|Chapter 17|

3K 151 123
                                    

Otworzyłam oczy, całą noc przepłakałam, miałam je takie czerwone, że wyglądałam jak jakieś zombie, czy coś, nie znam się.

Dziś mam do szkoły na 9, ale nie pójdę, nie chcę się na niego patrzeć, po tym co zrobił nigdy nie będę chciała.
Będę cały dzień jadła lody i oglądała seriale na netflix'ie.

Godz. 14:40

Podniosłam się z łóżka, oprócz lodów przydałoby się zjeść coś normalnego. Założyłam na siebie białą koszulkę, zwykłe szare dresy, a włosy związałam w niedbałego koka, nie malowałam się bo po co?

Zbiegłam na dół. Zrobiłam sobie tosty, nie mam czasu na coś bardziej wyszukanego. Gdy je konsumowałam zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, stanęłam jak słup. Zanim ta osoba zdąrzyła coś powiedzieć próbowałam zamknąć drzwi, przytrzymał je dłonią i wszedł do środka.

- Dzwoniłem do Ciebie, nie odbierałaś. Pisałem, też nic. Dziewczyny tak samo. Martwimy się, co się stało?- zapytał z troską w głosie.

- Co się stało? Gówno kurwa, jak możesz tutaj przychodzić? Nie głupio ci?

-O co ci znowu chodzi? Nic nie zrobiłem, zachowujesz się jak rozkapryszona księżniczka.

-Nienawidzę cię Wolfard, jesteś tak jak inni, pieprzony egoista!

-I tak wiem, że mnie kochasz, Rose.

-... -Spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu, jakbym widziała w nim największego kretyna świata.

- Też cię kocham, cholernie kocham...

- Gówno prawda - czułam coś do niego, ale nie wiedziałam co.

- Co ci zrobiłem, że jesteś taka?

-Ja pierdole, wyjdz stąd, nie mogę na Ciebie patrzeć, brzydzę się Tobą.- zaczęłam krzyczeć, łzy leciały z moich oczu.

- Ty wiesz... proszę Rose, daj mi to wytłumaczyć. Wybacz mi.- widziałam w jego oczach smutek i żal.

- Myślałeś, że się nie dowiem? Po co było udawać? Jesteś chory, nienawidzę Cię. Nie zbliżaj się do mnie. Nic do mnie nie mów, nie pisz, nie dzwoń. Dla mnie już jesteś martwy, rozumiesz ? Myślę, że nigdy nie będę w stanie Ci wybaczyć. Nie chcę Cię znać, jeszcze nikt mnie tak nie skrzywdził."Też Cię kocham, cholernie kocham" dopiero teraz słyszę w tych słowach jak bardzo są sztuczne, zejdź mi z oczu.- wypchnęłam go z domu, zatrzasnęłam drzwi.

Postanowiłam napisać do dziewczyn, byłam w złym stanie.

Lamyyy

Ja: Hej, możecie do mnie wpaść? Muszę wam o czymś powiedzieć, mam dość.

Jane: Kurwa no w końcu się odezwałaś, zaraz będę.

Liv: ja będę za jakieś 20 minut bo jestem w centrum, cieszę się, że nic ci nie jest.

Że nic mi nie jest to bym nie powiedziała. Położyłam się na kanapie i czekałam. Po 10 min do domu bez pukania wbiegła Jane.

- Co się stało? - zobaczyła moje zapłakane oczy.

-Poczekajmy na...

-Jestem!- wbiegła zdyszana Liv

W skrócie opowiedziałam całą historię.

- Nie chcę go znać!- cały czas łzy płynęły po moich policzkach, dziewczyny mnie przytulały, pocieszały, ale to nie takie proste.

-Pogadamy z nim,powiemy co o nim myślimy, jak już skończymy nie będzie wiedział jak się nazywa.

- On nigdy mnie tak naprawdę nie darzył żadnym uczuciem.

- Chujek.- Odpowiedziała Liv.

- Liv, ale ty nie wiesz z kim on się założył.

- Z kim ?- zapytała.

-Jacob wpadł na ten pomysł.- jej mina wyrażała smutek, żal ale przede wszystkim zdziwienie.

