8- Gdzie Łucja?!

2.1K 75 15
                                    


*POV ALICE*

Obudziłam się razem ze wschodzącym słońcem. Usiadłam i się rozejrzałam od niechcenia. Czegoś mi brakowało. Wstałam i zaczęłam chodzić wokół śpiących jeszcze członków załogi. Wśród nich nie było Łucji. Podbiegłam do Edka.

- Edmund! Wstawaj!- zaczęłam go szturchać z nadzieją , że się obudzi.
Zaczął mruczeć coś cicho i przewracać się na boki.- Edmund!- krzyknęłam mu do ucha, a chłopak od razu otworzył oczy.

- Ała, co się drzesz? - zapytał łamiąc się za ucho.

- Co się tu dzieje? - usłyszałam głos brata.

- Nie ma Łucji.- powiedzałam. Edek jak poparzony wstał z miejsca i pobiegł na drugą stronę ugaszonego już przez wiatr ogniska.

- Nie ma jej!- krzyknął nerwowo łapiąc się za swoje czarne jak smoła włosy.

- Są tu ślady. - powiedział jak zwykle spokojny Drinian. Ruszyliśmy za nimi.

***

- Co z was za istoty?- zapytał Kaspian.

- Potężne.- odezwał się ktoś.- Każdy z nas na głowę tygrysa, a tułw innego tygrysa. Lepiej z nami nie zadzierać.

- Bo co?!- zapytał ze szczerą złością w głosie Pevensie.

- Bo rezerwę na strzempy!- krzyknął piskliwym głosem.

-  A ja nadzieje Cię na długaśne rogi!

- A ja rozniose w pył.

- I zatopie w sercu kły!

- I co jeszcze? Zmiażdżycie dorodnymi bandzochami? (Chodzi o nogi) - zadrwił Edmund gdy tylko postacie stały się widzialne.

- Połaskoczecie paluchami? - tym razem pałeczkę przejął Kaspian.

- Co zrobiłeś z moją siostrą?- Pevensie wziął w rękę miecz i podszedł z nim do karykatury.

- Nie denerwujmy się.- powiedział przerażony.

- Gdzie ona jest?!- krzyknęłam.

- Lepiej im powiedz...

- Jest we dworze.- mruknął patrząc na nas.

- Jakim dworze?- zapytaliśmy razem gdyż nie widzieliśmy żadnego budynku.

Przed nami jak przed chwilą postacie zaczął odsłaniać się jakby zamek.

- Aha...w tym dworze...- powiedział zdysoriętowany Edek, a ja się zaśmiałam.

- Czy wy musicie wiecznie mnie gdzieś zostawiać?- zapytał wychodzący z pobliskich krzaków Eustachy.- Ta wyspa dosłownie dziwnieje w oczach.

- Łucja!- krzyknęłam podbiegając do dziewczyny i zaciskając w szczelnym uścisku na co się zaśmiała.

- Wasza wysokość.- starszy Pan obok Łusi ukłonił się nam.

- Kaspianie, Alice, Edmundzie to jest Koriako, wyspa należy do niego.

- To się jeszcze okaże. Oszpeciłeś nas Panie magu. - odezwała się jedną z karykatur.

- Nie nic podobnego! Uczyniłem was niewidzialnym dla waszego dobra.

- Dla naszego dobra? - zapytał kolejny

- Nie prześladowałem was.- tłumaczył.

- Ale mogłeś, gdybyś tylko zechciał.

- Sio z tąd.- powiedział i czymś w nie rzucił.

- Co to było?- spytała Łucja, gdy stwory już uciekły.

- Pierze, ale nie mów im.

- Co to za stworzenia?

- Łachonogowie. - odpowiedział na pytanie Eustachego Korian jakby było to oczywiste.

- A no jasne głupie pytanie.- machnął ręką i poszedł za nami.

***

-  Powiedz, jak to uczyniłeś ich  niewidzialnymi dla ich dobra?- zapytała Łucja.

- Uznałem, że tak im będzie łatwiej uchronić przed siłami zła...

- Masz na myśli tę mgłę?

-  A raczej to co się za tą mgłą ukrywa. - zaprosił nas gestem dłoni do pomieszczenia gdzie na podłodze rozłorzył ogromną, ruchomą mapę.

- Jaka wspaniała! - zachwycał się Eustachy.- No jak na mapę nieistniejącego świata....

Opowieści z Narni ~ Edmund Pevensie {1&2}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz