stało, zrobił to samo.

Z natłoku tych emocji zapomniał jej się zapytać, czy nie chciała by przyjść na jutrzejszy trening.  

Too Short? | Yuu Nishinoya x OCΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα