16.

95 7 1
                                    

Nawet letnia przerwa nie była powodem do opuszczania treningów siatkarskich. Toshiko czuła się odpowiedzialna za to, aby Noya nie odpuszczał sobie żadnego z nich. Poznała już nieco z charakteru kapitana i wiedziała, że Daichi nie toleruje przysłowiowego obijania się, czy innych form wykręcania się od udziału w treningu. 

Tym razem również w towarzystwie Yuu przybyła do sali gimnastycznej. Po drodze chłopak nieco narzekał, że trzeci dzień z rzędu mają ćwiczenia, ale dziewczyna skutecznie potrafiła go zmotywować do działania, obiecując, że zrobi dla niego, co będzie chciał. Warunkiem było to, że miała być to jedna rzecz. Na taki układ libero wręcz wybiegł z domu z radością na twarzy. 

-Podzielimy się na dwie drużyny i zagramy. Ale widzę, że trzeba Was trochę zachęcić. -Sawamura klasnął głośno w dłonie, zwracając uwagę całej reszty. Popatrzył w stronę Kimio, z którą kilka chwil wcześniej wymienił kilka słów na osobności. -Toshiko, mogę prosić? -brunetka stanęła przed rządkiem siatkarzy, którzy zaczęli uważnie ją obserwować. 

-Każdy członek wygranej drużyny dostanie ode mnie buziaka w policzek. -powiedziała dość pewnie, a oczy niektórych wręcz się zachwyciły. Były też osoby, którym taki stan rzeczy nie do końca się podobał. 

-Jeszcze nigdy tak bardzo nie chciałem przegrać. -prychnął Tsukishima, czując chwilę później ból w okolicy żeber spowodowany łokciem kapitana, który uderzył go w to miejsce. 

-Może troszkę grzeczniej. -ostrzegł Daichi, karcąc go wzrokiem. Yuu nieco olewał całą sytuację, bardziej zwracając uwagę na to, co jego przyjaciółka powiedziała. Jego serce zaczęło bić minimalnie intensywniej, a na usta wkraczał coraz większy uśmiech. 

-Bro, chyba musisz to wygrać. -Tanaka podszedł do libero, dosyć mocno klepiąc go po ramieniu. Nishinoya podniósł na niego wzrok i pokiwał głową twierdząco, zgadzając się w zupełności z jego słowami. 

-Odliczymy sobie dzisiaj do dwóch.  -rzekł Suga, stojąc na przeciwko drużyny, gdzie wszyscy zaczęli po kolei odliczać. Noyę średnio obchodził skład drużny, wygrana była dla niego w tej chwili czymś zbyt istotnym. Spojrzał jeszcze raz na Toshiko, która z uśmiechem obserwowała obie drużyny. W którymś momencie jej szare oczy zatrzymały się na nim. Być może dzisiaj spełni się jedno z moich małych marzeń, które kryje w sobie już od jakiegoś czasu. 

Priorytetem Kei'a w tym meczu na pewno nie była wygrana. Jego problemem mogło być natomiast to, że wylądował z Yuu w jednym zespole i doskonale wiedział, że ten wcale nie zamierza być gorszy, niż gracze za siatką. Po drugiej stronie dziwnym trafem znalazły się osoby, które nie pogardziłyby nagrodą, obiecaną przez Kimio. Noya wiedział, że Hinata bardzo lubił dziewczynę, ale się obawiał, czy może to się stać powodem do zazdrości. Szybki atak wychodził ku jego niezadowoleniu coraz lepiej. Ale jego zadaniem było bronić.

-Coraz lepszy jest, skubany. -mruknął pod nosem Noya, ponownie wstając z ziemi. Tsukishima popatrzył na niego kpiąco. 

-Wygramy i co? Jak zwykle mało konkretne wynagrodzenie. -prychnął, poprawiając swoje okulary. 

-Może dla Ciebie. -odparł Noya. -Dla mnie to istotniejsze, niż myślisz. Gdybym mógł, sam wygrałbym ten mecz. -znowu czuł się, jakby występował w swojej "jednoosobowej armii". Nawet nie spostrzegł się, kiedy ich wynik był o jeden punkt wyższy, niż ich obecnych przeciwników.

