9.

112 9 1
                                    

Ostatnie trzy tygodnie były dla Yuu zupełnie inne. Dzień w dzień przez ten czas widywał się z pewną osobą. Osobą której widok przyprawiał go natychmiastowy uśmiech, a niekiedy nawet rumieniec. Musiał to przed sobą przyznać, ale Toshiko "prześcignęła" Kiyoko. Pewnego razu libero powiedział Tanace, że ten może śmiało działać ze swoimi względami do menadżerki, a on nawet może trzymać za niego kciuki. 

Obecność Kimio w pewnym momencie stała się dla Noyi czymś naprawdę istotnym. Pojawiła się na treningu Karasuno jeszcze kilka razy, obserwując zawziętą grę jego członków, którą bardzo lubiła oglądać. Nie robiła zdjęć osobom, które nie byłyby z tego zadowolone, a także nie rozmawiała zbyt zawzięcie. Po ćwiczeniach chłopak chętnie odprowadzał ją do domu, a raz po raz odwiedzał. Również i dziadkowie Toshiko go polubili, twierdzili, że jest osobą bardzo pozytywną, ale jego wzrost nadal ich nieco dziwił, a może nawet śmieszył. Zawsze kiedy spodziewali się jego wizyty, starsza kobieta była gotowa ugotować dużo, pomimo, że Yuu twierdził, że nie jest to potrzebne. Zawsze jednak był niezmiernie wdzięczny za jedzenie. 

Nishinoya i Kimio w bardzo krótkim czasie stali się dobrymi przyjaciółmi; bawili się z białą kotką, która często traktowała chłopaka jako wygodne posłanie, razem odbijali siatkową piłkę za domem, po którą ten zawsze decydował się chodzić za płot, jeśli tam właśnie poleciała, w ostateczności pozostawała im nauka. Z racji bycia na poziomie tej samej klasy, tłumaczyła mu pewne pojęcia lub zagadnienia. Lubili też razem robić zdjęcia, które obydwoje bardzo chwalili. Dziewczyna wiedziała, że Yuu jest momentami dość nieuważny, dlatego zastanawiała się kilka razy, zanim dała mu aparat do rąk. Oboje też śmiali się bardzo dużo, momentami z totalnych głupot, a czasami nawet tak głośno, że babcia dziewczyny przychodziła sprawdzić, czy wszystko na pewno jest w porządku. 

...

Wychodzili właśnie z udanego, piątkowego treningu. Zadowoleni z faktu nadchodzącego weekendu niemal wszyscy wyszli z sali dosyć pospiesznie. Noya zaczął intensywnie szukać czegoś po swojej torbie z coraz bardziej zdenerwowaną i czerwoną ze złości twarzą. 

-Cholera! -krzyknął, irytując się już po całości. Toshiko stojąca obok spojrzała na niego z niezrozumieniem.  

-Co się stało? -spytała spokojnie. 

-Nie wziąłem kluczy z domu. -spojrzał na nią ze zmartwieniem, uświadamiając sobie coś bardzo istotnego, ale i niekorzystnego. Fakt ten był dla niego wielkim  utrudnieniem.

-U Ciebie nikogo nie ma? 

-Tak się składa, że w każdy piątek rodzice sobie wybywają z domu, zostawiając swojego cudownego syna razem z całym domem dla siebie. -wytłumaczył. -Ale tak się składa, że zawsze ten dom zamykają. -podrapał się nerwowo po karku, zastanawiając się, co teraz się z nim stanie. 

-Czyli jeśli dobrze rozumiem, nie masz jak wejść? -dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu, a ten spojrzał na nią z lekkim speszeniem. 

-Bingo. -po tym słowie na chwilę zapadła cisza. Dziewczyna zatraciła się w swoich myślach odnośnie tego, jak w tej sytuacji miałaby mu pomóc. Nie widziała innego, możliwego scenariusza, niż na jedną noc stać się "noclegownią". 

-No... Chyba nie mogę Cię tak po prostu zostawić. Spróbuję pogadać z babcią. -uśmiechnęła się pocieszająco. Nie chciała go zostawiać bez wyjścia, a i miała wrażenie, że namówienie starszej kobiety nie będzie aż takie trudne. 

