EPILOG

2.2K 79 8
                                    

*POV ALICE*

- Edmund.- powiedziałam, na co od razu się odwrócił. Rzuciłam mu się na szyję. - Nienawidzę Cię! Jesteś idiotą! Mogłeś zginąć debilu!- krzyczałam na niego, jednak po chwili nie wytrzymałam i po prostu go pocałowałam. Usłyszeliśmy gwizdy, śmiechy i okrzyki radości.

- Przepraszam Cię. To się nigdy już nie powtórzy. - powiedział przytulając mnie do siebie jeszcze mocniej.

- Mamo!- krzyknęła Gael i wskoczyła do wody, a za nią jej ojciec.

Oderwałam się od Edka i przeszliśmy razem do Łucji po kolei ją przytulając.

- Udało się. Wiedziałam, że nam się uda.

- To nie tylko nasza zasługa.  - powiedział Edek do siostry.

- Tak przecież...- wymowę Kaspiana zapłaciło wołanie.

- Ej, ej. Łucja. Tu jestem! Tutaj w wodzie. Łucja. Pomóżcie mi. Łucja.

- Eustachy!- krzyknęła uradowana.

- Znów jestem sobą!

- Eustachy. Widzę, że już Ci przeszło! - zaśmiał się Ryczypisk i wskaczył do wody. Przed nami było widać białe kwiaty unoszące się się na powierzchni morza.

- To ląd Aslana. Musi być blisko.

-  Wiecie...skoro dotarliśmy, aż tutaj...

***

Płyneliśmy jedną z dróg przez kwiaty. Woda była przejzysta jak lustro.

- Jakie to było uczucie gdy Aslan Cię odczarował. - zapytał Edmund Eustachego.

- Bardzo się starałem, ale sam nie mogłem tego dokonać. A potem zjawił się on. Bolało, ale to był taki dobry ból. Jakbym wyciągał sobie drzazgę z nogi. Bycie smokiem ma swoje plusy. No wiecie. Byłem lepszym smokiem już człowiekiem. Przepraszam, że taki byłem. - powiedział szczerze.

- Nie ma sprawy Stary. - zaśmieli się. - Jako smok byłeś bardzo fajny.

- Przyjaciele, jesteśmy na miejscu.- oznajnił Ryczypisk.

- Aslan? - odezwał się Edek gdy doszliśmy do wielkiej fali.

- Witajcie moi drodzy! Wypełniliście już swoje zadanie. Jestem z was bardzo dumny. Przebyliście daleką drogę. Wasza podróż dobiegła już końca.

- To naprawdę twój ląd?- zapytała Łucja.

- Nie, mój ląd leży jeszcze dalej. - Odpowiedział.

- Czy mieszka tam nasz ojciec? - zapytałam w równym momencie co Kaspian.

-  O tym możecie dowiedzieć się tylko sami. Wiedzcie jednak, że jeśli pójdziecie dalej, nie wrócicie już nigdy. - powiedział, a Kaspian zaczął podchodzić do fali jednak po chwili zawrócił.

- Jednak zostajesz?- zapytał go Edmund, na co walnęłam go lekko w ramie.

- Zawiódłbym ojca zrzekając się wszystkiego za co on oddał życie. Zamiast gonić za tym co straciłem muszę przyjąć to co mi nadano. A dano mi królestwo...i poddanych. - mówił podchodząc do Aslana. - Przysiegam stać sięske lepszym królem.

- Już się nim stałeś. - powiedział do niego. - Dzieci...- zwrócił się do nas.

- Chyba powinniśmy powoli już wracać nie uważasz? - zapytał Edmund Łucji.

- Myślałam, że Ci się tu podoba!

- Tak jasne, ale tam jest nasz dom i cała rodzina, prawda. Czekają na nas.

- Obiecałeś! Mówiłeś, że już mnie tu nie zostawisz samej! - krzyknęłam gdyż moje wspomnienie zaczeły wracać.

