9- Nigdy!

2K 66 3
                                    


*POV KASPIAN*

Korian pokazał nam mapę. Była ogromna, śliczna, niezwykła, a za razem tajemnicza. Było na niej wszytko. Dosłownie wszytko.

Ukazane były na niej wszystkie najważniejsze wydarzenia dla Narnii.

- Oto źródło wszystkich kłopotów. - powiedział mrocznie Korian - Wyspa mroku.- wskazał na mapę, a ta zaczęła się obracać aż nie odkryła zielonej mgły.- Tam właśnie lęgnie się zło. Potrafi przybrać najróżniejsze postaci i spełnić najstaranniej schowane pragnjenia.- mówił dalej patrząc się na Edmunda.- Usiłuje wykraść wszystko co szlachetne. Wykraść światło naszego świata.

- Jak temu zapobiec?- zapytała Łucja, w której oczach zbierały się już łzy.

- Przezwycieżając własne lęki i jego magię. - odpowiedział dziewczyniepo czym ponownie zwrócił wzrok na Edmunda. - Takich mieczy jak twój jest jeszcze sześć.

- Widziałeś je?- zapytałem równo z młodym Pevensie.

- Tak!

- Sześciu Lordów...przepływają tędy...- zasugerowałem.

- O tak...!

- Dokąd się udali?

- Tam dokąd ich wysłałem. By zdjąć zły czar podążanie za błękitną gwiazdą aż do wyspy Ramandu. Wszystkie siedem mieczy złożycie na Stole Aslana. Dopiero wówczas zbudzi się dżemiąca w nich siła. Lecz strzeszcie się. Każde z was zostanie poddane próbie.

- To znaczy?- tą jakże interesującą przemowę przerwała zaciekawiona Łucja.

- Do czasu złożenia mieczy na Stole złe moce są nad nami górą. Dołożą wszelkich starań, by zwieść was na pokuszenie.- dalej mówił odpowiadając przy tym na pytanie Królowej Narnii.- Bądźcie silni! Nie dajcie się omamić. By zwalczyć ciemności wokoło trzeba pokonać mrok własnej duszy. - patrzył tym razem na mnie.

***

Ma morzu był sztorm. Ciężko jest w trakcie niego zapanować nad załogą, lecz to trudne zadanie zostawiłem Driniaowi, a sam poszedłem na rozmowę z Edkiem, Łusią i Ice.

*POV EUSTACHY*

,, Z nie pojętych dla mnie powodów, spotkaliśmy jakiegoś Starego czubka, który zamiast się obalić szwęta się po okolicy w szlafroku.

Zapakowaliśmy się na naszą łajbe i wypłyneliśmy w morze mimo sztormu. Pięknie!"

Po napisaniu tych nie długich zdań odłożyłem dziennik do jakieś szuflady.

Miotało mną po całej kajucie. Gdy tylko mi się udało wstałem i rozmasowałem obolałe boki. Przysięgam dłużej tu nie wytrzymam. To nie jest miejsce dla mnie. Każdemu nawet Edmundowi i Łucji sztorm nie przeszkadza. Załoga ciężko pracuje na statku, a my se siedzimy w kajutach i co? I nic!

Szczerze? Trochę szkoda mi tych ludzi. Gdybym ja miał pracować tak ciężko 24 godzin na dobę zwolniłbym się od razu. Co ja gadam? Nawet bym się nie zatrudniał, bo to szkoda ich i mojego czasu.


*POV ALICE*

- A więc tkwimy tutaj.- powiedział ja zwykle spokojny Drinian, który przyszedł na chwilę przedstawić nam sytuację w jakiej jest nasz okręt. - Nawet jeśli zmiejsze racje (porcje posiłków) o połowę prowiant starczy na dwa tygodnie. Już najwyższy czas, żeby zawrócić moi Panowie i Panie! - Kaspian spojrzał na mnie.

- Nigdy! Dopłuki nie pokonamy tego czegoś za czym od tak dawna płyniemy nie pozwolę zawrócić! Już nawet oddam swoją rację! - mówiłam, a raczej krzyczałam w stronę kapitana.

- Nie ma gwarancji, ze w najbliższych dniach dostrzegamy błękitną gwiazdę. Nie przy tej pogodzie. A bez niej Ramandu to istna igła w stogu siana. Najpewniej miniemy ją i popłyniemy ku krawędzi świata.

- Chyba, że pożre nas wąż morski.- powiedział dla żartów Edek, ale teraz nikomu nie było do śmiechu.

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Przepraszam, że przez dwa tygodnie nie było rozdziałów. Nie pojawiały się nie z powodu moich koloni, na których byłam za granicą. Małam tam słaby Internet. Postaram się dzisiaj wrzucić jeszcze jeden lub dwa rozdziały dzisiaj.

Opowieści z Narni ~ Edmund Pevensie {1&2}Where stories live. Discover now