-Noya! -krzyknęła w jego stronę Toshiko, która zauważyła, że piłka leci prosto na libero, który chwilowo zagapił się na Kei'a. Dzięki swojemu refleksowi udało mu się ją przekierować na stronę przeciwną, która nie była w stanie jej obronić. Spojrzał szybko na Toshiko, która uśmiechała się, dumna z jego kolejnego sukcesu. 

-Dziękuję, Toshi-chan. -szepnął, jakby sam do siebie. 

Ta akcja zmotywowała go do jeszcze żywszej gry. Kimio nie potrafiła oderwać od niego swojego wzorku i bardzo cieszyła się, widząc przewagę jego drużyny. Uwielbiała patrzeć, kiedy był tak zmotywowany. Dzięki temu faktycznie udało im się skończyć mecz z wynikiem aż o sześć punktów wyższym. 

-No, umowa to umowa. -podeszła najpierw do Daichi'ego, stając na palcach, delikatnie muskając jego policzek. Noya widząc, że kapitan lekko się uśmiecha, próbował się nie rumienić. Asahi był na pewno bardziej zdenerwowany, ale u niego to było akurat normalne. Z Tsukishimą nie próbowała się bawić w berka, dlatego prosiła, aby jedynie stał w miejscu. Przyłożyła najpierw dwa palce do swoich ust, a następnie dotknęła nimi jego policzka. Stwierdziła, że to mu na pewno wystarczy. Yuu coraz bardziej nie mógł się doczekać swojego momentu. Szatynka w końcu zaczęła podchodzić do niego.

-Świetnie grałeś, Noya. -położyła mu jedną rękę na ramię, przybliżając do jego policzka swoją twarz. Musnęła go, a Yuu czuł, jak w jednej chwili przebiega przez niego fala ciepła. To był najlepszy pocałunek, jaki ktokolwiek mu zafundował. Otworzył lekko swoje usta, które teraz uśmiechały się szeroko. 

-Na dzisiaj koniec! Dobrze się spisaliście! Do szatni. -krzyknął kapitan. Toshiko pomyślała, że poczeka na chłopaka na zewnątrz, dlatego również wyszła z sali. Libero nadal jednak stał bez ruchu. Tanaka jako jedyny został z nim, pstrykając mu palcami przed twarzą. 

-Halo. 

-Co?... -chłopak próbował pojąć całą tę sytuację. -Ej, bro. Chyba mam problem. 

-Jaki znowu? 

-Zostałem zfriendzonowany. -chwycił się jedną dłonią za policzek, gdzie wyczuwał jeszcze minimalne ciepło. 

...

Po treningu stwierdzili, że pójdą razem do parku. Rozmowę chłopaka z Kimio zakłócały jedynie myśli odnośnie jednego, czułego, ciepłego dotyku, który na swoje nieszczęście mógł czuć tak krótko. 

-To jakie jest Twoje życzenie? -zwróciła się w jego stronę, uśmiechając się lekko. Noya jedynie przez chwilę krępował się przed zadaniem swojego pytania. 

-Chcę, żebyś mi powiedziała, co znaczył dla Ciebie ten pocałunek. -spojrzał na nią uważnie, czekając na jej odpowiedź. 

-Chodzi mi to, że... chciałam Ci jakoś pokazać, że kocham Twoją siatkówkę. -zaczęła bawić się swoimi palcami, odwracając od libero swój dosyć speszony wzrok. On na te słowa dość mocno się zdziwił.

-Ko...chasz? -spytał, aby upewnić się, czy właściwe słowo usłyszał. 

-Tak, Noya. Kocham patrzeć, jak grasz. I jak się starasz, nie chcąc dopuścić do siebie myśli o przegranej. Jesteś jak... Anioł stróż. -ostatnie dwa słowa wypowiedziała ledwo słyszalnie, jednak dotarły one do uszu siatkarza, który milczał przez kilka sekund. 

-Toshi-chan, ja... nie wiem,jak mógłbym Ci podziękować za te słowa. -znowu coś jakby zmusiło go do podejścia do dziewczyny i daniu jej jednego ze swoich uścisków. Brunetka nie protestowała i również przytuliła się do niego. Yuu zamknął oczy z przyjemnością, w myślach mając jedną sentencję. Chyba o nie 'takie kocham' jej chodziło.   

-Noya? 

-Hm?

-Idziemy na ramen? 

-Zawsze. 

Too Short? | Yuu Nishinoya x OCWhere stories live. Discover now