٠•●Rozdział 08●•٠

560 81 12
                                    

Czuła się totalnie zagubiona i opuszczona

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Czuła się totalnie zagubiona i opuszczona. Odebrano jej wszystkie prywatne rzeczy, tłumacząc to tym, że podczas terapii musiała znajdować się poza dawnym życiem.

Z dala od wspomnień i przykrych sytuacji, które doprowadziły ją do depresji.

Nikt jej nie słuchał. Próbowała tłumaczyć, że tylko raz targnęła się na swoje życie, że było to spowodowane wieloma aspektami, które doprowadziły ją na skraj rozpaczy. Starała się opowiedzieć swoją historię każdej lekarce i lekarzowi, z którymi miała do czynienia, ale nikt jej nie słuchał. Nikt nie próbował zrozumieć!

Przyczepili do niej metkę osoby chorej, zamknęli w pokoju wraz z wrogo nastawioną anorektyczką i faszerowali ją lekami, które odbierały jej nie tylko siłę, ale również osobowość.

Po kilku dniach poddała się. Przestała się odzywać, ponieważ nie widziała sensu w rozmowie z psychologiem, skoro i tak nie chciał słuchać tego, co miała mu do powiedzenia. Nie wychodziła z pokoju, ale jadła posiłki, by przypadkiem nie przyczepiono jej metki anorektyczki i egzystowała, mając nadzieję, że niebawem to piekło się skończy.

Był jeden chłopak na oddziale, który starał się do niej zagadywać. Gdy przestała wychodzić z pokoju, kilka razy odwiedził ją, zapewniając, że chciał zostać jej przyjacielem. Bredził coś o tym, że w dwójkę będzie im raźniej, ale nie chciała tego słuchać. Nie wierzyła już w przyjaźń i chciała, by ten przeklęty blondas z tatuażami na rękach dał jej po prostu święty spokój.

Chował pod jej poduszką słodycze, które jakimś cudem udało mu się przemycać do szpitala. Zjadała je ze smakiem, gdy jej współlokatorki nie było w pokoju.

Aż pewnego dnia, Yumi zniknęła. Podobno miała zapaść i nie udało jej się uratować. W głowie Taehy pojawiła się wtedy jedna myśl: „Anorektyczki tak kończą". Nie było jej nawet żal dziewczyny. Nie lubiła jej. Szczerze mówiąc, nawet jej nie znała.

Siedziała w pokoju, pisząc w zeszycie powieść, która miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Zabawne, że dopiero w tym okropnym miejscu, będąc faszerowana lekami, przypomniała sobie o swojej pasji, która nie miała nic wspólnego z samochodami.

Gdy wybiła pora spania, schowała zeszyt pod materac i ułożyła się do snu. Nie zdołała jednak przysnąć, gdy w pokoju pojawił się jeden z lekarzy w białym kitlu. Trzymał w dłoniach niewielki pojemnik oraz szklankę z wodą.

Przyjęłam już wszystkie leki – oznajmiła, niepewnie zerkając na twarz starszego mężczyzny. Nigdy nie lubiła pana Kang, jeśli miała być szczera. Wydawał jej się obleśny, ponieważ za każdym razem, gdy na nią patrzył, wyglądał, jakby rozbierał ją wzrokiem. Słyszała jednak od pielęgniarek, że był świetnym psychiatrą, dlatego starała się nie uniżać jego wizerunkowi.

Sad People ✓Where stories live. Discover now