Rozdział 21

246 12 1
                                    

Słońce grzało bardziej niż przez ostatnich kilka dni. Para studentów spotkała się w domu Łukasiewicza około dziesiątej. Mieli podjąć bardzo ważną decyzję, czyli ustalić, gdzie pojadą na wspólny wyjazd. Po rzuceniu przynajmiej dwudziestu nierealnych haseł przez Feliksa, Tolys zasugerował, że może zamiast na Bali, Hawaje czy do Nowej Zelandii po prostu pojadą w polskie góry. Ten niby banalny pomysł przypadł do gustu blondynowi. W sumie on też dawno tam nie był, bo chyba ostatnio jakieś osiem lat temu na koloniach w podstawówce, więc ucieszył się i zaczął zastanawiać, dlaczego sam na to nie wpadł.

Po wypiciu orzeźwiających koktajli (od których Licia dostał zmrożenia mózgu), chłopcy zabrali się za szukanie potencjalnego noclegu. Jako, że w domu było im za gorąco, usiedli na huśtawce, stojącej na tarasie i na laptopie wybierali ośrodek, w którym będą mieli zamiar pomieszkać przez tydzień. 

- Chcę pokój z widokiem na góry! - zarządził Feliks.

- Poczekaj chwilkę - uciszył go Tolys, przesuwając stronę hotelu w dół. - Szukam.

Brunet zapatrzył się w ekran i przygryzł policzek. Polak spojrzał na jego skupioną twarz i zaczął sobie wyobrażać, jak jego chłopak wyglądałby, gdyby zdecydował się przefarbować włosy na jakiś odjechany kolor. Może na przykład różowy albo zielony. A może niebieski. Feliks przez chwilę zastanawiał się nad pasemkami w odcieniu truskawkowego blondu na jego brązowej czuprunie, ale z jego głębokich rozmyślań wyrwał go właśnie ich obiekt, gdyż znalazł coś na pozór interesującego.

- Może być? - zapytał.

- Przewiń w dół - polecił blondyn. - Mhm... - mruknął pod nosem. - O, będziemy mieli dużą łazienkę. I ładny widok z okna. I blisko do centrum. Super. A ile jest za noc?

- Za dwie osoby na tydzień będzie... 1180 zł. W sumie nie tak drogo. Jeszcze mają restaurację ze szwedzkim stołem i basen. 

- Zafeliście! To jaki jest najbliższy wolny termin? 

- Od soboty do kolejnego piątku. Pauje ci tak?

- Totalnie właśnie niech tak będzie.

Litwin kilkoma kliknięciami zarezerwował im wspólny pokój na wyjazd i wyłączył przeglądarkę. Feliks zamknął mu ekran od laptopa, zabrał mu go z kolan i odłożył na bok. Popchnął go za ramiona, tak że ten się położył, a sam wygodnie ułożył głowę na jego klatce piersiowej. Trochę zaskoczony Tolys chciał coś powiedzieć, ale jedyne, co zrobił to odetchnął głośno, kładąc dłoń na plecach blondyna.

- Mówiłem ci już, że jesteś wygodny?

- Nazwałeś mnie swoją poduszką. 

- A tak - chłopak przesunął się bardziej w górę - zapomniałem. 

 Zaczął kręcić wokół palca kosmyk kasztanowych włosów swojego chłopaka. 

- Przefarbuj sobie włosy.

- Na jaki niby kolor? - Tolys zaśmiał się ironicznie.

- Na zielony. W wakacje w drugiej gimnazjum miałeś zieloną grzywkę. 

- I co z tego? To było wieki temu.

- To teraz se walnij całe włosy.

Litwin przyłożył palce do mostka nosa i zamykając oczy zaczął się śmiać. 

- Co w tym śmiesznego? - Feliks zadał najbardziej bezzensowne i głupie pytanie jak na tamten moment, bo sam też zaniósł się śmiechem.

Za kilka sekund oboje przestali i znów zapadła chwilowa cisza. Polak wstał i oznajmił, że zaraz będzie z powrotem.

A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]Where stories live. Discover now