Rozdział 9

515 16 78
                                    

Młodzi studenci psychologii spędzali ten dzień (a była to sobota, więc nie mieli zajęć) na nicnierobienu. Siedzieli na łóżkach w swoim pokoju; Felek czytał opowiadania na Wattpadzie, a Tolys książkę, pożyczoną od kolegi z roku.

- Wiesz, Feliks - zaczął Tolys, zamykając lekturę i odkładając ją na łóżko. - Ostatnio, w moje urodziny, dałeś mi najlepszy prezent, jaki tylko mogłem dostać. Więc, w związku z tym-

- Chodzi ci o gitarę czy o to drugie? - przerwał mu blondyn, podnosząc głowę znad telefonu i spoglądając na chłopaka.

- Właściwie, o obie rzeczy - chłopak na samą myśl o drugiej części prezentu, lekko się zarumienił. - W związku z tym, chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć, zatem-

- Oj Liciu, przecież nie musisz nic dla mnie robić. To był przecież prezent na twoje urodziny! Za takie podarunki nie trzeba się rekompensować drugiej osobie.

- Dasz mi w końcu dokończyć? - Litwin był w dalszym ciągu spokojny.

- Tak, tak, mów dalej.

- Więc, kontynuując, chcę cię dziś zabrać na romantyczny spacer po lesie.

- Po jakim znowu lesie?! - zdziwił się Feliks. - Gdzie tu masz jakiś las?

- Tu nie, ale przejedziemy się tam autobusem.

- Dalej mi nie powiedziałeś, o jaki las chodzi.

- Las Łagiewnicki - odpowiedział krótko brunet.

- A gdzie to? Bo z tego, co wiem, to całkiem duży las, więc jeśli chcesz jechać akurat tam, to musimy wyjechać za miasto.

- Akurat to jest w Łodzi.

- Taki duży las??

- Mhm. Ostatnio gdzieś przeczytałem, że to największy las na terenie miasta w Polsce i jeden z największych w całej Europie.

- Totalnie nie miałem o tym pojęcia... To zafeliście! Kiedy jedziemy? - ucieszył się blondyn.

- Możemy nawet teraz - odpowiedział Tolys.

*time skip*

Autobus, którym chłopcy jechali, przywiózł ich do samego Arturówka (takie miejsce w Łagiwnikach, można się tam wykąpać w jeziorze, zjeść w restauracji czy przejść się po parku linowym itp.). Wysiedli w zajezdni i skierowali się w stronę niewielkiego mostka, znajdującego się między dwoma jeziorami (jeziorami tego nazwać nie można, ale jak ktoś tam był, to będzie wiedział, o czym mowa). Na barierkach znajdowało się mnóstwo kłódek z napisanymi na nich inicjałami zakochanych osób.

- Ej, Liciaaa! - Litwin został szarpnięty za ramię, przez swojego chłopaka. - My też musimy kiedyś powiesić taką kłódkę na jakimś moście.

- No nie wiem...

- Czy to nie byłoby piękne... - Feliks się rozmarzył. - Byłoby na niej napisane: "F & T na wieczność". A potem wyrzucilibyśmy kluczyk do wody i przypieczętowalibyśmy naszą miłość pocałunkiem... I potem-

- Feliks, błagam cię, wróć na ziemię. Pomarzysz sobie o tym później.

Polak tylko spuścił głowę, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas.

- Chcesz iść na lody? - zaproponował brunet.

- Jasne!! - ucieszył się chłopak.

Niedaleko nich, znajdowała się budka z lodami, od której ciągnęła się długa na co najmniej kilkanaście osób kolejka. Mimo, że aktualnie był marzec, pogoda bardzo dopisała i tego dnia było wyjątkowo ciepło. Rzadko zdarza się, aby w tym miesiącu już były otwarte jakieś budki z lodami, jednak ta była otwarta i, jak można było skutecznie zauważyć, cieszyła się dużą popularnością. Feliks i Tolys ustawili się w kolejce i zaczęli myśleć nad wyborem smaków.

A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]Where stories live. Discover now