Rozdział 13

396 13 156
                                    

- Feliks? - dwójka studentów przechadzała się po parku.

- Tak?

- Muszę ci coś wyznać. Myślę, że to cię ucieszy.

- Co to takiego?

- Spełniło się moje marzenie! Nareszcie poznałem kogoś, z kim mogę być naprawdę szczęśliwy - na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Ale Liciu...

- Zawsze powtarzałeś mi, żebym spotkał w życiu kogoś wyjątkowego, kogo naprawdę bardzo pokocham. I to się stało! Powinieneś się cieszyć z mojego szczęścia razem ze mną! To naprawdę niesamowite, nie sądzisz?

- Ale... - w kącikach oczu blondyna pojawiły się łzy. - Ale ty... My... Co będzie z...

- Niczym się nie martw. Jestem pewien, że ty też niedługo znajdziesz kogoś wspaniałego, z kim się zwiążesz. Życzę ci w tym powodzenia. Muszę już iść, bo się spóźnię, a muszę jeszcze kupić kwiaty - Tolys oddalił się od Feliksa i pomachał mu ręką na pożegnanie.

Polak stał nieruchomo mając łzy w oczach, po czym upadł na kolana na twardą ziemię. Po chwili upadł na twarz, ścierając sobie przy tym policzek. Zaczął szlochać. Nagle wszystko dookoła niego zrobiło się czarne, a on poczuł na sobie ogromny, przygniatający go ciężar.

- To wszystko twoja wina - odezwał się nieokreślony głos. Chłopak za nic nie mógł stwierdzić skąd dobiega. - Gdyby nie ty, to by się nie wydarzyło. Ale masz szansę to jeszcze cofnąć. Teraz będziesz musiał zapłacić!

- Zapłacić? Ale jak? Przecież nie mam niczego! - krzyknął Polak, a tuż przed nim jakby spod ziemi wyrósł ogromny płomień oślepiającego ognia, który odrzucił go do tyłu, tak, że upadł na plecy kilka metrów dalej.

- Masz coś, co jest mi potrzebne.

Chłopak znalazł się w zimnej, ogromnej, ciemnej sali, przykuty kajadnami do ściany. Rozejrzał się dookoła, ale niczego nie dostrzegł. Chciał krzyknąć, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. Gdzieś pod sąsiednią ścianą zauważył nikłe światełko. Chciał podejść bliżej, ale łańcuchy mu na to nie pozwoliły.

- Teraz masz wybór. Albo będziesz żył bez miłości, samotnie do końca swoich dni, albo odzyskasz jego uczucie, ale oddasz mi coś innego. Coś o wiele cenniejszego.

- Czego chcesz? - głos Feliksa był wątły i cichy.

- Twojej magii - uciął krótko głos, a blondyn tylko uniósł głowę.

- Co? - zapytał z przerażeniem, szeroko otwierając oczy.

Po pomieszczeniu rozległ się tylko złowieszczy śmiech tej tajemniczej istoty, a Feliks przewrócił się na zimną posadzkę. Czuł, że z każdą chwilą jego siła słabnie. Chciał krzyczeć, ale nie miał siły. Chciał płakać, ale nie miał siły. Poczuł, jak jego powieki opadają bezsilnie, a on powoli odchodzi z tego świata.

***

Feliks obudził się w środku nocy, cały oblany zimnym potem i usiadł na łóżku. Jego płytki oddech był bardzo szybki. Zaraz potem obudził się Tolys, który spał obok niego i również usiadł.

- Feliks, co jest? - blondyn tylko wtulił się w chłopaka i zaczął bardzo cicho szlochać. - Już, już, spokojnie - Litwin pogłaskał go po głowie i również go objął.

- Śniło mi się, że najpierw mnie zostawiłeś dla kogoś innego, a potem byłem w jakiejś komnacie i ktoś mi powiedział, że mogę odzyskać twoją miłość, jeśli generalnie oddam mu moją magię czy coś. To było takie straszne...

A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]Where stories live. Discover now