To był ostatni z czterech dni, w ciągu których Feliks gościł u siebie swoich kuzynów. Jego rodzice wraz z jego wujkami zdecydowali, że tego dnia wybiorą się do kina na premierę jakiegoś filmu obyczajowego, który dopiero co zawitał na wielkim ekranie i podobno zbiera całkiem dobre opinie.
"Dzieci" dostały szansę na robienie, co im się podoba i cieszenie się tym ostatnim dniem, w którym mogą spędzać razem czas, bo zapewne następnym razem zobaczą się dopiero podczas świąt Bożego Narodzenia.
Feliks, Tolys, Radmila i Jakub od poprzedniego dnia knuli pewien plan. Chcieli, kiedy tylko ich rodzice wyjdą z domu, skonsumować uprzednio znaleziony w komórce trunek. Od samego rana czekali na tę chwilę ze zniecierpliwieniem.
Teraz, kiedy byli już sami, mogli w końcu w spokoju nacieszyć się swoim znaleziskiem.
***
Feliks był akurat w stanie otwierania i przebierania we wszystkich kuchennych szafkach w poszukiwaniu szklanek do whisky. Na jego nieszczęście nigdzie nie mógł ich znaleźć. Musiały być zbyt dokładnie ukryte, gdzieś za przyprawami czy konfiturami albo leżeć zakurzone w jakimś kartonie na strychu wyniesione tam przez mamę blondyna po ostatnim rodzinnym spotkaniu.
- Po co ci te szklanki? - odezwał się Jakub. - Nie możesz wziąć normalnych?
- Ale z normalnych to już nie to samo - odpowiedział Feliks, wdrapując się na blat kuchenny z zamiarem dostania się do najwyższej półki.
(od autorki: problemy niskich ludzi. Kto jeszcze tak robi, bo nie chce mu się iść po krzesło?)
- To będziemy pić z gwinta - wysunął się z sugestią chłopak.
Polak odwrócił głowę i w odpowiedzi spojrzał na niego z politowaniem. Po chwili jednak zastanowił się nad tym pomysłem.
- Dobra, niech będzie. Nie chce mi się szukać tych szklanek.
Oboje udali się do salonu, w którym siedzieli już Tolys i Radmila, tocząc jakąś zawiłą i wyszukaną konwersację.
- Znalazłeś szklanki? - zapytał Litwin, podnosząc się lekko.
- Nie. Będziemy pić z gwinta - Feliks wzruszył ramionami.
- Weź normalne szklanki. Wtedy będziemy mogli pić jednoczenśnie.
- Ale z normalnych szklanek whisky nie smakuje tak dobrze. Trzeba pić tylko ze szklanek przeznaczonych dokladnie do niej, albo prosto z butelki. Inaczej będzie niedobra - cały czas był bardzo przekonany o swojej racji.
- Pij sobie jak chcesz, ja idę po normalną szklankę - Tolys chciał się podnieść z kanapy, ale wyprzedziła go Czeszka.
- Ja przyniosę! - rzuciła szybko z entuzjazmem.
Biorąc pod uwagę jej i Jakuba charaker, wydawać by się mogło, że nie łączą ich żadne więzi rodzinne. Chłopak był spokojny i opanowany, natomiast jego siostra jeszcze bardziej żywiołowa niż Feliks, kiedy miał 5 lat. Teraz na szczęście już się trochę uspokoił (ale nie jest to jakaś duża zmiana).
Radmila pod jedną rękę wzięła cztery szklanki, a pod drugą butelkę Jacka Danielsa i ruszyła z powrotem w stronę salonu. Przechodząc przez próg, połknęła się o stojący tam taboret (który nie wiadomo skąd pojawił się w drzwiach) i przewróciła się tłukąc wszystko, co niosła i nabijając sobie porządnego siniaka na ramieniu, na które upadła.
CZYTASZ
A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]
Short StoryW tym fanfiku Feliks i Tolys nie są krajami, tylko zwykłymi ludźmi, którzy chodzą do liceum z resztą postaci z Hetalii. Po skończeniu szkoły średniej Tolys wyjeżdża do większego miasta, aby rozpocząć studia psychologiczne. Oczywiście Feliks jedzie t...