- Przepraszam Edmund, że sprawiam same kłopoty. Na tym świecie nie ma dla mnie miejsca. - łkałam.

- Nie prawda. Ice kocham Cię. Jesteś dla mnie najważniejszą odobą jaką mam tu i teraz. Nigdy Cię już nie zostawię, obiecuję.

I nie zostawię. Za wsze będę tutaj.- wskazał na mone serce.

- Obiecałeś, że już nigdy mnie nie zostawisz. - zaczęłam płakać.

- Od kąd daleko sięgam pamięcią zawsze marzyłem by zobaczyć twój ląd. Przeżyłem wiele wspaniałych chwil na tym świecie, ale to pragnienie nigdy we mnie nie osłabło. Wiem, że nie jestem tego godzien, ale jeśli tylko mi pozwolisz to złożę  na wieki swoją broń, by móc wreszcie na własne oczy zobaczyć twój kraj. - zwrócił się do Aslana Ryczypisk.

- Mój kraj jest ojczyzną szlachetnych serc takich jak twoje. Bez względu na to w jakiej bije piersi.

- To dla mnie zaszczyt. - mówiąc to podszedł do nas i zaczął się z nami żegnać.

- Nikt nie zasłużył na niego bardziej. - zapewnił go Kaspian.

- Święta prawda. - powiedział Pevensie i skinął do niego głową.

Gdy odpłyną łódką z orzecha, przyszła kolej na Łucje, Edka i Eustachego.

- To nasza ostatnia wizyta tu prawda? - zapytał Łusia.

- Tak, jesteście już dorośli moja najdroższa. Tak jak Piotr i Zuzanna.

- Czy odwiedzisz kiedyś nasz świat Aslanie? - zapytała ponownie.

- Będę nad wami czuwał zawsze.

- Ale jak?- zaczęła płakać.

- W waszym świecie noszę inne imię. Bedziecie musieli się go nauczyć. Po to właśnie przybyliście do Narni. Aby poznać mnie tu chodź trochę, a potem lepiej tam u siebie.

- Czy spotkamy się jeszcze?

- Hymmm...Tak najdroższa. Pewnego dnia. - warknął przeraźliwie, a fale się rozstąpiły.

- Zastępowaliście nam rodzinę której nie mamy. Powiedział Kaspian patrząc na władców Narnii. - Mówię i o tobie Eustachy. - poklepał go po ramieniu.

- Dzięki.- uśmiechnął się.

Przytulił się z Edkiem, potem Łucją, a na końcu z Eustachym. To samo zrobiłam również ja.

- A czy ja wrócę?- zapytał po raz ostatni Eustachy.

- Narnia może Cię jeszcze potrzebować.

- Idę z nimi! - krzyknęłam gdy już mieli przekroczyć falę. Zatrzymali się od razu. Kaspian nic nie mówił, ale w jego oczach stanęły łzy.

- Dobrze w takim razie. - powiedział Aslan i dmuchnął mi w twarz. Na mojej szyji pojawił się naszyjnik.- Jak będziesz chciała wrócić dotknij naszyjnika i pomyśl o Narni. - polecił.

- Żegnaj siostro. - powiedział Kaspian przytulając mnie mocno.  - Nie zapomnij o mnie. - powiedział płacząc.

- Nigdy braciszku!- pocałowałam to w policzek i skierowłam się w stronę fali trzymając rękę brata...

:::::::::::::::::::::&&&&&::::::::::::::::::::

No co mogę teraz powiedzieć... Dotarliśmy do końca partii dziękuję Wam za to, że czytaliście to co ja pisałam. Dziękuje za wszystkie komętarze, gwiaztki i wyświetlenia. Jezteście wspaniali!!!

Opowieści z Narni ~ Edmund Pevensie {1&2}Onde as histórias ganham vida. Descobre agora