Rozdział 12

384 10 174
                                    

🎶What do you want from me?

Why don't you run from me?

What are you wondering?

What do you know?

Why aren't you scared of me?

Why do you care for me?

When we all fall asleep,

where do we go?🎶*

Tolys leżał na łóżku i miał zamknięte oczy. Nagle poczuł, że ktoś znienacka kładzie się na nim i wyciąga mu słuchawki z uszu.

- Dzwonił do mnie Lovino i mówił, że mamy przyjść do jego pokoju. Powiedział też, że inni też będą i mamy coś ważnego przedyskutować.

- Co? Ale że teraz??

- No.

- No to musimy iść... - w głosie Litwina słychać było zmęczenie. - A, no i ten... Zejdziesz ze mnie?

- Nieeeeee - Felek szeroko się uśmiechnął. - Albo wiesz co, zejdę z ciebie, jaaaak... hmm... Jak mi dasz buziaka!

- No dobra - Tolys się zaśmiał. - Dostaniesz swojego buziaka. Jasne, że dostaniesz. Zawsze - zaśmiał się ponownie. Feliks przysunął się bliżej do jego twarzy i czule go pocałował, muskając jego usta wargami i zamykając oczy.

- Musimy już iść - stwierdził za chwilę blondyn.

- To w końcu ze mnie zejdź. Dostałeś już to, co chciałeś.

- Ale chcę jeszcze!

- Później.

- Nie później, teraz!

- Później, a teraz ze mnie zejdź - mówiąc to chłopak delikatnie zepchnął z siebie Polaka i usiadł na łóżku. - Idziemy - wstał i podszedł do drzwi, po czym założył buty.

- No idę... - powiedział pod nosem blondyn, idąc wolnym krokiem w stronę swojego chłopaka. Przykucnął i zaczął rozsznurowywać sznurówkę w swoim prawym bucie, który stał koło wieszaka na kurtki.

- I sam powiedz, kto tu się ślimaczy - rzekł z wyższością Tolys, zaplatając ręce na piersi i spoglądając na niego w dół.

- A cichaj.

- Zakładaj te buty i idziemy.

***

W pokoju Lovino (który mieszka z Kyanem) zebrało się już kilkunastu studentów. Feliks i Tolys byli ostatnimi, którzy mieli przyjść.

- O, jak dobrze, że już jesteście - rzekł Kyan, otwierając drzwi i wpuszczając gości do środka.

Studenci psychologii usiedli na jednym z łóżek, zaraz obok Yekateriny i Elizabety.

- Dobra. Wszyscy już są - Holender stanął na środku i rozejrzał się dookoła siebie. - Jest sprawa. Mianowicie za niecały tydzień są juwenalia. Podobno, to zaczy tak słyszałem, ma być tu koncert.

- Gdzie "tu"? - zapytał Antonio.

- "Tu" w sensie na osiedlu akademików. Kontynuując, aby zająć najlepsze miejsca przy samej scenie potrzebny nam plan.

A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]Where stories live. Discover now