٠•●Rozdział 06●•٠

594 81 6
                                    

Zaklęła głośno, gdy Junsu znów nie odebrał od niej połączenia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zaklęła głośno, gdy Junsu znów nie odebrał od niej połączenia. Nie odpisał jej nawet na wiadomość, w której prosiła go o kod do klatki. Musiała jakoś dostać się do domu, a przez to, że dała wczoraj ponieść się emocjom i była zbyt zajęta chłopakiem, całkowicie wyleciało jej z głowy, by spytać o kod do klatki. Co z tego, że zapamiętała kod do mieszkania, skoro nie miała jak się do niego dostać? W dodatku jak na złość nikt nie kręcił się wokół budynku.

– Co on takiego robi, że cały dzień mnie dzisiaj ignoruje? – Ze złością schowała komórkę do torebki przewieszonej przez ramię i ponownie chwyciła rączkę torby, obawiając się, że jakiś złodziej jej ją ukradnie.

Dzielnica, w której obecnie mieszkała, była oddzielona od ulicy ogromną bramą, która miała na celu chronić gwiazdy przed natrętnymi fanami. W zielonej budce zawsze znajdował się ochroniarz, patrolujący monitorowany teren i to właśnie on wpuścił ją na osiedle. W dużym zeszycie miał zdjęcia oraz dane wszystkich mieszkańców, więc z łatwością udowodniła swoją tożsamość. Junsu o wszystko zadbał. Szkoda tylko, że nie dał jej tego cholernego kodu do klatki!

Nie zamierzała spędzić reszty dnia na dworze, dlatego nacisnęła na numer mieszkania, które powinno znajdować się tuż obok jej. Czuła się głupio z myślą, że właśnie zakłóca spokój jakiejś gwiazdy, ale nie miała wyjścia. O ile oczywiście kogokolwiek zastała w domu, zważywszy na to, iż sławy miały bardzo mało czasu, by bywać we własnych mieszkaniach.

Nie to co ona, autorka jednego bestselera, który zyskał sławę na cały świat. W głębi duszy wierzyła jednak, że pewnego dnia będzie równie sławna, co Stephenie Meyer, która potrafiła wyżyć z pieniędzy ze sprzedaży swoich książek.

– Halo?

Wyprostowała się jak struna, słysząc z domofonu męski, nieco zachrypnięty głos.

– Dzień dobry. Od wczoraj jestem nową właścicielką jednego z apartamentu i...

– Nie wierzę, że Woojin przepuścił jakąś namolną fankę! Po prostu nie wierzę! – Rozgrzmiał głos i usłyszała odgłos zakończonego połączenia.

– Halo? – Dotknęła domofonu, z niedowierzaniem wsłuchując się w ciszę. – Halo?! Nie jestem żadną fanką, do cholery! Chcę po prostu dostać się do mieszkania!

Usiadła zrezygnowana na walizce, chowając twarz w dłoniach. Co miała teraz zrobić? Czekać cierpliwie, aż Junsu do niej oddzwoni albo liczyć na to, że ktoś będzie chciał wejść do budynku?

Pragnęła pozbyć się z siebie przepoconych ubrań, wziąć ciepłą kąpiel i przebrać się w coś wygodnego. A tak siedziała w dzielnicy bogaczy bez majtek, na walizce, wyglądając jak nachalna fanka, którą ochroniarz wpuścił na ładne oczy. Co za żenująca sytuacja!

– Wszystko w porządku?

Słysząc nieznajomy, niepewny głos, momentalnie podniosła się na nogi i pokręciła przecząco głową.

Sad People ✓Where stories live. Discover now