Rozdział 20

251 13 9
                                    

To był ostatni z czterech dni, w ciągu których Feliks gościł u siebie swoich kuzynów. Jego rodzice wraz z jego wujkami zdecydowali, że tego dnia wybiorą się do kina na premierę jakiegoś filmu obyczajowego, który dopiero co zawitał na wielkim ekranie i podobno zbiera całkiem dobre opinie.

"Dzieci" dostały szansę na robienie, co im się podoba i cieszenie się tym ostatnim dniem, w którym mogą spędzać razem czas, bo zapewne następnym razem zobaczą się dopiero podczas świąt Bożego Narodzenia.

Feliks, Tolys, Radmila i Jakub od poprzedniego dnia knuli pewien plan. Chcieli, kiedy tylko ich rodzice wyjdą z domu, skonsumować uprzednio znaleziony w komórce trunek. Od samego rana czekali na tę chwilę ze zniecierpliwieniem.

Teraz, kiedy byli już sami, mogli w końcu w spokoju nacieszyć się swoim znaleziskiem.

***

Feliks był akurat w stanie otwierania i przebierania we wszystkich kuchennych szafkach w poszukiwaniu szklanek do whisky. Na jego nieszczęście nigdzie nie mógł ich znaleźć. Musiały być zbyt dokładnie ukryte, gdzieś za przyprawami czy konfiturami albo leżeć zakurzone w jakimś kartonie na strychu wyniesione tam przez mamę blondyna po ostatnim rodzinnym spotkaniu.

- Po co ci te szklanki? - odezwał się Jakub. - Nie możesz wziąć normalnych?

- Ale z normalnych to już nie to samo - odpowiedział Feliks, wdrapując się na blat kuchenny z zamiarem dostania się do najwyższej półki.

(od autorki: problemy niskich ludzi. Kto jeszcze tak robi, bo nie chce mu się iść po krzesło?)

- To będziemy pić z gwinta - wysunął się z sugestią chłopak.

Polak odwrócił głowę i w odpowiedzi spojrzał na niego z politowaniem. Po chwili jednak zastanowił się nad tym pomysłem.

- Dobra, niech będzie. Nie chce mi się szukać tych szklanek.

Oboje udali się do salonu, w którym siedzieli już Tolys i Radmila, tocząc jakąś zawiłą i wyszukaną konwersację.

- Znalazłeś szklanki? - zapytał Litwin, podnosząc się lekko.

- Nie. Będziemy pić z gwinta - Feliks wzruszył ramionami.

- Weź normalne szklanki. Wtedy będziemy mogli pić jednoczenśnie.

- Ale z normalnych szklanek whisky nie smakuje tak dobrze. Trzeba pić tylko ze szklanek przeznaczonych dokladnie do niej, albo prosto z butelki. Inaczej będzie niedobra - cały czas był bardzo przekonany o swojej racji.

- Pij sobie jak chcesz, ja idę po normalną szklankę - Tolys chciał się podnieść z kanapy, ale wyprzedziła go Czeszka.

- Ja przyniosę! - rzuciła szybko z entuzjazmem.

Biorąc pod uwagę jej i Jakuba charaker, wydawać by się mogło, że nie łączą ich żadne więzi rodzinne. Chłopak był spokojny i opanowany, natomiast jego siostra jeszcze bardziej żywiołowa niż Feliks, kiedy miał 5 lat. Teraz na szczęście już się trochę uspokoił (ale nie jest to jakaś duża zmiana).

Radmila pod jedną rękę wzięła cztery szklanki, a pod drugą butelkę Jacka Danielsa i ruszyła z powrotem w stronę salonu. Przechodząc przez próg, połknęła się o stojący tam taboret (który nie wiadomo skąd pojawił się w drzwiach) i przewróciła się tłukąc wszystko, co niosła i nabijając sobie porządnego siniaka na ramieniu, na które upadła.

A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]Место, где живут истории. Откройте их для себя