17.

94 6 1
                                    

Noya przez resztę dnia nie mógł przestać myśleć o treningu. A dokładniej o tym, co się po nim stało. Przez myśli przemknęło mu to, że chciał, aby takie rzeczy działy się częściej, ale zrozumiał, że Toshiko uważała go tylko za przyjaciela. Był niczym w połowie nieszczęśliwie zakochany chłopak. Stwierdził, że musi zrobić dla niej coś wyjątkowego, tym bardziej, że dziewczyna powiedziała, że kocha jego siatkówkę i to właśnie dla niej będzie się starał najlepiej, jak potrafi.  

...

Głowę Toshiko od tamtego czasu męczyło coś znacznie innego. W którymś momencie zorientowała się, że od jakiegoś czasu w ogóle nie widuje swojej kociej przyjaciółki. Znacznie ją to zmartwiło, ponieważ Rumi nigdy nie oddalała się od domu na tak długo. Była jeszcze dosyć niesamodzielna, co dla dziewczyny nadal było powodem do zmartwień. Postanowiła, że jeśli do rana się nie pojawi, powie o tym Nishinoyi. 

...

Przeczucie niestety tym razem postanowiło ją zawieźć, ponieważ biały futrzak dalej nie powrócił do domu. Kimio z samego rana zeszła na dół, aby podzielić tym się swoimi z babcią. 

-Widziałaś Rumi? -spytała, patrząc na nią. 

-Niestety, ale nie. -spojrzała na niemrawą minę wnuczki. -Nie martw się, wróci. Koty zawsze wracają. -położyła jej jedną rękę na ramieniu w geście wsparcia. 

-Mam taką nadzieję. -odparła, siłując się na chociaż nikły uśmiech. Po śniadaniu wróciła do sobie. Niedługo miał przyjść Noya, który jak praktycznie codziennie towarzyszył jej podczas dni letniej przerwy. Miała nadzieję, że może jemu uda się zająć jej myśli czymś innym chociaż na chwilę. 

Godzinę później libero stawił się pod jej drzwiami. Brunetka bez zastanowienia mu otworzyła i jak zwykle jego widok zdobił jej twarz o uśmiech. Nigdy nie było inaczej. Również Yuu był ucieszony jej widokiem. 

-Ohayo Toshi-chan! 

-Hej Noya. -wpuściła go przed siebie, aby wszedł do środka. -Co Ty taki szczęśliwy? -spytała, lekko się śmiejąc. 

-No... możliwe, że mi jeszcze zostało od wczoraj... Nie wiem, czy rozumiesz. -podrapał się niepewnie po karku, patrząc na nią z ukosa, przypominając sobie wczorajszy pocałunek w policzek. 

-Tak, rozumiem. W sumie dla mnie to też było trochę dziwne. -poklepała go po ramieniu. Pomyślała, że to odpowiedni moment, aby mu powiedzieć o swoich zmartwieniach. -Słuchaj, mam mały problem.

-Jaki? -spojrzał z zaciekawieniem, nadstawiając słuch. 

-Od przedwczoraj nie widziałam Rumi. Nie wróciła do domu. -popatrzyła tym razem ze skruchą. -Jestem trochę zaniepokojona. -spuściła nieco wzrok. Noya zrozumiał od razu całą sytuację. W stu procentach rozumiał, jak dziewczyna kocha kotkę, jako swoją małą pociechę. 

-Spokojnie Toshi. Ona wróci. -zapewnił swoim uśmiechem, chcąc ją uspokoić. 

 -Skąd możesz to wiedzieć? -spytała, nadal patrząc ze skruchą. Yuu nie mógł patrzeć na rosnący na jej twarzy smutek. Po prostu podszedł do niej, przytulając lekko do siebie. Toshiko na początku była dosyć zdziwiona, więc lekko zadrżała. 

-Bo jeżeli naprawdę Cię kocha, to wróci. Ostatecznie, jeśli będzie głodna. -uśmiechnął się, czując jak Toshiko obejmuje go w pasie. Po takich słowach Kimio faktycznie czuła się lepiej. 

-To trochę jak Ty. Jeśli jesteś głodny, to wracasz. -zaśmiała się lekko, zamykając oczy. Yuu na początku pomyślał, że chodziło o pierwsze stwierdzenie, ale przypomniał sobie jednocześnie, że dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z jego uczuć. -Ale ona jest jeszcze mała. -odsunęła się, ponownie patrząc na libero. 

-Mała, ale dzielna. Możemy jej poszukać razem, jeśli Cię to uspokoi.  

-To nie będzie dla Ciebie strata czasu? -spytała dla własnej pewności. 

