7. Gitara

3.3K 129 90
                                    




Polecam Wam włączyć utwór po wyjściu Lilly na górę, buziak.


Od ostatniego incydentu minęły trzy dni. Od tamtej pory widziałam się przelotnie z Joe'm, może z pięć razy. Całe dnie nie było go w mieszkaniu, a gdy jednak już był, ja po prostu byłam u siebie w pokoju. Pierwszy tydzień rozpoczęcia edukacji, a miałam już w zanadrzu wypracowanie i sprawdzian. Jak dobrze, że był weekend. Mogłam zorganizować czas, a nie robić wszystkiego w pośpiechu.


                                       ✨✨✨


- Dalej się uczysz? - usłyszałam głos Sharon, która ściągnęła mi jedną słuchawkę z ucha, tym samym siadając na łóżku.

- Tak, ale już prawie kończę. Coś chciałaś? - rzuciłam, zdejmując kawałek technologii z siebie.

- Jest już czternasta. - uśmiechnęła się - Proszę, zejdź na dół, przyszykowałam obiad. Mam nadzieję, że pieczeń będzie Ci smakowała. - stanęła na prostych nogach, kierując się do wyjścia z pomieszczenia.

Odłożyłam książki i zeszyty na półkę, następnie kierując się do lusterka, które było naprzeciwko mojego łóżka.

Doszłam do wniosku, przeglądając się w zwierciadle, że nie wyglądam źle. Czarne legginsy i dłuższa koszulka z ilustracją mojego ulubionego zespołu -  Iron Maiden, wyglądały dobrze. Zeszłam na parter, przeglądając w tym czasie telefon, a bardziej media społecznościowe. Niestety, nic na nich ciekawego się nie działo. Spoglądając w stronę kuchni, dostrzegłam Sharon oraz Jordana, Joe'go nie było. Znów. Od dwóch  dni w ogóle nie przebywał na wspólnym obiedzie.

- Nakryjesz do stołu, Lilly? - zaproponował mi ojciec.

- Jasne. - odparłam natychmiast.

Zabrałam się za szukanie talerzy i sztućców w półkach. Po małej pomocy starszej blondynki, zaczęłam nakrywać do stołu, a po chwili wszystko było gotowe

- Już! - krzyknęłam triumfalnie.

- Jeśli możesz, podejdź do mnie, weźmiesz sałatkę! - i tym razem krzyknął do mnie rodziciel.

              
                                                    ✨✨✨    

- I jak Ci się podoba w szkole? - spytała kobieta miłym tonem, obdarzając mnie uśmiechem.

- Nie jest źle, poznałam już dziewczynę z klasy, z którą raczej się będę trzymać. Wydaje się w porządku. - odparłam zgodnie z prawdą.

- A jacyś koledzy? - dopytywał Jordan z dwuznacznym uśmieszkiem.

- Może nie ze szkoły, ale poznałam Waszego sąsiada, Lucasa. - skupiłam się na nakładaniu sobie sałatki.

- Bardzo miły młodzieniec. Znam go od takiego szkraba. -  kobieta zilustrowała wypowiedź, pokazując małą przestrzeń między jej dłonią, a blatem stołu.

- Ponoć poszedł do College'u. - rzekł ojciec.

- Ah tak, ale przyjechał na dwa tygodnie załatwić jakieś sprawy, tak mi mówiła Rose, jego matka. - uśmiechnęła się do mnie ciepło.

- Zauważyłam, że Joe za nim nie przepada, jak też w drugą stronę. - wymamrotałam, dalej jedząc.

- Od jakiegoś czasu mają do siebie problem, chodzili do tej samej klasy, od małego. W liceum, zauważyłam, że się unikają. Nie wiem o co poszło, ani jeden, ani drugi nie chcieli powiedzieć. - wzruszyła ramionami Sharon, kąsając potrawę z widelca.

Rok zatraceniaWhere stories live. Discover now