Rozdział 7, część 1

595 29 107
                                    

Ktoś zapukał do drzwi. Feliks i Tolys jednocześnie podnieśli głowy znad książek.

- Proszę - powiedzieli również chórem.

Drzwi uchyliły się, a do pokoju wszedł jeden ze studentów pierwszego roku biologii. Miał on lekko falowane blond włosy sięgające ramion, błękitne oczy i lekki zarost. Był ubrany w krzykliwie fioletową koszulkę z nadrukowanym kwiatem róży i czerwone, sztruksowe spodnie.

- Hej chłopaki, dzisiaj robimy, to znaczy ja, Arthur i Antonio, imprezę i was zapraszam - odezwał się chłopak.

- Ale za dwa dni jest kolokwium, więc nie możemy przyjść, bo się uczymy - odpowiedział za siebie i Litwina Feliks, wracając do nader ciekawiącej go lektury.

Niebieskooki spojrzał na niego z głębokim niedowierzaniem. Feliks właśnie odmówił pójścia na imprezę z powodu nauki? Feliks, ten kochający spędzanie czasu z innymi Feliks nie pójdzie na imprezę, bo będzie się uczył. No ok. Nie, to jest zdecydowanie dziwne. Zbyt dziwne, jak na niego, można by rzec.

- Czyli nie przyjedziecie? - kontynuował dalej gość z lekkim zawiedzeniem w głosie.

- M-może przyjdź trochę później? Namyślimy się i wtedy ci powiemy - odpowiedział Tolys.

- Ok. To przyjdę do was za niedługo, to mi powiecie - powiedziawszy to, chłopak skierował się do drzwi.

Kiedy już wyszedł, Litwin zwrócił się do blondyna.

- Ja cię ostatnio w ogóle nie poznaję. Cały czas siedzisz w książkach. Gdzie się podział stary Feliks, hm?

- A, tak, tak... Czekaj, co? 

- No... - odpowiedział zakłopotany brunet. - Zdziwiło mnie to, że nie chcesz iść na dzisiejszą imprezę.

- Przecież chcę iść - zdziwił się zielonooki, lekko przechylając głowę w bok. 

- To dlaczego właśnie odmówiłeś Francisowi, jak nas zapraszał?

- Co, kiedy?

- No przed chwilą - odrzekł już zupełnie zdezorientowany student.

- Aha... - Feliks zamilkł na dłuższą chwilę, wpatrując się w podłogę. - Chyba byłem tak pochłonięty czytaniem, że totalnie nie ogarnąłem rzeczywistości...

- W takim razie, jak przyjdzie znowu, to potwierdzimy nasze przybycie, tak?

- Jasne, Liciu! - oczy Polaka się zaświeciły. - Coś czuję, że to będzie najlepsza impreza wszechczasów!

- Tylko spróbuj tam niczego głupiego nie odwalić, żebym znowu nie musiał się za ciebie najadać wstydu. 

*time skip*

Dwójka młodych studentów psychologii stała pod drzwiami jednego z pokojów, znajdujących się na drugim piętrze, czekając, aż ktoś im otworzy. Po niedługim czasie w drzwiach zjawił się Antonio - Hiszpan, studiujący informatykę i wpuścił ich do środka.

Jako, że byli jednymi z pierwszych, przybyłych gości, w pokoju było jeszcze dość pusto. Jedynymi osobami oprócz nich była Elizabeta - brązowowłosa studentka medycyny i Vlad, który z kolei studiuje robotykę, którzy rozmawiali o niedawno przeczytanej mandze, oraz oczywiście organizatorzy przyjęcia.

Przy suficie przywieszone były różnokolorowe balony i serpentyny, a na niewielkim stoliku stały chyba wszystkie możliwe napoje, które można było kupić. Było tam wino, wódka i inne alkohole, napoje gazowane, aż wreszcie najzwyklejsza w świecie woda. Obok stało mnóstwo plastikowych kubeczków, włożonych jeden w drugi. Przy drugiej ścianie, stały trzy złączone ze sobą krzesła, na których stały różne przekąski (w tym paluszki). 

A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]Where stories live. Discover now