-Chyba żartujesz. Wiem, ile to dla Ciebie znaczy, więc chodźmy od razu. -Toshiko była niezwykle szczęśliwa, że mogła tak bardzo polegać na Yuu, a on był gotów jej pomóc w każdej sytuacji. Ceniła sobie niezwykle każdą chwilę, którą mogli spędzić razem, nawet jeżeli miałaby się przy tym martwić. Chłopak natomiast nie wyobrażał sobie jej zostawić samej. 

Chodzili naprawdę długo po okolicznych miejscach, gdzie mogliby dostrzec kotkę. Pytali również sąsiadów, jednak z dość marnym skutkiem, ponieważ niemal każda odpowiedź była przecząca. Toshiko zaczęła się coraz bardziej smucić, ale Noya nie chciał na to pozwolić i próbował ją w jakikolwiek sposób rozśmieszyć, za co przyjaciółka była mu naprawdę wdzięczna. 

-Noya, dziękuję, że się tak dla mnie starasz, ale może musi być tak jak powiedziałeś. Wróci sama. -odparła, siadając razem z nim na ławce, aby chociaż na chwilę odpocząć. 

-Pewnie po prostu zgubiła się wśród domów. -odparł, siłując się na uśmiech. 

-Może jutro zacznę drukować ogłoszenia. To na pewno coś da. -westchnęła, opierając dłonie o kolana. Chwilę później usłyszała dźwięk powiadomienia z telefonu Noyi, który od razu po niego sięgnął. 

-Jezu, czego teraz? -wypalił w małym zirytowaniu. 

"Wracaj do domu. Coś na ciebie tutaj czeka. "

Przeczytał wiadomość od mamy, po czym stwierdził, że faktycznie musi wracać. Totalnie jednak nie wiedział, o co może chodzić. 

-Toshi... trochę mi przykro, ale...

-Jak musisz to idź, dam sobie radę. Dziękuję Ci bardzo za pomoc. Wiszę Ci lody sodowe. -zaśmiała się. Chwilę później dwójka się rozdzieliła, idąc w swoje strony. Yuu chciał ją odprowadzić, jednak Toshiko upewniła go, że to nie będzie konieczne. 

Nishinoya był dość zirytowany, miał nadzieję, że został zawołany do domu w jakimś ważnym celu. Prawie biegł, aby jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Był jednak bardzo zaskoczony, widząc na wycieraczce przed drzwiami mały, biały, bardzo puszysty kłębek.  

-Aż tak mnie lubisz, co maleństwo? -uśmiechnął się na myśl miny przyjaciółki, która zobaczy swoją ukochaną kotkę całą i zdrową. 

...

Toshiko leżała na swoim łóżku, przeglądając zdjęcia Rumi. Samo to wystarczyło, aby jej humor jeszcze bardziej się nie załamywał. Chwilę później usłyszała dźwięk powiadomienia o wiadomości. 

Od: Noya-żarłok

Treść: Nie śpisz, prawda Toshi? Otwórz drzwi... 

Kimio na początku zmarszczyła brwi w niezrozumieniu. Pomyślała, czy to na pewno realne, aby siatkarz teraz stał pod jej domem. Z drugiej strony stwierdziła, że jest on zdolny do dużo dziwniejszych rzeczy. Zeszła na dół od razu otwierając drzwi, za którymi stał Noya z kotką na rękach. W pierwszej chwili chciała się popłakać, ale stwierdziła, że łzy zamażą jej ten piękny obrazek. 

-Noya, znalazłeś ją... 

-W zasadzie to ona znalazła mnie. Leżała na wycieraczce przed moim domem. -chciał przekazać Rumi w ręce brunetki, która z radością ją przyjęła.  

-Wiszę Ci całe wiadro lodów sodowych. -odstawiła zwierzaka na ziemię, chwilę przed tym głaskając. Podeszła do Noyi, nie krępując się zbytnio, aby dać mu już drugi pocałunek w policzek. Dla libero było to tak niespodziewane, że zaczął się natychmiastowo rumienić. -Dziękuję Noya, jesteś kochany. -przytuliła go, obejmując swoimi ramionami za szyję. 

-Ja.. to znaczy... To nic takiego. -zaczął się nieco jąkać, zwłaszcza przez ostatnie słowo. -Ale cieszę się, że jesteś szczęśliwa. 

Siedząca na ziemi Rumi zaczęła lizać swoją łapkę, chwilę później spoglądając na nich. Instynkt podpowiedział jej, że ludzie zawsze będą tak samo dziwni. 

Too Short? | Yuu Nishinoya x OCOn viuen les histories. Descobreix ara