-Naprawdę? -szybko podniósł na nią wzrok, a jego oczy zabłysnęły z radości. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową, co jeszcze bardziej ucieszyło libero. -Dziękuję Toshi-chan! -rzecz, którą teraz zrobił, uznał za odruch bezwarunkowy, tak samo, jak i przezwisko, jakim posłużył się w kierunku Kimio. Przytulił się do niej w jednej chwili uświadamiając sobie jednocześnie, jak do niej powiedział. Na jej policzki wpłynął lekki rumieniec. 

-Toshi-chan? Nigdy tak do mnie nie powiedziałeś. -odrzekła, nadal przez chwilę go nie puszczając. Yuu nieco się zawstydził, nie wiedząc, czy dziewczyna nie jest na niego za to zła. 

-Przeszkadza Ci to? -w tym momencie odsunęli się od siebie i jeszcze raz na siebie spojrzeli. 

-W żadnym wypadku. -wzruszyła ramionami, chcąc zacząć ruszać w stronę swojego zamieszkania. Libero nie chcąc zostawać z tyłu, zaraz po tym jak się "otrząsnął" dogonił jej kroku. 

Kimio weszła do domu jako pierwsza, a siatkarz cały czas trzymał się blisko. Zdjął buty w korytarzu, a ona poszła wgłąb, poszukując nikogo innego, niż swojej babci. Zgadywała, że dziadek zrobił sobie małą drzemkę, dlatego starała się nie być zbyt głośna. Tak jak podejrzewała znalazła kobietę w kuchni. Ta od razu się do niej uśmiechnęła. 

-Wróciłam. No i jest sprawa... -zauważyła, że brunet w tym momencie również wszedł do pomieszczenia. Skłonił się lekko, tak jak miał w zwyczaju. 

-Słucham dzieci. -zaśmiała się, a ten lekko się zdziwił na swoje nowe nazewnictwo. Dawno żaden dorosły tak do niego nie powiedział ale pamiętał, że ostatnią osobą był Sugawara. 

-To dziecko nie wzięło kluczy do domu, który jest obecnie pusty. I jest tak jakby... bezdomny. -Noya zmarszczył brwi, słysząc te słowa. Ale jednocześnie nie mógł im w żaden sposób zaprzeczyć. 

-Jeżeli coś okaże się problemem, to zrozumiem. -przyznał ze skruchą, która najwyraźniej poruszyła serce starszej kobiety. Chłopak w jej oczach wyglądała tak niewinnie, że i jemu nie miała serca odmówić jak i wiedziała, że jest to dosyć istotne dla jej wnuczki. 

-Ależ spokojnie, u nas zawsze znajdzie się miejsce. -uśmiechnęła się jeszcze raz.

-Dziękuję babciu. -dziewczyna podeszła i lekko przytuliła niską kobietę. Następnie zwróciła się do Noyi z gestem ręki zachęcającym do pójścia za nią. Przed tym jeszcze ukłonił się na odchodne, powtarzając słownie gest podziękowania. Po tym pobiegł za nią w stronę schodków a dalej do pokoju dziewczyny. 

-Znowu mnie ratujesz. -zaśmiał się lekko, a brunetka zaczęła ponownie szukać piłki do siatkówki. 

-Wiesz, że możesz poprosić mnie o pomoc, kiedy chcesz. Z resztą moja babcia jest bardzo gościnna. -odwróciła się do niego, trzymając w rękach znalezioną piłkę. W tej samej chwili do pokoju wszedł jeden z mieszkańców tego domu. Kimio uklęknęła i z radością wypisaną na twarzy i pogłaskała białą kotkę. Libero również wystawił ku niej swoją rękę, zaczynając gładzić mięciutki grzbiet. Przez przypadek jego ręka dotknęła dłoni dziewczyny i oboje mimowolnie odsunęli się od siebie. 

-Sorki... 

-Nic się nie stało. -odparła. -Chodź, idziemy grać. -uśmiechnęła się, wstając na nogi. Chłopak nie próżnował zbyt długo, dlatego szybko do niej dołączył.   

Too Short? | Yuu Nishinoya x OCHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin