1 ~ Narnia po raz trzeci!

2.7K 93 10
                                    

*POV EDMUND*

- Napewno masz osiemnaście lat?- zapytał jeden z Amerykańskich żołnierzy.

- A co wyglądam starzej?- odpowiedziałem mu pytaniem na pytanie udając zaskoczonego.
Mężczyzna wyciągną w moją stronę rękę, a ja podałem mu do dłoni dokument.

- Aleberta Scrubb?- ponownie zadał pytanie.

- Nie to tylko drobna literówka. Nazywam się Albert Ascrubb- prubowałem wybrnąć.

- Edmund. Miałeś mi pomóc w sprawunkach! - uślyszałem za sobą głos Łusi. Żołnierz podał mi dokument, który wyrwałem mu z ręki.

- Poczekaj aż podrośniesz synku!- zaśmiał się stojący za mną chłopak. Wyszedłem wściekły z budynku.

Po całym mieście są porozwieszane palakaty, na których piszę :
"Ojczyzna wzywa zaciagnij się!"
"Wojna ogarnęła Anglię."
"Chętnych prosimy o zgłaszanie się do Wojska."

Więc dlaczego ja nie mogę?

- Synku? Jest ode mnie góra dwa lata starszy! Jestem królem. Walczyłem już i...dowodziłem armią.- powiedziałem do siostry. Łucja ostrorznie podała mi karton, a ja zamątowałem go na bagażniku rowera.

- Ale w innym świecie- mruknęła smutno.

- Ta, a teraz tkwie tutaj i walczę tylko z Eustachym Klarencjuszem Scrubb'em. Ma za swoje z tymi imionami. - mówiłem, ale młoda mnie nie słuchała. -  Co Ty robisz?- zapytałem gdy przyciągnęła kosmyk swoich włosów za ucho.

- Nie, nic, nic. Chodźmy już! - pociągnęła mnie za rękę na ja poszedłem za nią oglądając się jeszcze do tyłu.

***

- Dzień dobry wujku Haroldzie!- przywitała się Łucja lecz on jak zwykle nie odpowiedział.- Niestety znowu nie dostałam marchewki i mieli tylko brukew. Mam zacząć gotować zupę? Ciocia Alberta niedługo będzie!- wój odchrząknął tylko. - Wujku Haroldzie!- podniosła głos zirytowana, że nikt nie odpowiada.

Westchnąłem i na chwilę wyciągnąłem w jego kierunku język.

- Tato! - krzyknął że schodów Eustachy. - Edmund chyba pokazał Ci język!- co za konfident.

- Choć tu Ty mały...- niedokończyłem gdyż wiedziałem jakie będą tego konsekwencje.

- Tato! Edmund się bije! - krzyknął biegnąc na górę po schodach.

- Edmund! - z amoku wyciągnął mnie głos mojej młodszej siostry. - List od Zuzy.- poszliśmy do jej pokoju i Łucja zaczęła czytać.

Szkoda, że was tu nie ma!
Przeżyłam mnóstwo przygód, oczywiście nie takich jak w Narnii.
Ameryka jest niesamowita, ale ojca prawie nie widuje.
Jest strasznie zajęty!
Byłam ostatnio na przyjęciu w naszym konsulacie z Oficerm Marynarki.
Z bardzo przystojnym oficerem.
Chyba mu się podobam.
Zdaje się, że przez Niemców żeglowanie na Antlantlyku stalo się bardzo nie bezpieczne. Czasy są ciężkie.
Mama ma nadzieję, że wytrzymacie jeszcze kilka miesięcy w Cambridge.

- Jeszcze parę miesięcy!?- Łucja przestała czytać, a zamiast tego wydarła się.- Ja tu chyba zwariuje!

- Nie narzekają! Masz chociaż własny pokój. A ja mieszkam z człowiekiem ropuchą.- próbowałem ją pocieszyć, ale coś chyba nie wyszło.

- Szczęście to mają Zuza i Piotrek.- rzekła.- Na pewno się nie nudzą.

- Ta. - mruknąłem.- Ale wiesz oni są starsi. Nami nikt się nie przejmuje.

- Uważasz, że jestem podobna do Zuzy?-  zapytała. Westchnąłem.

- Słuchaj...widziałaś wcześniej ten statek?- zmieniłem temat.

- Jasne, bardzo Narnijsko wygląda, prawda?

-  Tak, teraz i on będzie mi przypominał, że jesteśmy tu, a nie tam.

- Dwie sierotki mamią nas tworząc bajek las. - do pokoju wszedł Eustachy. - Na głupoty nieustannie tracą czas.

- Mogę dać mu w łeb? - padszedłem do niego lecz zanim cokolwiek zrobiłem Łucja złapała mnie za łokieć.

- Nie.- jęknęła.

- Ty nigdy nie pukasz? - zapytałem z mordem w oczach.

- Robię co chce jestem u siebie w przeciwieństwie do was. - rzucił i usiadł na łóżku. -  Co się gapicie na ten obraz? Jest ochydny! - stwierdził.

- Jak wyjdziesz będziesz miał problem z głowy. - powiedziałem znowu zanurzajac wzrok w malunku.

- Zdaje mi się czasem, że to morze naprawdę faluje.- zaśmiała się Łusia.

- Co za bzdety! - oburzyła się ropucha. -  We łbach wam się poprzewracało od tych bajek, legend i innych romansów. - stwierdził.

-Nikt tak jak kuzyn Eustachy, sieczką nie umie napchać sobie czachy.- zrymowałem na co młodsza się uśmiechnęła.

*POV ŁUCJA*

- Wielbiciele takich książek, w końcu zawsze stają się ciężarem, którym później  dźwigać musimy my... Ludzie nauki zgłebiający waszkie lektury!

- Ciężarem? My? Odkąd tu jestem, nie widziałem żebyś chodź kiwną palcem.- oj Edek  chyba powoli wybucha. Eustachy próbował wyjść z pokoju, ale mój brat uniemożliwił mu to zamykając trzej ręką.- Zdaje się, że jednak powiem twojemu ojcu kto kradnie cukierki ze spiżarni.

- To oszczerstwo!- oburzył się.

- Co Ty powiesz?

-  Edmund spójrz co się dzieje! -krzyknęłam gdy z obrazu zaczęła tryskać zimna woda.

- Trzymasz je pod łóżkiem widziałem. I wiesz co? Każdy dokładnie oblizałem.- mówił do kuzyna nie suchajac mnie.

- Fuj! - jęknął. - Mam teraz twoje bakcyle!- teraz woda zaczęła wylewać się już litrami.- Co to za nie śmieszne żarty?

- Łucja, myślisz, że...

-  To jakiś trik!- zniwu zawołał- Zaraz poskarże się matce! Mamo! Mamo! Rozwale ten obraz i już.

- Nie zostaw!- krzyknął Edek, a już po chwili byliśmy w morzu.

Opowieści z Narni ~ Edmund Pevensie {1&2}Where stories live. Discover now