- Zajebie go, obiecuję.

- Nie chcę, żeby przeze mnie coś się zmieniło w waszym związku, Jacob wymyślił, ale Wolfhard nie musiał się zgadzać. To nie jego wina.- wcale jej nie uspokoiłam

- Nie przejmujemy się nimi, obejrzymy jakąś komedię, zamówmy pizzę, głównie dlatego, że jestem głodna. -krzyknęła Jane.

-A morał z tej historii jest krótki i wszystkim dobrze znany. Jeśli ufasz ludziom jesteś po prostu pojebany. Przepraszam, musiałam hahah- poczucie humoru Jane. Nigdy nie wie kiedy zacząć żartować.

Kocham je z całego serca, znają mnie krócej niż Finna, ale stoją po mojej stronie. Nie wiem co bym bez nich zrobiła.

Po zakończonym seansie, mój humor nie uległ zmianie. Przed dziewczynami udawałam, że wszystko w porządku, ale tak nie było. Moja mama wyjechała na kilkudniowy wyjazd służbowy, nienawidzę jej pracy, ale ona to kocha.

Wyszłam na podwórko, była godz. 22:47. Położyłam się obok basenu i spojrzałam w gwiazdy. Są przepiękne, tylko one potrafią mnie uspokoić. Leżałam tak i myślałam. Kolejne łzy zaczęły napływać mi do oczu.

Nagle dostałam wiadomość SMS, podniosłam telefon i zaczęłam czytać.

Wolfhard: Bardzo mi przykro, że nie dowiedziałaś się ode mnie, zajebałbym teraz osobę która nie dała mi szansy osobiście powiedzieć. Wiem, że zbyt długo to się ciągnęło. Nie jest tak, że całkowicie cię okłamałem. Sama wiesz, że na początku znajomości, nie przepadaliśmy za sobą, wtedy pomyślałem,że mógłbym Ci jakoś dopiec. Jacob też nie jest winny, że się ze mną założył, nie powinienem się zgadzać. Mimo tego, że wygrałem ten jebany zakład,oddałem mu tą cholerną deskę, mam ją gdzieś, chce ci pokazać, że ona nie jest już taka ważna. Tak,jestem idiotą. Ale z czasem trwania tego zakładu, przekonałem się,że naprawdę coś do Ciebie czuję, to co ci mówiłem, pisałem było prawdą. Jesteś dla mnie ważna. Zniszczyłem naszą relację, ale postaram się to naprawić. Mam nadzieję,że po przeczytaniu tego,potraktujesz mnie pobłażliwie i pozwolisz to naprawić. Kocham Cię, naprawdę. Przepraszam Rose.

Ja: nienawidzę cię, jesteś ostatnią osobą której mogę wybaczyć. Zniszczyłeś to i już nie naprawisz, nie zbliżaj się do mnie. Życzę ci aby kiedyś spotkało Cię coś podobnego. Przynajmniej będziesz wiedział jak ja teraz się czuję. :)

Wyświetlone

Leżę sobie na ziemi i myślę, że u mnie raczej w porządku. Tylko czasami znienacka poleci kilka łez po policzku. Tłumaczę sobie,że to przez wiatr, ale nie mogę dopuścić do siebie myśli, że ten wiatr nazywa się rozczarowanie.

Niby już się przyzwyczaiłam do tych ciągłych rozczarowań, ale za każdym razem boli tak samo.

Słyszę dźwięk gitary, gra piosenkę którą ja grałam w ten sobotni poranek. Nie zniosę tego, wbiegam do domu z płaczem, kiedyś o nim na pewno zapomnę.

****

______________ 8 miesięcy później _______________

*Jedna nowa wiadomość*

Wolfhard: tęsknię za czymś pięknym, cudownym, idealnym i czymś przez co mam ochotę się zabić, ponieważ wiem że to coś nigdy nie wróci...

Pisze do mnie po kilku miesiącach, ale w sumie sama mu zabroniłam. Odpiszę tylko dlatego, że ta wiadomość brzmi jak wyznania samobójcy.

Ja: To za czym ty tęsknisz ? :)))

Wolfhard: za przeszłością.

Stay With Me Baby; Finn WolfhardWhere stories live. Discover now