XVI ROZDZIAŁ

1K 81 8
                                    


>>Oliver<<

Zastanawialiście się kiedyś, czy istnieje wasza druga połowa? Totalne przeciwieństwo was ? Ja nie. Nie wierzyłem w te bzudry dotyczące przeznaczenia. Nie wierzyłem że gdzieś w świecie błąka się jakaś osoba, która jest mi przeznaczona. Nie wierzyłem do dnia w którym spotkałem Larrie. Chciałbym poznawać ją od nowa.

Jesteśmy totalnym przeciwieństwem siebie. Ja jestem spokojny, nieśmiały, wszystko zawsze planuje, a Larrie jest roztrzepana, pewna siebie, spontaniczna, czasem troche uparta, ale zawsze stawia na swoje. Ona umie panować nad emocjami, ja nie. Wszystko po mnie od razu widać. Jest jedyną dziewczyną w moim życiu, która okazuje mi jakiekolwiek uczucia. Nawet jeśli teraz jesteśmy w trudnej sytuacji. Może mnie nienawidzi, ale ja ją bardzo lubie. Ba, kocham ją. Ale boję się jej to powiedzieć. Nie umiem otwarcie rozmawiać o uczuciach.

>>Larrie<<

Nie wiem jakim cudem obudziłam się na ziemi. Szybko sie podniosłam i siedziałam tak przez pare minut. Postanowiłam wziąść szybki prysznic. Ubrałam się w dresy i luźną koszulkę. Chyba należała do Olivera.Chyba się nie obrazi, wkońcu byłam jego dziewczyną. Właśnie... Byłam? Nie dałam mu na to pytanie odpowiedzi.

Gdy wyszłam z łazienki, poczułam zapach naleśników. Uwielbiałam naleśniki . -Lizus.- powiedziałam w myślach i lekko się uśmiechnęłam.

-Dzień dobry śpiochu.- przywitał mnie całusem w policzek.

- Dobry.- odmruknęłam. Nie wiem ile jeszcze dam radę udawać.

*****************************

Przedpołudnie spędzaliśmy na oglądaniu filmów i rozmawianiu. Później Oliver musiał wyjść na jakieś ważne spotkanie. Nie chciał mnie zostawiać mnie samej, ale przekonałam go do tego. Nie ufałam mu po ostatnim wypadzie, ale byłam pewna że nikt nie zaprasza zdzir na spotkania zespołu. Siedziałam w sypialni i czytałam książkę Alyson Noël "Ever". Bardzo przypadła mi do gustu. Około godziny 17:30 przestałam czytać i postanowiłam pośpiewać. Dawno tego nie robiłam. W mieszkaniu Olivera była jedna gitara akustyczna. Wzięłam ją, pewnie się nie obrazi. Znalazłam mój zeszyt, gdzie zapisywałam piosenki, które lubie śpiewać. Wybrałam jedną z piosenek Guns N' Roses
November rain

When I look into your eyes
I can see a love restrained
But darling when I hold you
Don't you know I feel the same
'Cause nothin'  lasts forever
And we both know hearts can change
And it's hard to hold a candle
In the cold November rain
We've been through this such a long time
Just tryin' to kill the pain, oh yeah
But lovers always come and always go
And no one's really sure who's lettin' go today

Przerwałam śpiewania, bo usłyszałam jak ktoś chodził po miszkaniu. Po cichu wstałam z wygodnego fotela, a gitare odwróciłam tak, żeby służyła mi za broń w razie konieczności. Wyszłam z sypialni i kierowałam się w kierunku salonu. Zobaczyłam tam wysoką postać, ubraną na czarno. Podłoga pode mną strzeliła przez mój ciężar, a ta osoba się obróciła. Okazało się, że był to Oliver. Gdy mnie zobaczył, zaczął się głośno śmiać. Przewróciłam oczami i poszłam odstawić instrument na miejsce.

- Przepraszam, nie chciałem ci przeszkadzać.- powiedział rozbawiony.

- Wystarczyło zawołać że jesteś, bałam się.- zrobiłam minę zbitego szczeniaka, na co on mnie przytulił. Tęskniłam za tym uczuciem, chociaż nie było go tylko pare godzin. - Hold me close, don't let go.- zacytowałam jedną z jego piosenek. Lekko odsuną mnie od siebie, poczym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego ręce wendrowały po moich plecach. Moje wylądowały na jego policzkach, trzymałam lekko jego twarz, pogłebiając pocałunek. Po chwili jego ręce były pod moją koszulką. Szukał rozpięcia od stanika. Szybko złapałam jego ręce i powstrzymałam go od rozpięcia mojej bielizny.

- Jeszcze nie teraz. - szepnęłam.

- Pzepraszam. - pocałował mnie w czoło i wszedł w głąb mieszkania.

---------------------------

I can't do it on my own (BMTH)Where stories live. Discover now